Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fortuna 1. Liga. Piorunująca pierwsza połowa i pewne zwycięstwo Arki Gdynia w Opolu! Znakomita passa żółto-niebieskich trwa!

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka Gdynia Facebook
Fortuna 1. Liga. Arka Gdynia już w pierwszej połowie strzeliła dziś Odrze trzy bramki, w drugiej części gry bez problemu utrzymała prowadzenie i ostatecznie triumfowała w Opolu 3:1 (3:0). Żółto-niebiescy dominowali na boisku, potwierdzając, że są dobrze przygotowani do drugiej części sezonu, a ich celem nadal jest bezpośredni awans do ekstraklasy. Dla arkowców było to już czwarte z rzędu, ligowe zwycięstwo.

Ryszard Tarasiewicz, trener Arki Gdynia, miał pewne kłopoty już przed pierwszym gwizdkiem sędziego Zbigniewa Dobrynina w Opolu. Wbrew przedmeczowym oczekiwaniom nie udało się dojść do pełnej dyspozycji Olafowi Kobackiemu, kontuzjowanemu podczas pucharowego spotkania przeciwko Rakowowi Częstochowa.

Jeszcze większym problemem była jednak absencja Michała Marcjanika, kapitana żółto-niebieskich. Lidera defensywy gdynian zastąpił w podstawowym składzie Haris Memić. Oznaczało to jednak, że Ryszard Tarasiewicz nie posiadał na ławce rezerwowych ani jednego, nominalnego, środkowego obrońcy. W przypadku ewentualnej kontuzji Memica, Gordana Bunozy, lub Martina Dobrotki, musiał być zatem przygotowany bądź do zmiany systemu gry na czwórkę defensorów, lub ewentualnie przesunięcie do tyłu Adama Dei. Jednak zawodnik ten dawno już na pozycji środkowego obrońcy nie występował.

Trwa głosowanie...

Który piłkarz Arki Gdynia zasłużył na największe pochwały za postawę na boisku w pojedynku z Odrą Opole?

Ale nie zmieniało to faktu, że żółto-niebiescy w dalszym ciągu pozostawali faworytem dzisiejszego pojedynku. Jednak podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza rozpoczęli mecz zaskakująco spokojnie. Także Odra Opole prezentowała się ospale, a w konsekwencji z boiska przez pierwszy kwadrans wiało nudą. Zamiast strzałów na bramkę i udanych akcji mnożyły się niedokładności.

Jednak w 17 minucie gry żółto-niebiescy okazali się bezlitośni dla przeciwnika i dotkliwie ukarali go już za pierwszy, poważniejszy błąd w defensywie. Mateusz Kuchta mimo założonego pressingu przez zespół gości, zamiast wybijać piłkę, postanowił rozgrywać akcję od tyłu z Maciejem Wróblem. W efekcie pomocnikowi Odry Opole futbolówkę odebrał Sebastian Milewski i zagrał do Christiana Alemana. Ekwadorczyk próbował z kolei wystawić piłkę na strzał do pustej już siatki Karolowi Czubakowi. Ostatecznie finalizacja akcji przez napastnika żółto-niebieskich nie okazała się konieczna, gdyż uprzedził go Mateusz Kamiński, kierując futbolówkę do własnej bramki. Tym samym arkowcy objęli prowadzenie, na które - trzeba jasno to przyznać - z przebiegu gry się nie zapowiadało.

Uskrzydleni tym żółto-niebiescy poszli za ciosem już po pięciu minutach. Tym razem Martin Dobrotka wypatrzył na prawym skrzydle Huberta Adamczyka i zagrał do niego dokładną, długą piłkę. Lider ofensywy Arki Gdynia uruchomił z kolei Mateusza Stępnia, który na pełnym gazie wbiegł w pole karne, zagrywając futbolówkę wzdłuż bramki. Czekał już na nią niezawodny ostatnio Adam Deja, który swoją słabszą, lewą nogą, wbił ją do siatki. Pomocnik żółto-niebieskich tym samym zaliczył trafienie w czwartym z rzędu, ligowym meczu. Wcześniej strzelał w starciach kolejno ze Stomilem Olsztyn, Widzewem Łódź i Górnikiem Polkowice. Warto dodać, że wszystkie te pojedynki żółto-niebiescy wygrali, co było dobrym prognostykiem na dalszą część gry.

Arka nie zamierzała się zatrzymywać i stwarzała kolejne sytuacje. Podwyższyć mogli m.in. Mateusz Stępień, Christian Aleman, Hubert Adamczyk, czy Haris Memić. Piłkarze Odry Opole sprawiali wrażenie całkowicie oszołomionych dwiema straconymi bramkami i nie byli w stanie podjąć z żółto-niebieskimi równorzędnej walki.

Co więcej, gdy już nieco otrząsnęli się i zaczęli pojawiać się pod bramką Kacpra Krzepisza, przyjęli w 43 minucie gry trzeciego "gonga". Tym razem po rzucie rożnym, źle wykonanym przez Krzysztofa Janusa, byłego piłkarza Arki Gdynia, piłkę wybił z pola karnego Christian Aleman, stojący przy tzw. krótkim słupku bramki strzeżonej przez Kacpra Krzepisza. Futbolówkę przejął Mateusz Stępień, rozegrał ją z Adamem Deją, który znakomicie uruchomił na lewym skrzydle Huberta Adamczyka. Pomocnik Arki Gdynia zbiegł do środka, popisał się precyzyjnym strzałem z okolic linii pola karnego, a piłka trzeci raz ugrzęzła w siatce.

Odra w pierwszej połowie nie istniała. Wystarczy tylko napisać, że gospodarze nie oddali nawet jednego, celnego strzału na bramkę Kacpra Krzepisza. Trzybramkowa strata była dla podopiecznych trenera Piotra Plewni najniższym wymiarem kary za postawę w pierwszej części gry. Arka mogła prowadzić nawet wyżej. Jednak jej kibice, którzy w dość sporej grupie pojawili się w Opolu i wspierali drużynę dopingiem, nie mieli oczywiście powodów do wybrzydzania. Ich ulubieńcy prowadzili wysoko i mieli rywala niemal na łopatkach.

Po pięciu minutach od wznowienia gry w drugiej połowie sytuacja żółto-niebieskich się delikatnie skomplikowała. Kontuzji doznał niestety Gordan Bunoza, a trener Ryszard Tarasiewcz zdecydował się na przejście do gry z czwórką obrońców. Piotr Zmorzyński pojawił się na lewej stronie defensywy, na prawej flance kibice zobaczyli natomiast Fabiana Hiszpańskiego. Nie spowodowało to na szczęście większych perturbacji w grze Arki Gdynia. Odra Opole nadal nie stwarzała groźnych sytuacji, a Kacper Krzepisz był bezrobotny.

Żółto-niebiescy grali mądrze. Nie forsowali tempa spotkania i spokojnie kontrolowali wynik, widząc, że Odra Opole, mimo roszad przeprowadzanych przez jej trenera, nie jest w stanie zrobić im większej krzywdy.

Jeszcze w samej końcówce spotkania do siatki Arki Gdynia trafił w końcu Mateusz Marzec. Dla gospodarzy był to jednak gol już tylko na otarcie łez.

Arka Gdynia ostatecznie odniosła w pełni zasłużone i przekonujące zwycięstwo na niełatwym terenie. Dodatkowo mecz ułożył się dla żółto-niebieskich na tyle dobrze, że w drugiej połowie Ryszard Tarasiewicz dość szybko mógł pozwolić sobie na to, aby dać odpocząć w Opolu Sebastianowi Milewskiemu i Christianowi Alemanowi. Powinno to zaprocentować w kolejnych spotkaniach. Martwi jedynie kolejna kontuzja, tym razem Gordana Bunozy.

Odra Opole - Arka Gdynia 1:3 (0:3).

Bramki: 0:1 Mateusz Kamiński (17 min. - samobójcza), 0:2 Adam Deja (22 min.), 0:3 Hubert Adamczyk (43 min.), 1:3 Mateusz Marzec (90 min.).
Żółte kartki: Kamiński, Nowak - Milewski, Skóra.
Odra Opole: Kuchta - Szrek (73 Mikinić), Żemło, Kamiński, Tkocz, Petrak (61 Klimek) - Janus (61 Nowak), Wróbel (61 Niziołek), Trojak, Marzec - Piech (61 Żak). Trener: Piotr Plewnia.
Arka Gdynia: Krzepisz - Dobrotka, Bunoza (53 Zmorzyński), Memić - Stępień, Milewski (65 Bednarski), Deja, Aleman (74 Skóra), Adamczyk, Stępień - Czubak. Trener: Ryszard Tarasiewicz.
Sędziował: Zbigniew Dobrynin (Łódź).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki