Po spadku z PKO BP Ekstraklasy drużyna Arki Gdynia została niemal całkowicie przebudowana. Z klubu odeszło kilkunastu piłkarzy. Tylu samo nowych graczy zasiliło szeregi żółto-niebieskich. Mimo zaznania goryczy degradacji pozostał szkoleniowiec Ireneusz Mamrot, z którego pracą wiązane są duże nadzieje. W Gdyni nikt nie ukrywa, że najlepiej byłoby już w pierwszym sezonie po spadku powalczyć o powrót do elity.
- Podobne plany, jak my, będzie mieć jednak około dziesięciu innych drużyn - twierdzi Adam Marciniak, kapitan żółto-niebieskich. - To będą trudne rozgrywki, ale w każdym meczu walczyć będziemy o trzy punkty.
Lewy obrońca Arki Gdynia jest jednym z zaledwie kilku doświadczonych piłkarzy, którzy pozostali w klubie po spadku z PKO BP Ekstraklasy. Inni to Adam Danch, Maciej Jankowski, Adam Deja i Marcus da Silva.
- Ci, którzy zostali, mają dług wdzięczności wobec kibiców - podkreśla Adam Marciniak. - Po spadku byli z nami do końca. Musimy naszą dobrą grą w nowym sezonie im się za to odwdzięczyć.
Oprócz wymienionych już graczy o sile zespołu stanowić powinni m.in. Mateusz Młyński, o ile nie odejdzie przed zamknięciem okna transferowego, Michał Marcjanik, Juliusz Letniowski, Szymon Drewniak, czy Bartosz Kwiecień. Co ciekawe, w Arce Gdynia poza Marcusem nie pozostał żaden piłkarz urodzony za granicą. Według Adama Marciniaka poprawi to komunikację w zespole. Dodaje on, że drużyna jest dobrze przygotowana do sezonu, a zasiliło ją kilku ciekawych zawodników. Odpowiednią atmosferę akcentują też nowi piłkarze.
- Drużyna jest bardzo fajna - mówi Juliusz Letniowski. - Nie miałem żadnego problemu z aklimatyzacją. Mamy młodą szatnię z kilkoma starszymi zawodnikami. To taka prawdziwa mieszanka młodości z doświadczeniem.
To właśnie Juliusz Letniowski strzelił dwie bramki w wygranym przez Arkę Gdynia w ostatni poniedziałek wysoko, bo aż 5:0, spotkaniu Pucharu Polski przeciwko drugoligowemu Górnikowi Polkowice. Mimo tak efektownych rozmiarów zwycięstwa trener żółto-niebieskich Ireneusz Mamrot podkreślał jednak po tym meczu, że daleki jest od popadania w huraoptymizm. Gdynianie złamali niżej notowanego rywala dopiero w drugiej połowie. Grali w niej z przewagą jednego zawodnika, po tym, jak usunięty z boiska został gracz Górnika Marek Opałacz, który w chamski sposób, bez piłki, kopnął w brzuch Matusza Młyńskiego.
Mamy jeszcze nad czym pracować i co poprawiać, co pokazała pierwsza część gry - mówił po meczu w Polkowicach trener Ireneusz Mamrot. - Przede wszystkim musimy szybciej grać i operować piłką, żeby stwarzać sobie sytuacje bramkowe. Podobnie z przejściem z obrony do ataku. Musi być lepsze.
- Graliśmy z drugoligowcem - dodał Marcus da Silva, który w pojedynku z Górnikiem Polkowice otworzył wynik spotkania. - Puchar to puchar, ale w lidze może być inaczej, trudniej. Dlatego musimy prezentować się lepiej. Będziemy mocno pracować nad naszym zgraniem.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?