Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fortuna 1. Liga. Arka Gdynia wygrała z Górnikiem Polkowice i pnie się w tabeli! Trwa pogoń żółto-niebieskich za rywalami

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Przemysław Świderski
Fortuna 1. Liga. Arka Gdynia wygrała dziś u siebie 2:0 (1:0) z Górnikiem Polkowice w 22. kolejce rozgrywek. Choć żółto-niebiescy długimi momentami męczyli się na boisku, ostatecznie sięgnęli po niezwykle cenne trzy punkty. Dzięki temu Arka Gdynia awansowała na czwarte miejsce w tabeli. Pogoń za konkurentami w walce o awans do ekstraklasy trwa.

Choć Arka Gdynia uległa w ostatni wtorek 0:2 Rakowowi Częstochowa w ćwierćfinale Pucharu Polski, to jej trener, Ryszard Tarasiewicz, wyraźnie deklarował, że mimo porażki jest zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Dlatego też w starciu z Górnikiem Polkowice nie należało spodziewać się spektakularnych zmian w podstawowej jedenastce. Tym bardziej, że Ryszard Tarasiewicz udowodnił już podczas pracy w Gdyni, iż nie lubi ze spotkania na spotkanie przemeblowywać wyjściowego składu.

W porównaniu do meczu z Rakowem doświadczony szkoleniowiec dokonał zaledwie jednej zmiany, na dodatek wymuszonej. Olafa Kobackiego, podstawowego wahadłowego, który w starciu Pucharu Polski zszedł z boiska z kontuzją, zastąpił Fabian Hiszpański.

Ryszard Tarasiewicz nadal nie mógł skorzystać także z Daniela Kajzera, będącego w tym sezonie z reguły pierwszym wyborem przy obsadzie pozycji bramkarza. Golkiper ten ciągle boryka się z urazem, jakiego doznał w przerwie zimowej w rozgrywkach. Jednak dla szkoleniowca żółto-niebieskich był to z pewnością mniejszy kłopot, niż absencja Olafa Kobackiego. To dlatego, że co najmniej poprawnie spisuje się ostatnio Kacper Krzepisz.

Arkowcy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego w starciu przeciwko Górnikowi Polkowice znali niektóre rozstrzygnięcia z innych boisk, w tym wyniki osiągnięte przez rywali w walce o ekstraklasę. Mieli zatem świadomość, że Widzew Łódź uporał się na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn i należy zwyciężyć, aby stratę do wicelidera ponownie zniwelować do siedmiu punktów.

Żółto-niebiescy byli zdecydowanym faworytem pojedynku z "czerwoną latarnią" ligi. Nikt z kibiców Arki Gdynia nie brał pod uwagę, że w starciu z beniaminkiem może powtórzyć się porażka z rundy wiosennej. Zresztą nawet remis z Górnikiem Polkowice należałoby rozpatrywać w kategorii olbrzymiego rozczarowania.

Trwa głosowanie...

Kto był najlepszym zawodnikiem Arki Gdynia w spotkaniu przeciwko Górnikowi Polkowice?

Jednak ci fani, którzy liczyli, że już od początku meczu arkowcy rzucą się do gardła niżej notowanemu rywalowi i przystąpią do kanonady na bramkę przeciwnika, wielce się zawiedli. Przez ponad kwadrans od pierwszego gwizdka sędziego gra była niemrawa. Sytuacji podbramkowych brakowało. Mnożyły się za to faule. Widz nie znający tabeli pierwszej ligi miałby też olbrzymi kłopot, by wskazać, która ekipa chce awansować do ekstraklasy, a kto broni się przed spadkiem.

Na szczęście w 23 minucie spotkania, mimo rozczarowującej gry, żółto-niebiescy objęli prowadzenie. Asystą popisał się Christian Aleman, który wypatrzył w okolicach linii pola karnego gości Adama Deję. Pomocnik Arki Gdynia w tego typu sytuacjach zazwyczaj nie zastanawia się, tylko oddaje strzał na bramkę rywali. Tak samo było tym razem, a precyzyjnie uderzona piłka odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała w siatce.

Ucieszeni tym faktem kibice domagać zaczęli się kolejnego gola. Niewiele brakowało, by ich życzenie spełniło się dziesięć minut później. Jednak Jakub Szymański, bramkarz gości, poradził sobie z celnym strzałem głową Karola Czubaka.

Trzeba natomiast przyznać, że Górnik Polkowice, skazywany na porażkę w Gdyni, nie zamierzał wcale położyć się na boisku i czekać na najniższy wymiar kary. Goście odgryzali się żółto-niebieskim groźnymi akcjami. Co więcej, w 36 minucie gry bliscy byli wyrównania. Kacper Krzepisz musiał wykazać się umiejętnościami, aby obronić groźne uderzenie Jarosława Ratajczaka.

Chwilę później piłka znalazła się co prawda w siatce Arki, ale sędzia uznał, że przy okazji faulowany był golkiper żółto-niebieskich. Gospodarzom więc upiekło się. Sytuacje te były jednak dla podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza jasnym sygnałem, że po zmianie stron trzeba szybko podwyższyć wynik, gdyż Górnik Polkowice jest zespołem zdolnym do wyrównania.

Choć gra żółto-niebieskich nie zachwycała, to trener żółto-niebieskich tradycyjnie nie zdecydował się na jakiekolwiek zmiany już w przerwie meczu. Arkowcy mieli dążyć do zdobycia kolejnych bramek w wyjściowym ustawieniu. Niewiele brakowało, aby gospodarze prowadzili różnicą dwóch goli już trzy minuty od wznowienia gry.. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Rafał Karmelita omal nie skierował piłki do własnej bramki.

Jednak w dalszych minutach Jakub Szymański wcale nie miał wiele pracy. Arka co prawda przeważała, ale brakowało jej przyspieszenia gry pod polem karnym Górnika i zaskoczenia rywala. Tymczasem goście nadal nie zamierzali rezygnować z doprowadzenia do wyrównania i także zdarzało im się pojawić w okolicach bramki strzeżonej przez Kacpra Krzepisza. Dla przykładu w 63 minucie spotkania celnie uderzył Abdallah Hafez. Na szczęście dla gospodarzy trafił w środek bramki, więc Krzepisz nie mógł mieć większych problemów z takim strzałem.

Piłkarze Arki Gdynia, ich trener i kibice mogli być bardziej spokojni dowiezienia trzech punktów do końca meczu dopiero sześć minut później. Drugiego gola po rzucie rożnym i wrzutce Christiana Alemana strzelił Martin Dobrotka. Żółto-niebiescy już wcześniej stwarzali zagrożenie po stałych fragmentach gry, ale brakowało im finalizacji akcji. Tym razem wszystko zagrało idealnie i Słowak wpakował piłkę do pustej już bramki.

Arkowcy tym samym zwyciężyli drugi, ligowy mecz z rzędu. Dość niespodziewanie triumf nad Górnikiem Polkowice przyszedł im jednak znacznie trudniej, niż w starciu z Widzewem. Ale najważniejsze są oczywiście trzy punkty, które poprawiają sytuację żółto-niebieskich w tabeli.

Teraz Arkę Gdynia już w najbliższą sobotę, 12 marca o godz. 12:40 czeka kolejny, ligowy mecz, z Odrą Opole na wyjeździe. Należy spodziewać się, że ten rywal, liczący się w walce o uzyskanie prawa do gry w barażach o awans do ekstraklasy, zawiesi żółto-niebieskim poprzeczkę nieco wyżej od Górnika Polkowice. Arka musi oczywiście pojechać do Opola po zwycięstwo. Ale żeby zrealizować ten plan, należało będzie prezentować się na boisku znacznie lepiej, niż w starciu przeciwko Górnikowi Polkowice.

Arka Gdynia - Górnik Polkowice 2:0 (1:0).
Bramki: 1:0 Adam Deja (23 min.), 2:0 Martin Dobrotka (69 min.).
Żółte kartki: Deja (Arka) - Szuszkiewicz (Górnik).

Arka Gdynia: Krzepisz - Marcjanik, Bunoza, Dobrotka - Stępień (79 da Silva), Milewski, Deja (67 Bednarski), Aleman, Adamczyk (61 Skóra), Hiszpański (79 Zmorzyński) - Czubak (79 Kuzimski). Trener: Ryszard Tarasiewicz.
Górnik Polkowice: Szymański - Fryzowicz, Bojdys, Biernat, Ratajczak, Karmelita (77 Radziemski) - Hafez (66 Sobków), Purzycki (66 Żołądź), Kozubal (66 Makuch), Szuszkiewicz (77 Baranowski) - Piątkowski. Trener: Szymon Szydełko.
Sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).
Widzów: 3985.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki