Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fortuna 1. Liga. Arka Gdynia w efektownym stylu ograła Widzewa Łódź! Trzy bramki żółto-niebieskich [18.08.2021]

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Piłkarze Arki Gdynia zmierzyli się na własnym stadionie z Widzewem Łódź.
Piłkarze Arki Gdynia zmierzyli się na własnym stadionie z Widzewem Łódź. Karolina Misztal
Fortuna 1. Liga. Po dobrym meczu piłkarze Arki Gdynia pokonali dziś 18.08.2021 u siebie 3:1 (1:1) Widzewa Łódź. Żółto-niebiescy szczególnie w drugiej połowie zaprezentowali się z dobrej strony, a po niektórych ich akcjach ręce same składały się do oklasków. Dla Widzewa Łódź jest to pierwsza strata punktów w nowym sezonie. Z kolei podopieczni trenera Dariusza Marca sięgnęli po inauguracyjny triumf na własnym stadionie.

W porównaniu do wygranego w ostatni weekend spotkania przeciwko Stomilowi trener Dariusz Marzec dokonał trzech roszad w podstawowym składzie. W ataku Karol Czubak, strzelec zwycięskiego gola dla żółto-niebieskich w meczu w Olsztynie, zastąpił Artura Siemaszkę. Stało się tak, choć Dariusz Marzec otwarcie przyznawał przed pojedynkiem z Widzewem Łódź, że były zawodnik dzisiejszego rywala Arki Gdynia nie jest jeszcze odpowiednio zgrany z kolegami z nowej drużyny.

Do składu żółto-niebieskich powrócili ponadto rekonwalescenci, Christian Aleman i Luis Valcarce. Oznaczało to, że tym razem na ławce rezerwowych zasiedli Nestor Gordillo i Fabian Hiszpański.

"Chcemy awansu, Areczko chcemy awansu!" - zaintonowali kibice na stadionie przy ul. Olimpijskiej 5 jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego, wyraźnie dając do zrozumienia piłkarzom gospodarzy, jakiej postawy spodziewają się po nich w dzisiejszym spotkaniu. Jednak Arka Gdynia rozpoczęła pojedynek z wiceliderem z Łodzi źle. Już po nieco ponad pięciu minutach gry, po składnej akcji Widzewa do prostopadłego zagrania doszedł Paweł Tomczyk. Na szczęście dla gospodarzy uderzył w boczną siatkę.

Jednak trzy minuty później piłkarze Widzewa Łódź bezlitośnie wykorzystali kolejny błąd obrony żółto-niebieskich. Luis Valcarce stojąc w polu karnym przodem do bramki strzeżonej przez Kacpra Krzepisza w ekwilibrystyczny sposób postanowił wybić futbolówkę. Uczynił to jednak za krótko i na tyle nieudolnie, że piłka spadła pod nogi Marka Hanouska, który załadował ją do siatki.

Już chwilę później mogło być dwa zero, jednak Paweł Tomczyk po rozegraniu na jeden kontakt między Pawłem Zielińskim i Juliuszem Letniowskim nie trafił w bramkę. Były gracz Lecha Poznań i Stali Mielec w piętnastej minucie spotkania po kolejnym błędzie Luisa Valcarce ponownie spudłował.

Obrona Arki Gdynia w pierwszym kwadransie prezentowała się niestety, niczym dziecko zagubione we mgle. Tylko indolencji strzeleckiej Pawła Tomczyka gospodarze zawdzięczają, że nie przegrywali kilkoma bramkami. Taka postawa żółto-niebieskich spotkała się z irytacją ze strony kibiców, którzy w dosadnych słowach dali do zrozumienia piłkarzom gospodarzy, iż mają zabrać się do roboty. Mocno zniecierpliwiony był też szkoleniowiec z Gdyni, który wysłał na rozgrzewkę kilku na raz zawodników. Dla graczy Arki Gdynia występujących na boisku było jasną sugestią, że na skutek gry, jaką prezentują, wkrótce mogą pożegnać się z miejscem na murawie.

Na szczęście po okresie dominacji Widzewa Łódź podopieczni trenera Dariusza Marca obudzili się z letargu i zaczęli zagrażać bramkarzowi gości. Niestety strzał Christiana Alemana zewnętrzną częścią stopy po wymianie piłki z Karolem Czubakiem był zbyt lekki, aby mógł zaskoczyć Jakuba Wrąbla. Z kolei Hubert Adamczyk po sprytnym rozegraniu rzutu rożnego minimalnie przestrzelił. Strzał tego samego zawodnika, a także uderzenie z dobrej pozycji Adama Dei, zostały zablokowane.

Rozkręcający się z minuty na minutę żółto-niebiescy zdołali natomiast wyrównać w doliczonym czasie gry do pierwszej połowy. Wrzutkę w pola karne Huberta Adamczyka celnym strzałem głową sfinalizował Olaf Kobacki, a na trybunach zapanowała wielka radość.

Po zmianie stron kibice Arki Gdynia jeszcze wzmogli swój doping, a gra żółto-niebieskich nadal wyglądała co najmniej przyzwoicie. Niestety brakowało im dokładności pod bramką rywala, ab udokumentować to drugim trafieniem.

W 62 minucie gry Christiana Alemana, szarżującego na bramkę Widzewa Łódź i mającego szansę wyjścia na pozycję sam na sam z Jakubem Wrąbelem, sfaulował Mateusz Michalski. Zawodnik gości obejrzał za to przewinienie żółtą kartkę. Trzy minuty później po prostopadłym zagraniu Adama Dei i dośrodkowaniu po ziemi Olafa Kobackiego w dobrej sytuacji przestrzelił Marcus da Silva.

Jednak w 69 minucie spotkania po kolejnej, składnej akcji, Olaf Kobacki drugi już raz uradował żółto-niebieskie trybuny. Arkadiusz Kasperkiewicz posłał dobrą piłkę do młodzieżowca Arki Gdynia, a 20-letni skrzydłowy zwiódł Radosława Gołębiowskiego i mocnym strzałem po ziemi nie dał większych szans Jakubowi Wrąblowi na udaną interwencję.

Żółto-niebiescy mimo wyjścia na prowadzenie nie spuszczali z tonu. Już kilka minut później niewiele brakowało, aby Jakuba Wrąbla z bliska pokonał Karol Czubak.

Widzew Łódź miał swoją okazję w 76 minucie spotkania po jednym z nielicznych w tej fazie gry błędzie obrony Arki Gdynia. Na szczęście dla gospodarzy rezerwowy Fabio Nunes z bliska nie trafił w bramkę.

Podopieczni trenera Dariusza Marca przypieczętowali zwycięstwo w 80 minucie spotkania. Tym razem piłkę w pole karne posłał Mateusz Stępień, a byłych kolegów z drużyny pogrążył strzałem z bliska Karol Czubak. Niewiele brakowało, aby Widzewa Łódź w 87 minucie jeszcze dobił Christian Aleman. Strzał Ekwadorczyka po ziemi Jakub Wrąbel z trudem sparował na rzut rożny.

Arka Gdynia mimo niemrawego początku zagrała dziś zdecydowanie najlepszy mecz w obecnym sezonie Fortuna 1. Ligi, sięgając po w pełni zasłużone zwycięstwo. Żółto-niebieskim w końcu zaczęły kleić się akcje w ofensywie i rozwiązał się worek z bramkami. Taka postawa ekipy prowadzonej przez Dariusza Marca może napawać optymizmem przed dalszą częścią sezonu. Jeśli dyspozycję zaprezentowaną dziś w spotkaniu przeciwko Widzewowi Łódź uda się utrzymać, kibice o zwycięstwa w kolejnych spotkaniach mogą być spokojni.

- Nie zaczęliśmy tego meczu tak, jakbyśmy chcieli - przyznał trener Dariusz Marzec. - Widzew bez dwóch zdań przez pierwsze piętnaście minut dominował, stworzył sobie sytuacje. My byliśmy zagubieni. Jednak z każdą, kolejną minutą nabieraliśmy pewności siebie. W końcu zaczęliśmy grać.

Dariusz Marzec dodał, że szuka przyczyny, dlaczego jego zawodnicy w tym sezonie prezentują się na początku spotkań zazwyczaj słabo.

- Straciliśmy bramkę przeciwko Widzewowi po karygodnym błędzie - mówi szkoleniowiec żółto-niebieskich. - Nie można wybijać piłki w taki sposób, jak to zrobił Luis. To mogło nas zbyt drogo kosztować. Na drugą połowę wyszliśmy jednak kolejny raz w tym sezonie odmienieni. Już przed meczem rozmawialiśmy, że od samego początku powinniśmy prezentować się tak, jak w drugiej części gry. Kolejny raz jednak to nie udało się. Dopiero druga połowa toczyła się pod nasze dyktando. W przerwie w szatni padło parę mocnych słów, ale w piłce nożnej to jest normalne. Wszyscy jesteśmy dorośli i nikt się za to nie obraża. Wręcz przeciwnie. Zespół wrócił na boisko bardziej zmotywowany.

Także Olaf Kobacki, strzelec dwóch goli dla żółto-niebieskich, uważa, że Arka Gdynia nie rozpoczęła spotkania z Widzewem Łódź dobrze i dopiero w drugiej połowie zaczęła lepiej prezentować się na boisku. Zawodnik ten po starciu z jednym zrywali miał rozciętą głowę i kontynuował grę w opatrunku. Nie zrobiło to jednak na nim większego wrażenia i dobrze prezentował się na murawie.

- Cieszę się, że w obu meczach, które zagrałem dotychczas w Arce Gdynia, zdobyliśmy komplet punktów - mówi Olaf Kobacki. - Wracamy do walki o awans do ekstraklasy. Jest to w tym sezonie cel numer jeden i będę razem z drużyną robił wszystko, aby go osiągnąć.

Tymczasem rozgrywki w Fortuna 1. Lidze nie zwalniają tempa. Już w najbliższą niedzielę 22 sierpnia Arka Gdynia zagra kolejny mecz. Żółto-niebiescy zmierzą się o godz. 15 na wyjeździe z Górnikiem Polkowice, beniaminkiem, słabo jak na razie radzącym sobie w ligowych potyczkach. Jeśli podopiecznym trenera Dariusza Marca udałoby się odnieść trzecie z rzędu zwycięstwo, Arka Gdynia na dobre już rozgości się w czołówce ligowej tabeli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki