Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fortuna 1. Liga. Arka Gdynia przegrała z Radomiakiem. Nadzieja na bezpośredni awans zgasła. 5.06.2021

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka Gdynia przegrała dziś 5.06.2021 u siebie 0:2 (0:1) z Radomiakiem, definitywnie pozbawiając się szans na bezpośredni awans do PKO BP Ekstraklasy. Żółto-niebieskich tym samym czekają pojedynki barażowe i tylko w ten sposób mogą oni jeszcze w tym sezonie powrócić do elity.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego Jarosława Przybyła z Kluczborka piłkarze obu drużyn zapowiadali walkę o zwycięstwo. Okazało się, że nie były to słowa rzucane na wiatr. Dość szybko, bo już po niespełna kwadransie gry, pod obiema bramkami zaczęło być gorąco. Jako pierwsi umiejętności Mateusza Kochalskiego, golkipera Radomiaka, sprawdzili arkowcy. Po dośrodkowaniu Luisa Valcarce i wycofaniu piłki przed pole karne przez Łukasza Wolsztyńskiego silnym i celnym strzałem popisał się Adam Deja. Bramkarz gości zmuszony został do sporego wysiłku, ale zdołał obronić to uderzenie.

Już po chwili po niefrasobliwym zachowaniu Luisa Valcarce to piłkarze Radomiaka sunęli z kontrą na bramkę Daniela Kajzera. Mieli liczebną przewagę, ostatecznie do strzału doszedł Damian Jakubik, ale bramkarz żółto-niebieskich był na posterunku.

W 16 minucie spotkania podopieczni trenera Dariusza Marca mieli najdogodniejszą w pierwszej połowie okazję, aby skierować piłkę do siatki i ucieszyć żółto-niebieskie trybuny. Po dośrodkowaniu w pole karne Artura Siemaszki piłka dotarła do Łukasza Wolsztyńskiego, stojącego kilka metrów przed bramką Radomiaka. Niestety były zawodnik Górnika Zabrze zbyt mocno przyjął sobie futbolówkę, umożliwiając tym samym Mateuszowi Kochalskiemu skuteczną interwencję.

Trzy minuty później to gospodarze mieli szczęście. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dawida Abramowicza piłkę tak niefortunnie wybijał Artur Siemaszko, że trafił w słupek.

Arkowcy ponownie poważnie zagrozili bramkarzowi Radomiaka w 28 minucie spotkania. Christan Aleman obsłużył prostopadłym podaniem Macieja Rosołka, który w sytuacji jeden na jednego próbował lobować technicznym strzałem Mateusza Kochalskiego. Niestety golkiper gości nie dał się przechytrzyć.

Już po dwóch kolejnych minutach po stracie Adama Dancha to Radomiak rozegrał akcję. Z bliska, z ostrego kąta uderzał Miłosz Kozak. Daniel Kajzer miał spore problemy, aby obronić ten strzał. W 32 minucie golkiper Arki Gdynia tylko odprowadził piłkę wzrokiem po kolejnym uderzeniu z bliska, tym razem autorstwa Karola Angielskiego. Na szczęście dla żółto-niebieskich futbolówka w nieznacznej odległości minęła słupek.

Piłkarze Radomiaka niepokojąco często zaczęli jednak meldować się pod bramką Arki Gdynia, co zemściło się w 35 minucie spotkania. Po serii błędów w defensywie żółto-niebieskich i zbyt krótkim wybiciu piłki przez Arkadiusza Kasperkiewicza mocnym uderzeniem z linii pola karnego popisał się Damian Gąska. Futbolówka przełamała ręce interweniującego Daniela Kajzera i trafiła do siatki. Do przerwy już kolejnych goli nie było. Taki wynik oznaczał, że żółto-niebiescy muszą w drugiej połowie zacząć odrabiać straty, aby zachować jeszcze nadzieję na bezpośredni awans do PKO BP Ekstraklasy.

W 48 minucie gry kibice na trybunach, którzy nieustannie dopingowali swoich ulubieńców, poderwali się z krzesełek i po chwili złapali za głowę. W dogodnej sytuacji po podaniu Juliusza Letniowskiego strzelał Artur Siemaszko. Piłka niestety zatrzymała się na słupku.

W dalszej części gry żółto-niebiescy nie byli już w stanie poważniej zagrozić rozsądnie grającemu Radomiakowi. Tymczasem w 68 minucie spotkania goście podwyższyli prowadzenie. Po stracie w środku pola Adama Dei na czystą pozycję w polu karnym wyprowadzony został Karol Angielski. Napastnik gości uderzył w tzw. krótki róg, a niezbyt udanie interweniujący Daniel Kajzer przepuścił piłkę do siatki.

Jeszcze w 82 minucie spotkania gdynianie mogli zdobyć kontaktowego gola. Po podaniu od Macieja Rosołka uderzenie Christiana Alemana zatrzymało się na poprzeczce.

Ostatecznie Radomiak triumfował w Gdyni i zakończył serię dziesięciu meczów żółto-niebieskich bez porażki w lidze. Podopieczni trenera Dariusza Marca mogą mieć do siebie po tym spotkaniu wiele pretensji. Nie wykorzystali kilku dogodnych okazji do strzelenia gola, a sami popełnili zbyt wiele błędów w obronie, ułatwiając Radomiakowi wywiezienie trzech punktów znad morza.

Teraz żółto-niebiescy muszą koniecznie wygrać z Chrobrym Głogów na wyjeździe w ostatniej kolejce ligowej. Tylko taki wynik zagwarantuje im, że do pierwszego meczu barażowego o awans do PKO BP Ekstraklasy przystąpią 16 czerwca przy ul. Olimpijskiej 5 wspierani przez własnych kibiców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki