Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Formoza: Ludzie z krwi i kości. Ale bardzo wytrwali

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Prawdziwa selekcja zaczyna się, gdy kandydat wychodzi poza strefę własnego komfortu. Idealny kandydat na operatora? Indywidualista, który potrafi działać w zespole – mówi kmdr ppor. Michał Synak, rzecznik Jednostki Wojskowej Formoza.

Pojawiają się niekiedy relacje z ćwiczeń Jednostki Wojskowej Formoza, w czasie których jej operatorzy dokonują np. abordażu na wysokie burty statków będących w ruchu, desant do wody bezpośrednio z pędzących rhibów lub akcję podjęcia grupy nurków z wody przez śmigłowiec. Jak superbohaterowie...

Ktoś, kto nie jest obeznany ze środowiskiem wojskowym, mógłby odnieść takie wrażenie. Zapewniam jednak, że jesteśmy ludźmi z krwi i kości.

Żołnierze tzw. „zmechu” mają ciężką, wymagającą służbę, niemniej różni się ona od służby żołnierzy wojsk specjalnych...

Zadaniem wojsk specjalnych jest uzyskanie w czasie konfliktu zbrojnego efektu zaskoczenia przeciwnika. Musimy szybko, dokładnie, z chirurgiczną precyzją wykonać nasze zadanie – chodzi najczęściej o obezwładnienie lub likwidację określonych celów – czy to osobowych czy infrastrukturalnych – zwłaszcza tych krytycznych, najistotniejszych z punktu widzenia strategicznego. W ten sposób jesteśmy w stanie zapewnić sukces danej operacji wojskowej, odmienić losy kampanii. Do tego się głównie szkolimy. Zatem żołnierzy wojsk specjalnych od tych z jednostek ogólnowojskowych różni przede wszystkim wyszkolenie. My, siłą rzeczy, przygotowujemy się do zadań na podstawie programów szkoleniowych, tzw. doktryn oraz procedur i technik, które są aktualizowane na bieżąco, w stosunku do dynamicznie zmieniającego się obrazu konfliktów zbrojnych. Przebieg działań znany z wczoraj i dziś, w perspektywie przyszłości jest nieaktualny.


Są jakieś specjalne cechy, które musi posiadać kandydat na „Formoziaka”? Selekcja, którą trzeba przejść, by dostać się do jednostki, wymaga na pewno bardzo dobrej dyspozycji fizycznej. Ale to na pewno nie jest wszystko. Liczy się charakter, przygotowanie… Widzicie już w czasie selekcji, kto się nadaje na żołnierza wojsk specjalnych?

Zarówno przygotowanie fizyczne i psychiczne mają niebagatelne znaczenie. I może być np. tak, że ktoś jest świetnie wysportowany, robi najwięcej „pompek” (pompki to nazwa potoczna ćwiczenia - ugięcia ramion w podporze przodem) z całej grupy, ale nie potrafi poradzić sobie ze stresem wywołanym przez chłód czy niedożywienie. Zdolności mentalne i fizyczne muszą się w trakcie selekcji uzupełniać. W tym wymiarze są nierozerwalne. Jest takie bardzo stare, polskie powiedzenie – w zdrowym ciele, zdrowy duch. Znane, może nawet oklepane - tyle, że ono dla kandydatów przygotowujących się do służby jest najwłaściwsze. I rzeczywiście trafnie określa wymagania stawiane przed potencjalnymi operatorami, kandydatami na stanowiska w grupach szturmowych stanowiących trzon zespołów bojowych Formozy.


W momencie, gdy trzeba się zmierzyć ze stresem, bólem fizycznym i zachować zdolność oceny sytuacji, trzeźwego myślenia, decydująca jest odwaga? Nieustępliwość? Motywacja?

Często słyszę, że szukamy „zmotywowanych”. Tyle, że motywacja to jest jedynie przedsmak tego, co kandydata czeka dalej w trakcie służby. I taka motywacja, wstępna, bardzo często znika w momencie napotkania pierwszych przeszkód. A tych, proszę mi wierzyć, w czasie selekcji nie brakuje. Zapewniamy bardzo dużo „rozrywki” naszym potencjalnym kandydatom. Robimy to, żeby ich kompleksowo sprawdzić, ale także z uwagi na ich własne bezpieczeństwo. Musimy mieć pewność, że każdy, kto przejdzie selekcję, podoła w przyszłości zadaniom stawianym jednostce. Zatem motywacja to jedno. Moim zdaniem, zarówno przetrwanie selekcji, jak i późniejsza, udana służba, są przede wszystkim efektem wytrwałości. W czasie selekcji widzimy ludzi zmotywowanych, ludzi wytrwałych oraz wynikającą z mentalnego podejścia różnicę: najlepsi są ci kandydaci, u których w momencie, gdy kończy się motywacja, zaczyna się wytrwałość. Bo tak naprawdę selekcja rozpoczyna się wtedy, gdy ktoś znajdzie się poza tzw. strefą własnego komfortu. Wówczas sama motywacja nie wystarczy.

Taką nieustępliwość, silną wolę da się wyćwiczyć, choć zapewne nie każdy zechciałby się temu poddać...

Mówimy o nieustannym, systematycznym treningu, uzupełnianym o szereg wielopłaszczyznowych czynników np. odpowiednim odżywianiu. Moim zdaniem, taki trening jest przydatny i w prywatnym, cywilnym życiu. Pamiętajmy jednak, że sam fizyczny aspekt selekcji to nie wszystko. Kandydaci do służby muszą przejść badania psychologiczne. One sprawdzają odporność psychiczną i umiejętność radzenia sobie z sytuacjami wywołującymi stres, ale też stabilność emocjonalną i poziom otwartości na nowe doświadczenia, a nawet umiejętność słuchania i trafnego wyciągania wniosków. Badane są i analizowane strategie radzenia sobie z sytuacjami kryzysowymi, tempo podejmowanych decyzji, czy są szybko wdrażane oraz adekwatne do danej sytuacji. Obok silnej woli, samodyscypliny kandydat do Formozy musi wykazywać się właściwą wrażliwością sensoryczną, emocjonalną i społeczną wrażliwością.

Sporo tego…

Gdybym miał scharakteryzować jednym zdaniem kandydata na żołnierza wojsk specjalnych użyłbym kombinacji: indywidualista, który potrafi działać w zespole.

Żołnierz to specyficzny fach, zwłaszcza operator w wojskach specjalnych. Trzeba sobie radzić z tymi wszystkimi przeciwnościami, o których już pan mówił. Zwykłym ludziom, cywilom, trudno jest sobie wyobrazić, że żołnierz musi zmierzyć się ze strachem przed śmiercią, czy pokonać opór przed strzelaniem do przeciwnika – żywego człowieka…

Strach towarzyszy każdemu. Proces selekcji służy jednak właśnie temu, by żołnierz wojsk specjalnych, nie został „zmrożony” w pełnej napięcia sytuacji, np. kontaktu bojowego. By był w stanie racjonalnie myśleć pomimo świszczących mu nad głową kul, eksplozji. Do tego jest szkolony, w wielu płaszczyznach, w czasie swojej służby.


Dziś obserwujemy konflikt zbrojny w Ukrainie. Wielu analityków wskazuje w nim na różnice między żołnierzami, tak naprawdę z poboru, choć kontraktami po stronie rosyjskiej a ludźmi walczącymi o przetrwanie ich własnego państwa po stronie ukraińskiej. To przykład może ekstremalny, ale wydaje się, że może wskazać na wymogi dotyczące sfery mentalnej żołnierzy.

Zgodzę się, że konflikt ten może przynieść wiele ciekawych materiałów do analiz dotyczących psychicznego przygotowania wojsk do walki. I rzeczywiście potwierdza on ogromną rolę tej sfery dla skuteczności działań bojowych, co widać po żołnierzach rosyjskich, a co słusznie pan zauważył. Zwrócić należy też uwagę na wojnę informacyjną, toczącą się o umysły żołnierzy obu stron oraz cywili. Każdy oglądający telewizję, czytający doniesienia medialne, w takim informacyjnym starciu uczestniczy, czy tego chce, czy nie. Pierwszą ofiarą każdego konfliktu jest prawda – a wojna rozgrywająca się o nią w ludzkich umysłach potrafi wpłynąć na wolę walki, motywację, a w efekcie przebieg konfliktu.


Czy jest pan w stanie zrozumieć, wyjaśnić jako żołnierz, oficer, ataki rakietowe na miasta i miasteczka pełne cywili, co możemy obserwować w Ukrainie?

Jestem w stanie wyobrazić sobie, co czuje ludność ostrzeliwanych miast, zwyczajnie walcząca o życie. Przeżyłem niejeden ostrzał baz w czasie udziału w zagranicznych misjach Polskiego Kontyngentu Wojskowego, choćby w Afganistanie. Talibowie prowadzili regularnie taki ostrzał. Takie doświadczenie potrafi zostawić ślad w psychice. Trudno jest je zrozumieć komuś, kto nie słyszał świstu kul i eksplozji rozrywającego się pocisku i zapewniam, że nie są to fajerwerki na sylwestra. Choć oglądamy te ujęcia z przejęciem, to jednak w komforcie, siedząc w domu na kanapie. I znów, te działania strony rosyjskiej mają wywołać określone skutki psychologiczne, zarówno w umysłach żołnierzy, środowiska cywilnego i politycznych władz Ukrainy. Kolejny raz dotykamy sfery psychologii w działaniach zbrojnych.

Skoro obrazy, przeżycia z bezpośrednich starć z nieprzyjacielem zostają w pamięci, to wydaje się, że żołnierz taki po misji wymaga ustabilizowania, zwłaszcza psychicznego. Jak sobie z tym radzić?

Tych sposobów jest wiele, każdy stara się wypracować sobie swój własny tok postępowania. Proces odtworzenia zdolności bojowej żołnierza jest wspierany instytucjonalnie – operator po misji może skorzystać z urlopu, np. w jednym z ośrodków uzdrowiskowych, gdzie możliwe są zajęcia z psychologiem, odnowa biologiczna itp. Oczywiście żołnierze są otoczeni opieką także w czasie działań w misjach zagranicznych. Nie musi martwić się o rodzinę. Jest struktura w jednostce, która jest w stanie zadbać o jego bliskich, w czasie, gdy on jest zaangażowany w działania często tysiące kilometrów od domu. Jednak zdecydowanie kluczowym atutem jest tu wsparcie najbliższych żołnierza – rodziny, znajomych. To na ich barkach spoczywa w znacznej mierze proces adaptacji powrotu do służby oraz pozawojskowego życia po misji.

Jeden z emerytowanych już dowódców amerykańskiej jednostki Navy Seals mówił, że każdy jej żołnierz powinien mieć rodzinę.

Jest to fundament. Warto mieć świadomość, że każda praca kiedyś się kończy. I trzeba mieć gdzie, i do kogo, wrócić.

Która z misji Formozy w ostatnich latach była najtrudniejsza? Irak, Afganistan? W tym ostatnim działaliście poza naturalnym dla siebie środowiskiem wodnym…

W Afganistanie prowadziliśmy różnego rodzaju operacje specjalne, w tym akcje bezpośrednie oraz operacje wsparcia militarnego ówczesnych sił afgańskich w ramach misji PKW. Ciekawą misją była ta, którą realizowaliśmy w ramach unijnych działań w południowym basenie Morza Śródziemnego, w czasie poprzedniego kryzysu migracyjnego. Przeciwdziałaliśmy przypadkom przemytu i handlu ludźmi, materiałów niebezpiecznych, np. broni i środków niedozwolonych. Jednostka była zaokrętowana na okręcie włoskiej Marynarki Wojennej. Oprócz realizacji zadań mieliśmy okazję do wymiany doświadczeń między państwami sojuszniczymi. Takie zacieśnianie współpracy, jak widzimy dziś, może mieć niebagatelne znaczenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego w przyszłości.

O Formozie

Dzisiejsza Jednostka Wojskowa Formoza im gen. broni Włodzimierza Potasińskiego wywodzi się z utworzonego w roku 1975 Wydziału Działań Specjalnych 3.Flotylli Okrętów. Był to efekt kilkuletnich prac planistycznych. Marynarka Wojenna widziała potrzebę istnienia w swojej strukturze wyspecjalizowanej formacji przeznaczonej do działań specjalnych, m.in. bojowych płetwonurków. Jak pisał Jarosław Ciślak w „Nowej Technice Wojskowej”, WDS jako stosunkowo mała jednostka miała charakter wybitnie elitarny. Trafiali do niej najbardziej sprawni marynarze. Cykl ich ćwiczeń był morderczy. Ówczesne braki wyposażenia technicznego nadrabiano ponadprzeciętną wytrzymałością fizyczną. Głównym przeznaczeniem WDS było rozpoznanie i dywersja wśród okrętów oraz baz potencjalnego przeciwnika. Ćwiczono skryte przedostawanie się do baz, portów i kotwicowisk. Na poligonach podwodnych umieszczano i detonowano ładunki wybuchowe. Głównym środkiem transportu płetwonurków miały być okręty podwodne. Ćwiczono ich opuszczanie w pozycji zanurzonej poprzez wyrzutnie torpedowe. W kolejnych latach w ramach projektu o kryptonimie Błotniak (gatunek ptaka) zbudowano kilka mokrych pojazdów podwodnych. Miały one służyć do skrytego podejścia do celów podwodnych ataków. W tym czasie WDS oprócz standardowego uzbrojenia stosowanego w WP posiadał pojedyncze egzemplarze specjalistycznego uzbrojenia.

W latach 1990 – 2007 jednostka funkcjonowała w strukturze Grupy Okrętów Hydrograficznych, a następnie Grupy Okrętów Rozpoznawczych 3.FO. W roku 2007 uzyskała samodzielność, najpierw jako Morska Jednostka Działań Specjalnych w Gdyni a następnie jako Jednostka Wojskowa Formoza w Gdyni. Jeszcze w latach 90 XX w., jak pisał Jarosław Ciślak, w jednostce nastąpiło stopniowe przechodzenie ze specjalizacji płetwonurków bojowych - dywersantów do wielozadaniowych sekcji bojowych, o zadaniach rozpoznawczo - specjalnych z użyciem różnych środków transportowych, np. holowniki podwodne, łodzie pontonowe czy desant spadochronowy.

Kandydaci do Formozy muszą przejść wieloetapową rekrutację. Częścią procesu są testy psychologiczne oraz selekcja – wymagający test sprawności fizycznej pozwalający ocenić poszczególnych kandydatów i odrzucić tych, którzy wymogów nie spełniają. Wśród wymogów są m.in. pływanie (na czas na określonych dystansach, nurkowanie, skoki do wody), bieg, podciąganie na drążku, walka wręcz. Kluczowy etap rekrutacji odbywa się w trudnych warunkach klimatyczno-terenowych.

Apel od Formozy

- Jeśli po przeczytaniu tego artykułu uważasz, że spełniasz wymagania stawiane kandydatom do służby w Jednostce Wojskowej Formoza, to mamy dla Ciebie dobrą wiadomość. Formoza w sposób ciągły prowadzi rekrutację do swoich szeregów. Szczegółowe informacje na ten temat można uzyskać z oficjalnej strony jednostki pod adresem www.formoza.wp.mil.pl bądź z fanpege’u stowarzyszenia KRS Formoza, z którym jednostka ściśle współpracuje.

Formoza Challenge Gdynia po raz pierwszy zawitała na Babie Doły jesienią 2020 roku

Formoza Challenge Gdynia 2021. Zakończenie sezonu na plaży w...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki