Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finansowe problemy Wybrzeża Gdańsk. Drużyna pojedzie na kredyt?

Janusz Woźniak
Przemek Swiderski
Starty w ekstralidze wiążą się z wielkimi wydatkami klubów żużlowych. Od lat mówi się o tym, że to droga donikąd. Wybrzeże Gdańsk do elity się dostało. Ale co, jeśli zaliczy upadek?

Gdańscy kibice żużla mają chyba coraz większe powody do niepokoju. Wśród ośmiu drużyn, które w przyszłym roku wystartują w ekstralidze, tylko w Wybrzeżu jest zakontraktowany jeden senior. Żadna to gwiazda zresztą, bo trudno za taką uznać 25-letniego Duńczyka Leona Madsena. Pozostałe ekipy albo mają już pełne składy, albo wymagają one kosmetycznych uzupełnień. Tym samym rynek wolnych i gwarantujących jazdę na dobrym poziomie zawodników dramatycznie się skurczył.

Prawdziwy zespół gwiazd powstał w Toruniu. Do Tomasza Golloba, Chrisa Holdera, Darcy Warda i Adriana Miedzińskiego dołączył w ubiegłym tygodniu Emil Sajfutdinow. A w grodzie Kopernika jest jeszcze Paweł Przedpełski, który był młodzieżowym objawieniem poprzedniego sezonu. Unibax ma także apetyt na zatrudnienie "naszego" Krystiana Pieszczka. W tym składzie nawet start do sezonu z 8 minusowymi punktami stawia torunian jako pewniaka do mistrzowskiego tytułu.

Tymczasem zbliżają się nieubłaganie graniczne terminy, które zaważą na najbliższej przyszłości gdańskiego żużla. To sobota, 30 listopada, a do tego dnia trzeba spłacić zadłużenie wobec zawodników, ZUS i urzędu skarbowego. Nieoficjalnie mówi się o sumach od 1 do 1,5 miliona złotych. A bilans po stronie "winien" może się jeszcze w Wybrzeżu zwiększyć, ponieważ według naszych informacji ma powrócić sprawa finansowych roszczeń Piotra Świderskiego za sezon 2012. A to suma około 400 tysięcy złotych.

Finansowe kłopoty mógłby rozwiązać sponsor tytularny, ale nie wystarczy ogłosić, że za 1,5 miliona złotych można kupić w Gdańsku miejsce w nazwie zespołu. Inny plan to kredyt, który miałby być spłacony z organizacji w naszym mieście - dokładnie na PGE Arenie - Superpucharu Polski Par Klubowych. Pomysł może nawet i dobrze wygląda na papierze, ale biorąc pod uwagę organizacyjne koszty takiego przedsięwzięcia, konieczność ułożenia jednodniowego toru, to liczenie na duże zyski, jest bardziej finansową fantazją niż realnym dochodem z takiej imprezy.

Więcej na ten temat w poniedziałkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego".

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki