Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fin Royal wysłał pismo do syndyka Amber Gold. Czego chce ten parabank?

Tomasz Słomczyński
Marcin P. zaprzeczał, by przejmował udziały Fin Royal
Marcin P. zaprzeczał, by przejmował udziały Fin Royal P.Świderski
Spółka Fin Royal wezwała syndyka masy upadłości Amber Gold do "wykonywania czynności zarządczych". To może być kolejny dowód na to, że jednak Amber Gold stał się właścicielem udziałów innej podejrzanej spółki działającej jak parabank.

9 września do syndyka dotarło pismo, w którym ciekawy jest m.in. fragment - "z uwagi na subskrypcję udziałów jako umowę zabezpieczenia wierzytelności spółki Amber Gold..."

- Z tego pisma wynika pośrednio, że 20 czerwca 2012 roku Amber Gold udzielił pożyczki spółce Fin Royal. Zabezpieczeniem tej pożyczki miały być udziały Fin Royal. I teraz Amber Gold miałby być właścicielem tych udziałów i stąd wezwanie do "wykonywania funkcji zarządczych" - poinformowała Brygida Wasilewska, pełnomocnik syndyka masy upadłości.
Sęk jednak w tym, że oprócz tego pisma, które trafiło do Amber Gold, syndyk nie odnalazł żadnego innego dowodu na transakcję.

- Nie odnaleźliśmy ani umowy pożyczki, ani żadnego innego dokumentu, który stanowiłby jakikolwiek ślad po tym, że Amber Gold w jakiś sposób przejął udziały Fin Royal - stwierdza mecenas Józef Dębiński, syndyk masy upadłości spółki Amber Gold.
Jego pełnomocnik, mec. Brygida Wasilewska, przyznała, że kontaktowała się z szefem spółki Fin Royal i prosiła go o przesłanie umowy, która regulowałaby wzajemne zobowiązania dwóch stron. Ten jednak miał odmówić. Mec. Brygida Wasilewska deklaruje, że sprawę wyjaśni.

- Wyślemy do nich oficjalne pismo, w którym poprosimy o przesłanie tych dokumentów.

Tak czy inaczej, pozostaje pytanie - czym są owe "czynności zarządcze"?
Z wypowiedzi Andrzeja K., który był szefem Fin Royal, wynika, że Amber Gold miał zapewnić wypłaty depozytów klientom, którym kończyły się już lokaty. Natomiast Marcin P. zaprzeczał (kiedy jeszcze, będąc na wolności, udzielał wywiadów), żeby kiedykolwiek przejmował udziały w Fin Royal.

Sprawa wydaje się poważna - klientów Fin Royal, którzy czują się oszukani, jest ponad 970. Wyceniają oni swoje szkody na ponad 50 mln zł.

Czy to oznacza, że teraz klienci Fin Royal będą się mogli zwrócić do syndyka masy upadłości Amber Gold ze swoimi roszczeniami? Niektóre doniesienia medialne zawierały takie sugestie.

- Nie ma żadnych podstaw do takiego twierdzenia. Nawet jeśli umowa istnieje, jeśli zawiera takie uzgodnienie, to i tak może się okazać nieważna ze względu na wady prawne. A jeśli nawet okazałoby się, że takich wad nie zawiera, to syndyk może od takiej umowy odstąpić - stwierdziła mec. Brygida Wasilewska.

Wydaje się, że najszybciej sprawę tajemniczej umowy mogą wyjaśnić prokuratorzy. Ci z Łodzi, którzy obecnie prowadzą śledztwo w sprawie Amber Gold, i ci z Warszawy, którzy badają sprawę Fin Royal. Śledczy przyznają, że "jakąś wiedzę na ten temat mają", jednak konsekwentnie odmawiają jej upublicznienia.

Zgodnie przyznają, że badają tę kwestię. Podkreślają, że cały czas istnieje rozbieżność między tym, co twierdzi w tej sprawie podejrzany Andrzej K., a tym, co utrzymuje Marcin P.

Fin Royal - parabank z zarzutami

Fin Royal wszedł na polski rynek w 2007 roku. Od początku firma utrzymywała, że jest częścią międzynarodowej korporacji, jednak jak się okazało, swoje przedstawicielstwa otworzyła tylko w Polsce (w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu i Krakowie).
Właścicielem Fin Royal jest brytyjska instytucja finansowa - FRL Capital Limited, z siedzibą w Londynie. Obecnie wiele wskazuje na to, że angielska firma nie prowadzi działalności, jest tylko tworem wirtualnym. Podobnie jak inne "zagraniczne przedstawicielstwa, z siedzibą w kilku krajach Europy".

Od marca 2008 roku Fin Royal znajduje się na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego, która w 2009 roku złożyła doniesienie do prokuratury na działanie tej firmy. KNF ostrzegała przed parabankiem, któremu klienci powierzają swoje oszczędności. W sierpniu byłemu dyrektorowi generalnemu spółki Finroyal Andrzejowi K. postawiono zarzut naruszenia prawa bankowego - gromadzenia środków pieniężnych bez stosownego zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego. Obecnie śledczy sprawdzają, czy firma ta była ubezpieczona, o czym informowała swoich klientów w czasie zawierania umów. - Gdyby się okazało, że takiego ubezpieczenia nie było, mogłoby to oznaczać, że przedstawiciele firmy celowo wprowadzali klientów w błąd. Wtedy można rozważać postawienie zarzutu oszustwa - poinformował wczoraj prok. Dariusz Ślepokura.

Syndyk dementuje doniesienia

Według niektórych ostatnich doniesień medialnych, majątek Amber Gold, oszacowany przez syndyka na 112-113 mln zł, może wzrosnąć nawet o dodatkowych 50-80 mln zł.

Sam syndyk jednak zdecydowanie dementuje te doniesienia. W ostatni poniedziałek mec. Józef Dębiński złożył w sądzie drugie z kolei sprawozdanie z działalności syndyka. Zawiera ono informacje dotyczące zinwentaryzowanego majątku Amber Gold. Wcześniejsze sprawozdanie wskazywało na kwotę 105 mln zł, to najnowsze - na kwotę 112 mln zł. Autorzy publikacji, powołując się na ostatnie sprawozdanie finansowe syndyka, wskazują na możliwość wzrostu tej kwoty nawet o 50-80 mln zł. - To bzdura i jakieś totalne nieporozumienie. Nie mam żadnych przesłanek, żeby twierdzić, że kwota zinwentaryzowanego przeze mnie majątku może wzrosnąć o 50-80 milionów złotych - powiedział nam syndyk.

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki