Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Film o Wałęsie podbił Wenecję. ROZMOWA z Pawłem Adamowiczem, który był na pokazie

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Lech Wałęsa i Paweł Adamowicz na terenie budowy Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku
Lech Wałęsa i Paweł Adamowicz na terenie budowy Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku Archiwum DB
Z Pawłem Adamowiczem, prezydentem Gdańska, o weneckim pokazie filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei", rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

Jak wyglądała w Wenecji premiera filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei"?
Przede wszystkim miała fantastyczną oprawę. Najpierw była uroczysta kolacja, wydana dla polskiej delegacji przez dyrektora weneckiego festiwalu. Potem podjeżdżaliśmy pod festiwalowy obiekt limuzynami. W pierwszej byli Danuta i Lech Wałęsowie z synem Przemysławem, w drugiej filmowi państwo Wałęsowie, czyli Agnieszka Grochowska i Robert Więckiewicz, w następnej minister kultury Bogdan Zdrojewski. Ja też się znalazłem w jednej z nich razem z szefami Telewizji Polskiej i Canal+.

Czerwony dywan?
I tłumy fotoreporterów. Słychać było na zmianę: "Wałęsa" i "Mr Waleza". Niektórzy wznosili palce w geście victorii. Potem przejście do sali kinowej, gdzie powitano Lecha Wałęsę oklaskami.

A sam film?
Zakończył się długą owacją na stojąco. Lech Wałęsa - przynajmniej tak to odebrałem - był mocno wzruszony. Potem sobie obaj z mistrzem Wajdą uścisnęli ręce i znowu kolejne zdjęcia, wywiady...

Panu film się podobał?

Tak. Ale sądzę, że każde pokolenie będzie go odbierać inaczej. Inaczej ten film będą przeżywać ci, którzy byli uczestnikami albo świadkami tamtych wydarzeń, jak ja. Bo dla mojego pokolenia to takie swoiste repetytorium emocji z przeszłości. Patrzyłem z podziwem na to, jak Andrzej Wajda poradził sobie z tym wyzwaniem. Bo jednak tych faktów historycznych jest ogromna ilość.

Niektórzy mówią, że "Wałęsa. Człowiek z nadziei" to rodzaj pomnika Lecha Wałęsy, tylko ze skazą.
Moim zdaniem, Andrzej Wajda nie nakręcił pomnikowego filmu. Ustrzegł się przede wszystkim patosu. Pokazuje w sposób twardy, jak prosty, pochodzący z chłopskiej rodziny robotnik staje się przywódcą. Interesujące są te kolejne etapy dojrzewania do przywództwa. Bardzo mi się podobało, że Wajda nie uciekł od kontekstu rodzinnego. W przypadku filmów o postaciach historycznych ten wątek bywa często w zaniku. A tu widzimy Lecha Wałęsę w realnej rodzinie, z prawdziwymi kłopotami i emocjami.

Scena z filmu, która na Panu zrobiła wrażenie?

Jest kilka takich scen. Niezwykle przejmujący i wymowny jest rytuał pożegnania Danuty i Lecha. Za każdym razem, kiedy on wychodził na strajk czy wcześniej w grudniu '70, zawsze ściągał z ręki obrączkę i zegarek, mówiąc: - Jak będzie źle, jak będziesz głodna, to sprzedaj. Zastanawiam się, na ile młode pokolenie zrozumie tę scenę. To, że większość Polaków, nie tylko Wałęsowie, była biedna. I że ta obrączka oraz zegarek to był często cały, ruchomy majątek.

A inna scena?

Są ujęcia zabawne, jak to, kiedy Danuta wyrzuca z domu te przewalające się tłumy działaczy związkowych i dziennikarzy. Kiedy granica tolerancji w niej pęka. Humorystyczne zwłaszcza jest to, co potem robi Wałęsa. Pisze na kartce "tyfus, strefa skażona" i umieszcza ją na drzwiach, żeby już nikt ich nie nachodził. Takich scen budzących śmiech, ludzkich, jak chociażby kupowanie wózka, jest dużo. One rozbrajają, ale też w syntetyczny sposób pokazują, w jakich warunkach żyła wtedy większość Polaków.

A Robert Więckiewicz jako Lech Wałęsa? Mówią, że jest lepszy niż oryginał.

Jest genialny. Wykonał gigantyczną pracę. To prawdziwa transgresja, czyli przejście z własnej osobowości w osobowość Lecha Wałęsy. Agnieszka Grochowska jako Danuta jest taka ciepła, kontrastująca z szorstkim Lechem. Oczywiście, Danuta mówi, że częściowo było inaczej, ale wiadomo, że film ma swoje prawa.

Gdańsk zainwestował pieniądze w ten film. Warto było?
Nie rozpatruję tego w kategorii "warto - nie warto". To był święty obowiązek gdańszczan. Gdańsk poprzez Sierpień '80, Solidarność i Lecha Wałęsę stał się częścią historii uniwersalnej. A pragmatycznie na to patrząc, mogę powiedzieć, że dołożyliśmy się do zamknięcia trylogii o człowieku: z marmuru, żelaza i teraz z nadziei, gdzie Gdańsk jest zbiorowym bohaterem.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki