Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Wybrzeże Sztuki. Mistrz i młodzi gniewni [RECENZJA]

Grażyna Antoniewicz, Jarosław Zalesiński
mat. prasowe
Najbardziej wyczekiwanym spektaklem Festiwalu Wybrzeże Sztuki był pokazany na koniec, w miniony czwartek, spektakl "Wycinka" Thomasa Bernharda Teatru Polskiego z Wrocławia, w reżyserii Krystiana Lupy.

- Sandacz po północy? Toż to absurd - irytuje się w tym przedstawieniu Auersberger (grany przez Wojciecha Ziemiańskiego), gospodarz "artystycznej kolacji". Na sandacza goście czekają długo - nie rozpoczną kolacji, dopóki nie zjawi się sławny aktor, który właśnie gra w "Dzikiej kaczce". Trzeba więc odczekać do końca tamtego przedstawienia, by mogło na dobre rozpocząć się przedstawienie, które oglądamy. Sceniczna uczta trwa przeszło cztery godziny...

Reżyser Krystian Lupa stawia w swojej interpretacji sztuki Bernharda pytania ludziom z tej samej, co on, artystycznej sfery. To przede wszystkim pytanie o wierność wyznawanym przed laty ideałom. Czy dzisiaj artysta nie kupczy sobą, skazany na umizgi wobec finansującej go władzy? Ale to nie jedyny wątek: artystyczna kolacja to jednocześnie stypa na cześć Joany, nadwrażliwej artystki, która popełniła samobójstwo. Przedstawienie zamienia się w podróż w przeszłość. Część akcji śledzimy dzięki projekcjom wideo. Efektowny jest też inny pomysł - w pierwszym akcie oglądamy bohaterów w salonie, za szklaną szybą. W drugiej części szyba znika, a alkohol sprawia, że coraz żywsze stają się ludzkie namiętności.
Przedstawienie pozostanie w pamięci w ogromnej mierze dzięki wspaniałej grze aktorów, absolutnie wszystkich! Znakomity jest Jan Frycz jako aktor Narodowego, a Marta Zięba w roli Joany to mieniąca się wieloma odcieniami wzruszająca kreacja. Nic by się jednak chyba nie stało dramaturgii spektaklu, gdyby przedstawienie trwało godzinę krócej...

To idzie młodość
Ze spektaklem Lupy, jednego z najwybitniejszych polskich reżyserów, Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże, w programie festiwalu połączył przedstawienia młodych twórców, którzy zmierzyli się z klasycznymi tekstami polskiej literatury. Tyle że tak różnymi, jak "Trędowata" Mniszkówny i "Dziady" Mickiewicza.

Najsłynniejszy polski melodramat, synonim kiczu, przeniósł na scenę reżyser Wojciech Faruga. Jego spektakl "Trędowata. Melodramat", przygotowany w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, musiał zaskoczyć tych, którzy mogli być zdegustowani samym pomysłem zapraszania takiej literatury w wysokie teatralne progi. Pod ręką Farugi powstał spektakl poruszający. Świat Elzonowskich i Michorowskich przemienił się w prowincjonalny zmierzch bogów, relacje pełne zła i perwersji, odbijające się w gigantycznym, przypominającym soczewkę, lustrze zawieszonym nad sceną. Na tym tle miłość Stefci Rudeckiej i ordynata Waldemara jest jedynym jasnym punktem, jedną więcej próbą urzeczywistnienia w ludzkim świecie pięknej i czystej miłości. Próbą, jak wiemy, zbrukaną i zniszczoną.

Świadkami innego rodzaju destrukcji byliśmy na "Dziadach" wyreżyserowanych przez Radosława Rychcika w Teatrze Nowym w Poznaniu. Mickiewiczowskie misterium zmieniło się w clownadę, zabawę ikonami i mitami popkultury, a z mistycyzmów pozostała jedynie idea społecznej rewolucji. Zubożenie oryginału szło tu w parze z precyzyjną reżyserską pracą. Rychcik zbudował przekonujący, zwarty spektakl, który, może mimochcąc, a może właśnie świadomie, pokazywał, jak daleko jesteśmy od duchowych źródeł, z których czerpał Mickiewicz.

Poeta rewolucji
Z pozostałych przedstawień: sztuki "Stara kobieta wysiaduje" Teatru Starego (reżyseria Marcin Liber), "Człapówki-Zakopane" Teatru im. St. I. Witkiewicza (reżyseria Andrzej Dziuk), "Ciągu" (reżyseria Ewelina Marciniak) i "Broniewskiego" Teatru Wybrzeże, koniecznie trzeba się jeszcze zatrzymać przy tej ostatniej inscenizacji. Sztuka "Broniewski" Radosława Paczochy w reżyserii Adama Orzechowskiego to bardzo interesująca teatralna opowieść o czasach "hańby domowej", czyli czasach współpracy elit komunistycznych ze stalinowskim reżimem. Opowieść tak interesująca, bo nieszafująca łatwymi sądami, pokazująca, jak złożone, ludzkie i polityczne, mogły być racje tych, którzy w tym, skądinąd haniebnym, epizodzie polskiej historii uczestniczyli.

Siedem przedstawień, w tym dwa Teatru Wybrzeże... Festiwal Wybrzeże Sztuki, kiedyś o wiele bardziej rozbudowany, dziś ma charakter przetrwalnika. Jednak nawet w tej postaci daje nam okazję poznania przynajmniej niektórych szeroko komentowanych wydarzeń. Nie tworzą one jakichś przekrojów polskiego teatru, ale sposobność obejrzenia najnowszej produkcji Lupy czy jednej z dwóch niedawnych głośnych inscenizacji "Dziadów" pozostaje czymś, jak się to mówi w znanej reklamie, bezcennym.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki