Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Szekspirowski w Gdańsku. Agata Duda- Gracz o finałowym przedstawieniu [ROZMOWA]

rozm. Jarosław Zalesiński
fot. Greg Noo-Wak
Z Agatą Dudą-Gracz, reżyserem nagrodzonej Złotym Yorickiem sztuki "Każdy musi kiedyś umrzeć Porcelanko", rozmawia Jarosław Zalesiński

Przedstawienie, które obejrzymy na finał Festiwalu Szekspirowskiego, będzie sztuką Szekspira czy Agaty Dudy-Gracz?
To będzie sztuka Agaty Dudy-Gracz, zainspirowana "Troilusem i Kresydą" Williama Szekspira. Tak jak jest to napisane w tytule.

W tytule sztuki Szekspira tego nie ma, ale można by powiedzieć, że ona z kolei została zainspirowana "Iliadą" Homera. Tylko że pokazuje świat Homera w krzywym zwierciadle.
Myślę, że dla Szekspira mit trojański był pretekstem do rozliczenia się ze wszystkim, w co zwykliśmy wierzyć, i ze wszystkim, o czym pisał. Do okrutnego, a z drugiej strony, niezwykłego potraktowania miłości, wierności, bohaterstwa, patriotyzmu, wojny. Dało mu to możliwość pokazania tego mitu z zupełnie innej strony. W jego sztuce mamy nie bohaterów, tylko pełnych słabości ludzie, przede wszystkim pysznych. Tacy celebryci tamtych czasów.

W ogóle wszystkie heroiczne cnoty Homera są u Szekspira sprowadzane na ziemię.
On odbrązawia te postaci, pokazując ich jako bandę zawistnych ludzi, dla których głównym zajęciem jest odmienianie "ja" przez wszystkie przypadki.

U Szekspira mamy jakby świat zdegradowany. To Panią zainteresowało w "Troilusie i Kresydzie"?
To mnie bardzo zainspirowało. Natomiast u mnie trochę inaczej toczy się akcja. Także miejsce jest inne. To nadal Troja, ale po 2 tysiącach lat. Oblężenie się nie skończyło. Na ruinach dwóch cywilizacji zostali sami wodzowie. Proszę sobie wyobrazić instytucję, w której wymarli wszyscy pracownicy, zostali dyrektorzy i prezesi.

Horror.
W sztuce tak to właśnie wygląda. Pośród tych dyrektorów i prezesów, czyli wielkich homeryckich postaci, o których uczy się w szkole, przemieszcza się pani o wdzięcznym imieniu Fortuna, która przemianowała się z bogini w bizneswoman. Organizuje ona pod murami Troi rodzaj "hero-turystyki". Turystami stają się sami widzowie, którzy "zwiedzają herosów", ich postawy i związane z nimi symbole. Symbol miłości, wierności, bohaterstwa, stałości... Kończy się to wszystko nie zdobyciem Troi, lecz śmiercią i starością. Moi bohaterowie nie są 20-letnimi herosami, tylko ludźmi, którzy od dawna nie mieli mieczy w ręku. Ale dalej trwają przy swoim.

Trwa ta sama wojna?
Konflikty między nimi polegają także nie tyle może na konflikcie pokoleń, ile na braku szacunku dla tego, co było. Pojawia się na przykład Ajaks junior - senior już dawno nie żyje - i Ajaks junior oczywiście jest przekonany, że jest najlepszy, jest cool, jest fantastyczny, niczego przed nim nie było, teatr zaczyna się od niego.

Recenzenci Pani przedstawień używali takich określeń: "upadek autorytetów", "konanie ideałów". Ten problem od dawna Panią interesuje.
Bo wydaje mi się, że to straszliwe signum temporis. Nie potrafimy wyciągać wniosków z historii, nie uczymy się dzięki niej, tylko ją odrzucamy. Tak naprawdę powielamy to, co było, ale wydaje nam się, że jesteśmy w tym pierwsi. To straszna głupota i pycha.

Tak jak głupcami są bohaterowie "Troilusa i Kresydy".
Bardzo wierzę w to zdanie, że kto buduje na ludzkiej głupocie, ten buduje mocno i trwale. Potęgi, o których rozmawiamy, również tym się cechują. Po jednej stronie są Trojanie, hołdujący wartościom tak pomnikowo ustawionym, że nie da się już z tym żyć. Dlatego ich cywilizacja kona i rozpada się. To, co przychodzi, jest inne, ale wcale nie jest lepsze. Upadek wartości i autorytetów - wydaje mi się, że coś takiego dzisiaj obserwujemy. Coraz bardziej nie szanujemy tych, którzy byli przed nami, nie potrafimy się od nich uczyć, natomiast potrafimy od nich zżynać, często nawet nie wiedząc, że to robimy, z powodu ignorancji.

Pani w swoim teatrze ten proces upadku autorytetów tylko pokazuje czy z nim polemizuje? Może coś próbuje obronić?
Staram się nie moralizować na scenie, bo nie mam do tego żadnego prawa. Ja również jestem wykwitem swojego pokolenia. Natomiast nie potrafię o tym nie mówić. Opowiadam pewną historię. Nie podsuwam widzowi rozwiązań, nie mówię: tak powinno być albo - tak nie powinno. Nie mam do tego prawa.

Ale mówi Pani, jak jest.
Tak, staram się opowiadać, jak jest. Być może nie jestem obiektywna, ale nie widzę powodu, dla którego teatr miałby być obiektywny.

Na Festiwalu Szekspirowskim oglądaliśmy kilka lat temu Pani "Otella". Zapamiętałem go jako przykład myślenia obrazami w teatrze.
Nie umiem nie myśleć obrazami, to jest we mnie automatyczne, wpisane w proces tworzenia. Boję się jednak określeń, że to "teatr plastyczny". Wydaje mi się, że obraz jest jednym z elementów moich spektakli. Natomiast na pewno nie może być najważniejszy.

W "Porcelance" dochodzi muzyka na żywo.
Śpiewająca na scenie Maja Kleszcz gra Kasandrę. Wszystkie jej przepowiednie są pieśniami. W pewnym momencie spektaklu śpiewa zresztą cały zespół. Odbywa się bitwa na śpiew, bo już nie mają oni czym walczyć.

Plastyczne obrazy, muzyka, sceniczna akcja tworzą w tym przedstawieniu jedno?
Tekst jest całkowicie nowy. W tekście "Porcelanki" są tylko dwa cytaty z Szekspira, okraszone komentarzem postaci, że to był właśnie cytat z "Troilusa i Kresydy".

Przyznam się Pani, że na tegorocznym Festiwalu Szekspirowskim, po obejrzeniu tylu różnych przeróbek, zatęskniłem za czystym Szekspirowskim tekstem w teatrze.
Też za tym tęsknię. Ale lektura "Troilusa i Kresydy" tak mnie poruszyła i zainspirowała, że postanowiłam napisać własny tekst. Wydaje mi się, że to wszystko, czego Szekspir się bał lub co wyśmiał...

Mamy dzisiaj.
To poszło nieporównywalnie dalej! Jeśli porównać to, co dzieje się teraz, z tym, co obserwował Szekspir, można dojść do przekonania, że zdziczenie obyczajów posunęło się bardzo.

Kpina jako reakcja na każdą wartość?
Kpina, ale i odrzucenie wartości. Z tym mamy problem- że je odrzucamy. Nie za bardzo zostało nam jeszcze coś do wyśmiania. Bo co jeszcze nie zostało wyśmiane, spodlone? Nie tylko na scenie? Może to śmiesznie zabrzmi, ale wydaje mi się, że jeszcze nie został wyśmiany chleb.

W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że także macierzyństwo.

Ja nie odważyłabym się obśmiać macierzyństwa, to dla mnie absolutna świętość. Natomiast widziałam coś takiego na scenie.

A gdyby odważyła się Pani zmierzyć z wystawieniem jakiejś sztuki Szekspira słowo w słowo - który to byłby tekst?

Teraz? "Burza". Mam apetyt na "Burzę" i wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie zrobię ją w teatrze Capitol we Wrocławiu.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki