Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Literacki Sopot stał pod znakiem czeskiej literatury i czeskiego kina

Tomasz Rozwadowski, Henryk Tronowicz
Gwiazdą tegorocznego Literackiego Sopotu był czeski reżyser Jiri Menzel
Gwiazdą tegorocznego Literackiego Sopotu był czeski reżyser Jiri Menzel wikipedia.pl
Festiwal Literacki Sopot, który zakończył się w minioną niedzielę, oznaczał cztery dni różnorodnych imprez. W tym roku najważniejszym bohaterem imprezy była współczesna literatura Republiki Czeskiej rozpatrywana w łączności z dramatem i filmem, ale ważne miejsce zajmowało też polskie życie literackie, ze szczególnym uwzględnieniem reportażu.

Względnie daleko od Szwejka

Upadek realnego socjalizmu nie zaszkodził dostępności literatury czeskiej w Polsce. W późnym PRL wydawano co roku kilkadziesiąt przekładów, część z nich wychodziła oficjalnie, część w podziemiu, ale po 1989 r. zainteresowanie czytelników i wydawców nie uległo wyraźnemu osłabieniu i można powiedzieć, że współczesna proza czeska jest w polszczyźnie nieźle reprezentowana.

Do kurortu przyjechało czworo znaczących czeskich prozaików młodszego i średniego pokolenia: Radka Denemarková, Petra Hůlová, Jan Novák i Jaroslav Rudiš. Tylko Novák (rocznik 1953), który połowę życia spędził na emigracji w USA, nie debiutował po aksamitnej rewolucji 1989 r. i następującym w kilka lat później rozpadzie Czechosłowacji. Twórczość pozostałych jest związana w całości z niepodległą i kapitalistyczną Republiką Czeską, krajem odmiennym od międzywojennej czy komunistycznej Czechosłowacji, literatura których to państw do dziś jest obecna w polskim obiegu czytelniczym. Trzeba tu dodać, że dla Czechów ich klasyką literacką są nie tylko Jaroslav Hašek, Karel Čapek, Bohumil Hrabal czy Josef Škvorecký, ale także piszący po niemiecku Franz Kafka. A właśnie inspiracje Kafką są współcześnie najbardziej żywe, czego dowodem chociażby występ literackiego zespołu rockowego Kafka Band, w którego składzie jest Jaroslav Rudiš.

Rudiš, choć bardzo mocno przyznaje się do punkowych korzeni, wydaje się najbardziej związany z tradycją, duchowo spokrewniony i z Haškiem, i z Hrabalem. Na drugim biegunie sytuuje się Radka Denemarková, która na swoim spotkaniu autorskim bardzo mocno skrytykowała dominującą wciąż w czeskiej literaturze skłonność do obracania najbardziej dramatycznych spraw w żart.

Spotkania z Czechami miały dobrą frekwencję, ale sale pękały w szwach, gdy pojawiali się polscy autorzy literatury faktu: Hanna Krall, Małgorzata Szejnert i Filip Springer. Chyba tu najsilniej bije puls polskiego życia czytelniczego.

Jak w czeskim filmie

Literacki Sopot stał równocześnie pod znakiem zdobyczy i uroków czeskiego kina. W latach pamiętnej Praskiej Wiosny liczni czescy filmowcy wydatnie posiłkowali się rodzimą literaturą. Młodzi sięgali przede wszystkim po prozę Bohumila Hrabala. Gwiazdą tegorocznego sopockiego festiwalu był Jiri Menzel, który wówczas debiutował nowelą w "Perłach na dnie", filmie zrealizowanym na podstawie pięciu opowiadań Hrabala przez pięcioro młodych reżyserów. Wkrótce potem przeniósł na ekran opowiadanie Hrabala "Pociągi pod specjalnym nadzorem" i za ten film otrzymał Oscara (po latach uzyskał raz jeszcze nominację do Oscara za swój film "Wsi moja sielska, anielska").

Pokazany w Sopocie musical Menzla "Don Juani" (2013) spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności. Z kolei rzeszę wielbicieli talentu reżysera przyciągnęło spotkanie w sopockiej PGS, któremu przyświecało hasło "Scenariusz jako gatunek literacki". W dyskusji uczestniczył także Petr Zelenka, twórca czesko-polskiego filmu "Bracia Karamazow" (2008). Obaj filmowcy imponowali błyskotliwym poczuciem humoru. Menzel, namolnie wypytywany przez uczestników spotkania o przebieg współpracy z Hrabalem, a także o literackie dzisiejsze inspiracje praskiego kina, opuścił ze smutkiem głowę i oświadczył, że po śmierci Hrabala w czeskiej literaturze nie widzi niczego, co by zasługiwało na filmową adaptację. Natomiast znaczna część czeskiej produkcji dzisiejszej, nadmienił, to bajeczki dla dorosłych. Skłaniany do porównania osiągnięć czeskiego kina z polskim, Menzel westchnął dyplomatycznie: "Wy macie Wajdę, a to artysta, on robi sztukę. Ja jej nie robię, jestem rzemieślnikiem".

Organizatorzy imprezy okazali, niestety, rażącą niedbałość w doborze pokazanych na festiwalu filmów. Dlaczego bowiem w Sopocie zabrakło trzymanych w Pradze przez 20 lat przez komunistyczną cenzurę na półkach filmów: "Skowronki na uwięzi" Menzla (według Hrabala) oraz "Ucho", tragikomedii wybitnego reżysera Karela Kachyny?


[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki