Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Filmowy w Gdyni 2014. Tomasz Kot: Wciąż badałem, czy jestem dobrze przygarbiony

Ryszarda Wojciechowska
T. Kot:  Jeszcze miesiąc po zakończeniu zdjęć miałem głęboki kaszel. Szły trzy paczki dziennie.
T. Kot: Jeszcze miesiąc po zakończeniu zdjęć miałem głęboki kaszel. Szły trzy paczki dziennie. T.Bołt/archiwum DB
Z Tomaszem Kotem, odtwórcą roli profesora Zbigniewa Religi w filmie "Bogowie", rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

Czuł Pan sporą presję, przygotowując się do tej roli?
Presja była tym silniejsza, że wszyscy kojarzyli profesora Religę z późniejszych, niż w naszym filmie, czasów. Znali go z sejmowych korytarzy, kiedy miał już inną wagę i przyprószone siwizną włosy. Wiedziałem, że jak tylko ogłoszą obsadę, ktoś się na mnie rzuci. Że będzie mnóstwo tak zwanego hejtu i krzyku, że to zły wybór. Faktycznie tak było. Spadł na mnie mały deszczyk hejtowy. Ale ja już zacząłem przygotowania do roli i wszystkie "przeszkadzajki" eliminowałem. Wiedziałem, że chcę to zrobić dobrze. Po kilku latach kina komercyjnego w moim życiu pomyślałem, że muszę wrócić na stare tory, do własnego siodła. Do tego, co mi wychodziło najlepiej. I już mi takie głosy nie przeszkadzały. Pamiętam pierwszy dzień na planie. Wyszedłem i cały czas badałem, czy jestem właściwie przygarbiony. Wszyscy z ekipy mnie obserwowali. Ale patrzyli, czy kostium dobrze leży, czy make up jest odpowiedni. Każdy z nich widział tylko swój element. Nikt nie patrzył mi w oczy. A ja pamiętam ten stres i tę moją milczącą prośbę: - No, powiedzcie wreszcie, czy jest dobrze, czy nie? Okazało się, że jest OK.

Jak się Pan przygotowywał do roli profesora?
Podczas pracy w "Skazanym na bluesa" zrozumiałem, że próba takiej całkowitej zmiany skóry prędzej czy później się nie uda. Przecież nie załaduję sobie heroiny w żyłę jak mój bohater, tylko muszę to sobie wyobrazić. Przygotowując się do "Bogów", wiedziałem, że nie będzie mi potrzebne chodzenie w filmowym garniturze Religi przez trzy miesiące. Czułem, że raczej potrzebuję pewnych jego charakterystycznych akcentów, takich jak to jego przygarbienie czy spojrzenie. Ludzie, którzy z nim pracowali w latach 80., mówili, że był chodzącym instynktem i miał takie dzikie oczy. Że cały czas snuł plany i sięgał za horyzont. Pomyślałem, że potrzebuję zdjęć z tamtego czasu, zrobionych profesorowi przypadkowo albo kiedy nie chciał, żeby mu je zrobiono. Potem z tymi zdjęciami pracowałem przed lustrem. Starając się przyjąć ten grymas, zarejestrowany aparatem. Zacząłem się tym bawić, wykręcać twarz na różne sposoby. Zwłaszcza że trzy lata temu straciłem sporo kilogramów i jako aktor musiałem tę twarz na nowo poznawać. Żeby wiedzieć, gdzie coś jest "przegrane" albo zbyt groteskowe.

Jeździliście też do szpitala.
Mieliśmy szkolenie chirurgiczne. Ale tylko dlatego żeby zrozumieć - dlaczego nie można szyć normalnie, tylko trzeba używać tych dziwnych nożyczek i pensety. Przyszywaliśmy stare zastawki do fartuchów, żeby wiedzieć, na czym to polega. I kiedy w końcu mi się wydało, że już potrafię, spytałem: - Pani Aniu, dobrze? Usłyszałem, że jeszcze trzy lata treningu i będzie OK?

W filmie pali Pan jak smok. Tak palił sam profesor.
Jestem palący, ale to palenie było uciążliwe. Jednak dokładnie wiedziałem, że bez tego nie może się obejść. I powiedziałem: - No to dobra, palimy. Jeszcze miesiąc po zakończeniu zdjęć miałem głęboki kaszel. No, ale czasami tak było, że szły trzy pełne paczki dziennie, kiedy trzeba było pewne ujęcia powtarzać.

Dziennikarze mówią, że Kot jest jak kameleon. Bo Pan, jak się wciela, to tak, że trudno odróżnić, czy to Riedel, czy młody Religa.

Tym bardziej mi miło, bo mój syn ma na imię Leon. Więc kameleon bardzo mi pasuje.

Wszyscy pytają Pana o wąsy.
Słyszę pytania, czy to mój nowy styl. Nie, moja głowa należy do filmu i teatru. Teraz gram w nowej produkcji "Discopolo", za chwilę zaczynam pracę w debiucie Maćka Migasa, gdzie też czeka mnie ciekawe wyzwanie. I dobrze. Jestem u szczytu formy zawodowej

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki