Felieton. Zaufanie można stracić

Porażka, odwaga i sukces - te słowa towarzyszyły M. Majewskiemu w ciągu ostatnich czterech lat. Porażkę zanotował w 2010 roku ubiegając się po raz pierwszy o fotel gospodarza miasta. Aczkolwiek osobiście uważam, że poparcie jakie wówczas uzyskał (prawie 16 proc.) nie było porażką, ponieważ startował po raz pierwszy.

Przed pierwszą turą, w rozmowie z moim serdecznym przyjacielem, mówiłem, że M. Majewski, ten wynik może podwoić, i tak też się stało. Jeśli chodzi o odwagę, okazało się, że tej również osobie nowego burmistrza nie zabrakło. Kampanię wyborczą miał skromną. Zaangażował w nią ludzi, którzy, umówmy się, nie byli znani w świecie lokalnej polityki. Odważna decyzja, i jak pokazało życie, bardzo skuteczna.

Efektem finalnym jego działań, jest sukces w postaci wyboru na stanowisko burmistrza. Choć trzeba przyznać, że niewątpliwym sukcesem było już samo wyeliminowanie z gry, dotychczasowego włodarza Zdzisława Czuchy. Gdy pierwsze emocje opadną, zwycięska euforia minie, przyjdzie czas na zakasanie rękawów i wzięcie się do wytężonej pracy, a tej z pewnością nie będzie brakować. Tym bardziej, że Rada Miasta w minionych kadencjach wielokrotnie udowodniła, że potrafi uprzykrzyć życie burmistrzowi.

Nowemu burmistrzowi mogę poradzić, by nie przejmował się internetowymi komentarzami, bo wielu dobrych rzeczy o sobie z pewnością nie przeczyta. Ot, taki urok społeczeństwa, że własną frustrację musi na kimś wyładować, a osoba publiczna nadaje się do tego najbardziej. Michał Majewski w tegorocznych wyborach samorządowych otrzymał olbrzymi kredyt społecznego zaufania i tylko od niego będzie zależeć, czy go szybko nie utraci. A warto w tym miejscu przytoczyć słowa klasyka, który uważał, że ludzie genialni są podziwiani, bogatym się zazdrości, potężni budzą strach, ale tylko ludziom z charakterem można zaufać.