Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fame 12 w Ergo Arenie. Show to tutaj nadrzędna sprawa. Zdjęcia z rekordowej gali z udziałem 9 tysięcy kibiców

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Wideo
od 16 lat
Organizacja stawiająca na freak fighty rozpycha się łokciami na rynku rozrywkowym. Fame MMA to coraz bardziej rozpoznawalna marka. Potrafi przyciągać tysiące kibiców do największych hal w Polsce (ostatnio do Ergo Areny), a przede wszystkim setki tysięcy przed monitory, gdzie walki influencerów można oglądać w systemie PPV.

Federacja Fame MMA rośnie w siłę

Jedni są w tym formacie zakochani, inni kiwają tylko głowami z dezaprobatą. Romans sportów walki ze światem mediów społecznościowych trwa w najlepsze. Umiejętnie od lat spaja to Fame MMA. Organizacja z soboty na niedzielę (z 20 na 21 listopada 2021 roku) po raz drugi w historii zawitała do Ergo Areny. A że walki były prowadzone na pełnym dystansie, to i całe wydarzenie trwało rekordowe 6 godzin.

W hali na granicy Gdańska i Sopotu pojawiło się 9 tysięcy widzów. Kolejne setki tysięcy śledziły pojedynki influencerów przed ekranami monitorów. Jeszcze przed pierwszą walką Fame MMA chwaliło się, że sprzedało 500 tysięcy płatnych dostępów. A w najtańszej opcji PPV kosztowało 25 złotych.

Zawodnicy podczas treningu medialnego i ceremonii ważenia Fame MMA 12

Fame MMA 12 wyniki. Decyzje sędziów kolejnej gali wzbudzały ...

To była gala numer 12. W każdej kolejnej poprzeczka idzie coraz wyżej. Każda kolejna jest coraz lepiej przygotowana pod kątem odbiorców. W Ergo Arenie gwiazdami wieczoru byli Kasjusz „Don Kasjo” Życiński oraz były mistrz KSW Marcin „Polish Zombie” Wrzosek. Ich bokserska walka trwała pełne sześć rund. Zabrakło knock-outu, tak jak i w pozostałych starciach tego wieczoru, ale nie zabrakło emocji. Wrzosek przegrał bowiem jednogłośną decyzją sędziów, a zawodnikowi, który szczycił się występami w sportowo mocniejszej federacji coś takiego z pewnością chluby nie przynosi.

- Według mnie werdykt był nagięty i to mocno. W ogóle punktacja była 59:53, więc wygląda, jakby przez kilka rund rywal miał znaczną przewagę. Według mnie może jedną rundę wygrał na punkty, w drugiej był blisko, a reszta była dla mnie. Zdarzało mu się bić seriami, ale to było wszystko na gardę. To jest zawodowy boks, gdzie liczą się tylko czyste trafienia - wyjaśniał wyraźnie wzburzony Marcin Wrzosek, którego walkę spod oktagonu oglądał Maciej Kawulski, czyli współwłaściciel KSW.

KSW i Fame MMA od lat walczą o uwagę widzów. Wcześniej mocniejszą pozycję miało szczycące się poziomem sportowym KSW, ale frekwencyjne statystyki przemawiają za freak fightami, na które stawia ta druga organizacja. Paliwem są niekonwencjonalne rozwiązania. Po swojej walce „Don Kasjo” starł się jeszcze z cięższym o 40 kg współwłaścicielem Fame MMA - Michałem „Boxdelem” Baronem. Przez trzy rundy walki bokserskiej miał wielką przewagę, poklepywał rękawicą rywala przy klinczach, oszczędzał go w końcówce.

Końcówka gali Fame MMA 12 należała jednak do Arkadiusza Tańculi i Jacka Murańskiego. Ten drugi, 52-letni (sic!) zastąpił syna w walce... w rzymskiej klatce o wymiarach 3 na 3 metry. Senior walczył dzielnie, z uporem, ale dostał trzy upomnienia, między innymi za ugryzienie w ramię rywala (sic!), i został zdyskwalifikowany.

- Scenariusz takich walk wychodzi poza nasze rozumowanie, bo zaskakuje już to, że jest walka w klatce 3 na 3 i gryzienie. A jeśli chodzi o przeciąganie granic, to MMA Vip w tym przoduje, bo mieliśmy tam walkę kobiety z mężczyzną. Myślę, że ciężko przewidzieć, co się wydarzy. Jest duża konkurencja na rynku freak fightów i każdy będzie chciał czymś zaskoczyć. Teoretycznie powinno to dojść do takiego momentu, aż ludzie poczują niesmak. Wiemy jednak, że tak nie będzie, bo liczy się show. A tutaj wszystkim rządzi pieniądz - powiedział nam Sylwester Wardęga, znany youtuber, który sam stoczył dwie walki dla federancji Fame MMA, a teraz z bliska oglądał starcia w Ergo Arenie.

Walki okraszone są trash talkiem, co niejako wpisuje się w scenariusz takiego formatu. Po gali w sali treningowej Ergo Areny, gdzie zawodnicy spotykali się z dziennikarzami, ochrona musiała rozdzielić wyzywających się Piotra Szeligę i Mateusza Murańskiego.

- Nie pochwalam gryzienia. To totalnie chora sytuacja. Pan Jacek to jest niezły świr, ale nie powinno do tego dojść. Myślę, że w ten sposób fanów sobie nie przysporzył - skomentował walkę ojca Murańskiego Wojciech Gola, jeden z właścicieli federacji Fame MMA.

- Skupiamy się na polskiej edycji Fame MMA, bo od wielu gal to zaczyna robić potężne cyfry. Robimy cztery gale w roku. plus jeszcze hype. Skupiamy się na tym produkcie, który rozwijamy dzięki naszym widzom - dodał Gola.

- Dzięki takim galom wiele osób ma swoje szanse. Gdyby nie Fame MMA, to Adrian Polański czy Amadeusz Roślik nie mogliby w większy sposób zaistnieć. Wiele osób wyszło z patologii i skupiło się na sporcie. Nie ma jednak presji, że każdy musi trenować. To jest fajne - mówi Wardęga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki