Do Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku dotarły właśnie zdjęcia z monitoringu, z McDonald w Paryżu, zabezpieczone przez francuską policję. Po ich obejrzeniu Iwona Kinda kategorycznie wykluczyła, by kobieta ze zdjęć była jej córką.
- Nie poddajemy się - mówi komisarz Joanna Kowalik-Kosińska, rzeczniczka KWP w Gdańsku. - Grupa pracująca nie została rozwiązana. Przypominam, że nadal zakładamy siedem wersji losów Iwony. Jest wśród nich ta o uprowadzeniu i wywiezieniu dziewczyny, jest też ta o utracie przez nią pamięci lub o wyjeździe i układaniu sobie przez nią nowego życia. Poważnie analizujemy też prawdopodobieństwo tezy, że Iwona nie żyje. Żadnej z nich nie wykluczamy. Nadal czekamy na informacje w sprawie Iwony pod numerem tel. 691 420 551, sprawdzamy każde doniesienie, które trafia do nas.
Jak pisaliśmy wczoraj, do poszukiwań Iwony Wieczorek włączył się także - po półtorarocznej przerwie - Krzysztof Rutkowski.
- W najbliższy piątek zamierzam przedstawić w Gdańsku dwóch z grupy biznesmenów, którzy zdecydowali się złożyć na milion złotych nagrody dla osoby, która wskaże miejsce pobytu dziewczyny - zapowiada szef Biura Detektywistycznego Rutkowski. - Zrobię wszystko, by odnaleźć Iwonę żywą lub martwą.
Rutkowski pojawił się w Gdańsku na prośbę matki zaginionej dziewczyny, zbulwersowanej artykułem w "Polityce". Według tygodnika, cytującego Marka Dyjasza, emerytowanego dyrektora Biura Kryminalnego KGP, policja miała zlekceważyć ważne informacje o osobie idącej w tym samym czasie tą samą trasą, co Iwona w noc zaginięcia. Z analizy bilingów wynika, że młoda dziewczyna miała z trasy dzwonić do chłopaka Iwony. Rutkowski już twierdzi, że dotarł do dwóch osób, które mają istotne dla śledztwa informacje.
Policjanci podchodzą do tych deklaracji z dystansem.
- Artykuł w "Polityce" zawierał półprawdy - twierdzi komisarz Kowalik-Kosińska. - Na pewno w tym, co robiła pomorska policja, nie ma żadnej złej woli. Cytowany przez tygodnik Marek Dyjasz z Komendy Głównej Policji w 2011 wraz z grupą innych policjantów z KGP pojawił się u nas, by pomóc - dzięki świeżemu spojrzeniu - jeszcze raz przeanalizować wszystkie wątki sprawy. Pan Dyjasz przeszedł na emeryturę i od półtora roku nie wie, co się w śledztwie dzieje. Tymczasem tu, na miejscu, każdy z tych wątków został już dokładnie zbadany, a kontrola z komendy głównej nie wykazała żadnych uchybień. Także policjanci, którzy byli u nas w 2011 r., nie mają dziś zastrzeżeń do śledztwa.
Policjanci tłumaczą, że wszystkie osoby związane z "wątkiem telefonu" były badane na wariografie. Nie potwierdzono, by którakolwiek z nich brała udział w zaginięciu Iwony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?