Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fafik i inne perły motoryzacji PRLw obiektywie Smieny 2 [ZDJĘCIA]

Marek Ponikowski
Syrena,  sfotografowana w Krynicy Morskiej. Auto pochodzi z samego początku produkcji, z roku 1958 lub 1959.
Syrena, sfotografowana w Krynicy Morskiej. Auto pochodzi z samego początku produkcji, z roku 1958 lub 1959. Marek Ponikowski
Poszedłem na strych, gdzie od lat stoi spore kartonowe pudło z czubem wypełnione zdjęciami. Szukałem pewnej fotografii. Znalazłem, ale tego, co miało na niej być - nie było. Trud przerzucania setek czarno-białych odbitek i kolorowych slajdów w różnych formatach nie poszedł jednak na marne.

Natknąłem się bowiem na plik moich własnych zdjęć, które zrobiłem niegdyś aparatem Smiena 2, imieninowym prezentem od mamy. Wyprodukowana w Leningradzie Smiena kosztowała 450 zł (1/3 przeciętnej płacy z roku 1958) i była urządzeniem raczej prymitywnym. Do nauki fotografowania nadawała się jednak w sam raz. Zdjęcia zostały kiepsko skadrowane, nie zawsze właściwie naświetlone, odbitki w formacie 6x9 centymetrów wyglądają paskudnie - są mało kontrastowe, nie zawsze ostre, z zaciekami świadczącymi, że u fotografa ktoś nie za bardzo przykładał się do pracy. Na końcowy efekt złożyły się też niewątpliwie marne filmy i papiery światłoczułe firmy Foton - ale innych w sklepach Foto-Optyki nie było. Nic to jednak wobec faktu, że na zdjęciach znalazły się fragmenty peerelowskiej rzeczywistości sprzed z górą pół wieku. Bardzo z mojego punktu widzenia cenne, bo związane z motoryzacją. Z pliku fotografii wybrałem cztery.


Zdjęcie numer 1

Jedno z moich najwcześniejszych. A na nim pierwszy polski motorower Ryś. Skonstruowano go na fali nadziei na "socjalizm z ludzką twarzą".

Po śmierci Stalina w obozie sowieckim wyhamowano nieco program forsownych zbrojeń i wiele przedsiębiorstw wytwarzających wcześniej wyłącznie broń i sprzęt wojskowy miało tak zwane luzy produkcyjne, które wypełniano z mniejszym lub większym powodzeniem artykułami o charakterze konsumpcyjnym, zwłaszcza sprzętem gospodarstwa domowego.
W WSK Mielec oprócz polskiej wersji myśliwców MIG pojawił się Mikrus. W Radomiu - obok karabinów - maszyny do szycia, a Zakłady Metalowe Wrocław-Zakrzów poza amunicją spróbowały produkować modne wówczas na Zachodzie motorowery. Na wzór kupiono austriackiego HMW i enerdowskiego Simsona SR-1. Prototyp był gotowy w roku 1956, a całą serię próbną, wyposażoną w silniki konstrukcji WSK Wrocław Psie Pole testowano w roku następnym.

Pierwsza seria trafiła do klientów z województw wrocławskiego i opolskiego we wrześniu 1958 roku. Nieco później zaczęto sprzedawać Rysia w całej Polsce. Także w Warszawie, gdzie swoją Smieną upolowałem jeden z pierwszych egzemplarzy.
Ryś nie był kopią żadnego z kupionych na wzór motorowerów. Jego wygląd zewnętrzny był natomiast wyraźnie inspirowany stylizacją czechosłowackiego motocykla Jawa 250 z roku 1953.

Mechanizmy opracowano we Wrocławiu samodzielnie. Były na swoje czasy nowoczesne. Motorower miał m.in. resorowanie obu kół i skuteczne hamulce. Moc silnika o poj. 50 cm sześc. - 1,5 KM nie odbiegała od ówczesnych standardów. Mimo że Rysia uznawano za pojazd udany, nie zrobił kariery.

Był za drogi. Jego cena: 6500 zł dorównywała niemal motocyklowi WFM 125. Nie pomogła nawet sprzedaż ratalna ani opracowanie "budżetowej" wersji w postaci uproszczonego modelu Żak. Produkcja motorowerów w ZM Wrocław - dziś zakładach Polar stanowiących własność firmy Whirlpool - dobiegła końca w roku 1963.

Obok wspomnianej "sto dwudziestki piątki" Warszawska Fabryka Motocykli produkowała od 1959 roku całkiem udany skuter Osa 150, a zespół konstruktorski, którego trzon stanowili inżynierowie Jerzy Jankowski i Krzysztof Brun, miał zakusy na uzupełnienie oferty WFM o mikrosamochód. Efektem ich pracy był widoczny na fotografii prototyp Fafik powstały w roku 1958. Sfotografowałem go chyba w rok później na warszawskim osiedlu Praga II, gdzie przydzielano mieszkania pracownikom FSO, BKPMot., czyli Biura Konstrukcyjnego Przemysłu Motoryzacyjnego oraz właśnie WFM.

Fafik to w istocie dwa skutery Osa ustawione obok siebie i przykryte lekkim nadwoziem. Silnik napędzający łańcuchem lewe tylne koło znajdował się za fotelem kierowcy, dwa miejsca pasażerskie ulokowano po prawej stronie. Produkcji nie podjęto, a w 1965 roku zlikwidowano w WFM produkcję motocykli. Zamiast niej zaczęto wytwarzać na Pradze sprzęt optyczny.

Zdjęcie numer 3

Dziś Syrena, którą sfotografowałem w Krynicy Morskiej, kosztowałaby majątek jako prawdziwy biały kruk. Auto pochodzi bowiem z samego początku produkcji, z roku 1958 lub 1959. Można to rozpoznać po jednej tylko wycieraczce przedniej szyby oraz po braku zamka w lewych drzwiach; opuszczając auto na dłużej, kierowca ryglował te drzwi przyciskiem, po czym przesuwał się ku prawym drzwiom, które zamykał kluczykiem. Kolejne znaki rozpoznawcze to długie drzwi bez widocznych progów i 16-calowe koła z M20 Warszawy. Natomiast listwa na boku jest dekoracją wykonaną przez właściciela Syreny. Zespół napędowy to dwucylindrowy dwusuw o poj. 750 cm sześc. i mocy 27 KM oraz niesynchronizowana skrzynia biegów. Prędkość maksymalna: niecałe 100 km/godz. Cena w 1959 roku - 69 tys. zł, czyli 47,5 średniej pensji. Dziś za 47,5 średniej pensji można kupić bogato wyposażonego Mercedesa klasy E z turbodieslem pod maską… W prawej części zdjęcia, w głębi widać budkę stacji benzynowej CPN, którą uruchomiono w roku 1960.


Zdjęcie numer 4

To także Krynica Morska w roku 1960. W kierunku Kątów Rybackich jedzie autobus PKS marki San. Typ H 01. Wart pamięci, bo jego konstruktorzy z BKPMot. podjęli ambitną próbę zbudowania - na wzór dobrze wówczas w Polsce znanego Chaussona APH 52 - autobusu o konstrukcji samonośnej. Próba się nie powiodła: marne materiały użyte przez fabrykę w Sanoku do budowy szkieletu i poszycia nie wytrzymywały eksploatacji na dziurawych polskich drogach zwłaszcza, że autobusy przewoziły z reguły o wiele więcej pasażerów niż nominalne 43 osoby (w wersji międzymiastowej).

Benzynowy silnik z ciężarówki Star 21 był zbyt słabym źródłem napędu. Jego wycie i nieustanny skrzyp wiotkiego nadwozia sprawiały, że podróż Sanem H 01 była torturą, zarówno dla kierowcy, jak i dla pasażerów. Na szczęście większość spośród prawie 3700 tych autobusów wyzionęła ducha po przebiegu rzędu stu tysięcy kilometrów. Do dziś przetrwał tylko jeden egzemplarz…

Po śmierci Stalina w obozie sowieckim wyhamowano nieco wyścig zbrojeń. Fabryki sprzętu wojskowego luzy produkcyjne wypełniły artykułami konsumpcyjnymi. Wśród nich były także pojazdy do użytku cywilnego.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki