Erling Haaland bije rekordy w Premier League: - To niesamowite uczucie

Wyczyn Norwega został doceniony przez wszystkich, rozpoczynając od piłkarzy i sztabu szkoleniowego Manchesteru (honorowy szpaler) po media, które zachwycały się rekordem, zaznaczając, że może zostać on jeszcze bardziej wyśrubowany, wszak do zakończenia sezonu Manchester City rozegra jeszcze pięć ligowych meczów.

- Haaland jest niesamowity. Taki wyczyn w debiutanckim sezonie jest wręcz zdumiewający - twierdzi defensor City Micah Richards. Wtóruje mu Nathan Ake. - To szaleństwo, ale ciężko pracuje, by mieć to wszystko, co już osiągnął.

Wyczyny snajpera docenia też Kevin Campbell, były piłkarz Arsenalu i Evertonu. W wypowiedzi dla BBC co prawda zasugerował, iż jest jeszcze wiele rzeczy, które norweski snajper może poprawić i dopracować, ale nie brakuje mu najważniejszego, a więc instynktu strzeleckiego. - Pep Guardiola chce wygrać Ligę Mistrzów, ale do tej pory brakowało mu kogoś, kto będzie wykańczał stwarzane sytuacje. Brakujący element odnalazł w osobie Haalanda - twierdzi.

Nie tylko byli i obecni zawodnicy zachwycają się dokonaniami Erlinga, ale także media. Vicki Sparks, dziennikarka BBC nie ma wątpliwości, iż nie ma ani krzty przypadku w tym, iż zawodnikowi ze Skandynawii idzie tak dobrze w Premier League. - Jest najlepszym napastnikiem, jakiego widziała Premier League. We wszystkich rozgrywkach strzelił już 51 goli i pozostaje tylko zastanawiać się, jakie jeszcze rekordy pobije. Jego liczby są po prostu niezwykłe - pochwaliła Norwega.

Rekordy Haalanda idą w parze z wynikami Manchester City. Klub dowodzony przez Pepa Guardiolę przewodzi stawce w krajowej lidze, dotarł już do półfinału Ligi Mistrzów, w którym zmierzy się z Realem Madryt, zagra także w finale Pucharu Anglii (rywalem Manchester United). Może się też aktualnie pochwalić serią dziewiętnastu z rzędu meczów bez porażki we wszystkich rozgrywkach.

Rekordzistą najwyższej klasy rozgrywkowej pod względem liczby bramek strzelonych w jednym sezonie (biorąc pod uwagę także sezony przed powstaniem Premier League) jest Dixie Dean, który w sezonie 1927-28 trafił do bramki rywali aż 60 razy! Wyczyn wydaje się być nie do powtórzenia, choć biorąc pod uwagę tegoroczne dokonania Haalanada niczego wykluczyć nie można. Wszak gdyby był skuteczniejszy (wystarczy przypomnieć sobie mecz z Arsenalem i zmarnowane przez niego okazje), być może już w tym sezonie mocno zbliżyłby się do wspomnianego osiągnięcia.

Choć rekordu ligowego, przynajmniej na razie, pobić się na pewno nie uda, wciąż możliwe jest dogonienie Deana w innej klasyfikacji - największej liczby bramek strzelonych we wszystkich rozgrywkach w jednym sezonie. Dean 95 lat temu uzyskał 63 trafienia, Haalandowi do tego osiągnięcia brakuje dwunastu goli, a jego zespół zagra jeszcze co najmniej osiem meczów. Kto wie, może uda się także pod tym względem zapisać w kronikach?

- Nie myślę o tym. Wrócę do domu, zagram w kilka gier, coś zjem, a potem pójdę spać. A jutro, gdy się obudzę, będę zastanawiał się, jak zdobyć trzy punkty z Leeds - skomentował całą sytuację (za Evening Standard) norweski snajper po spotkaniu z West Ham.

Spokojna i chłodna głowa to klucz ku temu, by poprawiać rekordy i osiągnięcia. Czy debiutującemu w Premier League napastnikowi uda się także ten wyczyn poprawić, przekonamy się na początku czerwca.