Biało-Czerwoni mogli przepustkę do Paryża wywalczyć spokojniej, oszczędzić kibicom nerwów, najwyraźniej jednak uznali, że im więcej emocji, tym sukces będzie smakował lepiej.
Wyszarpany awans z grupy
Owszem, pierwszy mecz w kwalifikacjach Polakom zupełnie nie wyszedł, nasz zespół wysoko przegrał z Mongolią, potem jednak kreślił scenariusze, których nie powstydziłby się sam Hitchcock. Ot choćby potyczka z Japonią. Przecież przy stanie 16:20 w uratowanie szans na przepustkę olimpijską (porażka definitywnie je przekreślała) wierzyli chyba tylko najwięksi optymiści. Wygląda jednak na to, że wśród nich byli także koszykarze z naszego kraju, którzy zdołali wygrać 21:20.
Trzecia potyczka grupowa z Belgią? A jakże, bardzo emocjonująca. Na 31 sekund przed końcem 17-19, wówczas jednak dwa rzuty wolne wykorzystał Michał Sokołowski, który potem także trafił za jeden punkt. Przeciwnik mógł jeszcze skuteczną dwójką pozbawić nas szans na awans, ale nie był w stanie tego uczynić - wygraliśmy 20:19. Jakby szczęścia było mało, Japończycy przegrali z Mongolią po dogrywce, a tylko ich porażka dawała nam promocję do ćwierćfinału.
Zacięty mecz z Mongolią
Niedzielny mecz o miejsce w najlepszej czwórce? Wiadomo, muszą być nerwy i emocje. Choć początkowo nasz zespół zdobył niewielką przewagę, w pewnym momencie gra się wyrównała. Przy stanie 18:18 zdarzyła się chyba najgorsza z możliwych rzeczy - sędziowie odgwizdali faul techniczny na naszą niekorzyść. Austriacy celnie rzucili z linii rzutów wolnych, a potem otrzymali piłkę i mogli rozgrywać kolejną akcję. Ich jeden celny rzut za dwa zakończyłby całą zabawę - zza obwodu to jednak nasi popisali się skutecznym rzutem, a kilka chwil później przechwycili piłkę i skuteczną akcją zapewnili sobie zwycięstwo 21:19.
Słabszy mecz przytrafił się naszej drużynie w półfinałowej potyczce z Litwinami. Brakowało zbiórek, przytrafiło się kilka prostych błędów, a przede wszystkim Biało-Czerwoni szybko złapali sześć fauli, co oznaczało, że każdy kolejny oznaczał dwa rzuty wolne dla rywala. Spotkanie zakończyło się wynikiem 15:21.
Wielkich emocji dostarczył nam ostatni mecz, którego stawką był awans na igrzyska. Przeciwnikiem była reprezentacja Mongolii, która na inaugurację turnieju mocno dała nam się we znaki. I podobnie było na początku niedzielnego meczu - Azjaci celnie rzucali z dystansu, wypracowali kilkupunktową przewagę, a gdy zbliżyliśmy się na niewielką odległość (9:10), znów zaczęli dobrze rzucać za dwa (9:15). Przy stanie 13:17 zmęczeni rywale (grali w trzyosobowym składzie, bowiem jeden z nich przed półfinałem został zdyskwalifikowany za uderzenie rywala) wyciągnęli pomocną dłoń, faulując naszych zawodników. Ostatecznie po zaciętej końcówce mecz w regulaminowym czasie zakończył się remisem 20:20.
Złoty rzut Przemysława Zamojskiego
Dogrywkę rozpoczęli Biało-Czerwoni. Na rzut za dwa punkty zdecydował się Przemysław Zamojski i... chwilę później w szeregach Polaków zapanowała radość. Próba okazała się skuteczna i oznaczała, że nasz zespół wywalczył bilety do Paryża. Tym samym po raz drugi będzie uczestniczył w igrzyskach olimpijskich.
Przepustki w Debreczynie nie udało się wywalczyć naszym koszykarkom. Biało-Czerwone w fazie grupowej odniosły dwa zwycięstwa i doznały jednej porażki, w ćwierćfinale nie sprostały natomiast Hiszpanii, przegrywając 13:21.
Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?