Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elbląg: To mógł być wypadek lub cios

Anna Szałkowska
W elbląskim sądzie na ławie oskarżonych usiadł Tomasz M., oskarżony o uderzenie półtorarocznego syna swojej konkubiny w brzuch, co spowodowało krwotok, a ostateczne zgon dziecka.

To kolejna rozprawa w tej sprawie.

Do tragedii doszło pod koniec ub. r. w wieżowcu przy ul. Nowowiejskiej. Policja zatrzymała wówczas 23-letnią matkę chłopca i jej konkubenta. Kobietę po przesłuchaniu zwolniono do domu. Śledczy nie dopatrzyli się jej udziału w zdarzeniu. Zarzuty usłyszał tylko jej konkubent. Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym grozi od dwóch do 12 lat więzienia.

Powołani w sprawie biegli ustalili, że półtoraroczny Szymonek zmarł w wyniku urazu jamy brzusznej, a konkretnie - rozerwania wątroby i krwotoku wewnętrznego. Teraz sąd bada, czy prawdziwe są wyjaśnienia Tomasza M., który twierdzi, że upadł na dziecko podczas karmienia butelką, czy też obrażenia spowodowało silne uderzenie pięścią w brzuch.

Zdaniem zeznającego w sądzie patomorfologa, który przeprowadzał sekcję zwłok, obie te możliwości można wziąć pod uwagę.

- Wyjaśnienia oskarżonego są prawdopodobne, bo do urazu mogło dojść w wyniku poślizgnięcia się czy potknięcia mężczyzny i upadku z całym impetem na dziecko - mówił lekarz. - Możliwe jest też, że urazy spowodowało silne uderzenie pięścią w brzuch.

Co istotne, biegły zwrócił uwagę, że dziecko można było uratować. - Specjalistyczna pomoc medyczna mogła uratować mu życie - dodał. - Chodzi o otwarcie jamy brzusznej, zatamowanie krwawienia z wątroby, odessanie krwi. Ze swojego doświadczenia wiem, że dorośli zgłaszają się z dziećmi nawet w dużo błahszych sprawach. Upadek na dziecko powinien zaniepokoić.

W czwartek zeznawało jeszcze dwóch świadków, w tym 23-letni znajomy zarówno matki dziecka, jej konkubenta, jak i biologicznego ojca. Jak mówił, czasem odwiedzał matkę dziecka.- Bywałem u nich w mieszkaniu i widziałem, że stosunek Tomka do dziecka jest bardzo dobry - mówił 23-latek. - Marietta (matka dziecka - dop. red.) również była dobrą matką. W dniu tragedii spotkałem roztrzęsionego Tomka. Mówił, że poszedł zapisać się do fryzjera, gdy Marietta zadzwoniła do niego, że coś złego dzieje się z Szymonem, bo nie czuje jego pulsu. Nie mówił jednak, że upadł na dziecko.

Sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy na 7 października. Zeznają wówczas biegli lekarze psychologii i psychiatrii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki