Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekspert ocenia rządowy plan odmrażania gospodarki: Zarządzanie kryzysowe pokazuje słabość państwa

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Plan rządu zakłada, że pracownicy nieczynnych firm będą mogli pójść do lasu na spacer, albo pomodlić się do kościoła. PKB od tego nie wzrośnie. Tymczasem gospodarkę da się odmrozić bezpiecznie - mówi Marcin Samsel, ekspert ds. zarządzania kryzysowego, wykładowca Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni.

Jak należy ocenić pierwszy etap luzowania obostrzeń, który zapowiedział premier Mateusz Morawiecki.
W ogóle tego nie oceniam. Taki plan do oceny się nie nadaje. Jest bardzo słaby, nijaki. To nie jest program luzowania obostrzeń, patrząc pod kątem zarządzania kryzysowego.

Rząd zapowiadał "sekwencyjne" odmrażanie gospodarki. Czy w ogóle da się to zrobić bezpiecznie?
Przykłady innych krajów, w tym najbardziej wg mnie wiarygodnej Korei Południowej, którą za wzór stawia cały świat, Nowej Zelandii oraz Czech czy Austrii pokazują, że jeśli ma się dobry plan, przede wszystkim monitorowania i kontrolowania na bieżąco sytuacji epidemiologicznej, to jest to możliwe. Da się gospodarkę odmrozić bezpiecznie. Tymczasem plan naszego rządu, o który pan pytał pokazuje, że ci pracownicy i przedsiębiorcy, którzy dziś są uziemieni, mogą iść od poniedziałku do lasu na spacer albo do kościoła się pomodlić. Od tego PKB nie przyrośnie. Podeprę się autorytetem prof. Krzysztofa Simona, który powiedział, że najlepszą tarczą przeciw epidemii jest izolowanie nosicieli koronawirusa i osób chorych, od osób zdrowych. Ci zdrowi powinni jak najszybciej wrócić do pracy. Jestem przekonany w 100 proc., że w systemie testowania, kontroli, "gaszenia" ognisk choroby, moglibyśmy otworzyć warsztaty samochodowe, wulkanizacyjne, wszystkie małe sklepy.

Powinniśmy zacząć powoli otwierać też wielkie centra handlowe, oczywiście w reżimie sanitarnym i obostrzeniach, ale i tak byłby to poważny impuls dla gospodarki. Jestem w stanie bezpieczne procedury funkcjonowania takich placówek stworzyć. Powinniśmy wracać powoli do biur i biurowców, przy zastrzeżeniu dotyczącym noszenia maseczek w tego typu pracy. Wierzę tu w rozsądek ludzi i pracodawców.

Czy gdyby firmy mogły testować swoich pracowników pod kątem koronawirusa mogłoby to przynieść efekt w postaci płynnej pracy?
Testowanie jest podstawą całego systemu walki z pandemią. Wg wyliczeń zagranicznych epidemiologów, przy populacji 38 mln ludzi, powinniśmy wykonywać od 35 tys. do 55 tys. testów dziennie. Szybkie testowanie jest wręcz niezbędne do tego, byśmy mogli zacząć jak najszybciej funkcjonować, byśmy mogli "gasić" ogniska zachorowań w domach pomocy społecznej, wśród policjantów i przede wszystkim wśród pracowników służby zdrowia. Także w dużych zakładach pracy, które dziś nie pracują w ogóle, albo pracują na pół gwizdka. A jak się dziś w Polsce testuje? Nie przekonują mnie informacje Sanepidu. Proszę spojrzeć na prostą zależność - we czwartek 16 kwietnia wykonano na Pomorzu 438 testów, gdy w całym województwie mieszka 2 mln 305 tys. ludzi. Wyliczyłem, że przebadano jeden blok na osiedlu, na którym mieszkam. Mamy niepełny obraz sytuacji. Musimy zdawać sobie sprawę, że 70 proc. ludzi choruje bezobjawowo. Przykładem jest były piłkarz, Jacek Cyzio, dziś człowiek 50 - letni. Wykryto u niego koronawirusa. Przebywa obecnie w domu, czuje się świetnie. Test, uwaga, wykonał przypadkowo. Takich ludzi jak pan Jacek mogą być dziś w Polsce tysiące. Dlatego szybkie testy, nawet danie możliwości testowania pracowników firmom, jest podstawą działania gospodarki dziś.

Polskie społeczeństwo jest już kilkadziesiąt dni w tzw. lockdownie. Czy możemy się pokusić o pierwsze oceny działań rządowego systemu zarządzania kryzysowego? Mam m.in. na myśli zakaz wstępu do lasu, który funkcjonował kilkanaście dni.
Pomijam kwestię zgodności z prawem tego zakazu. Umówmy się, że został wprowadzony dla dobra wspólnego. Natomiast ocenić rządowego systemu zarządzania kryzysowego ocenić nie mogę, bo jego po prostu nie ma. Wg mnie obrazuje tę sytuację bardzo dobrze to, co wydarzyło się w Warszawie, w Szkole Głównej Służby Pożarniczej. To jest wielki skandal po prostu. System się rozjechał i to w przypadku osób, które powinny być wzorem przestrzegania procedur, radzenia sobie z epidemią. Kolejnym przykładem jest sprawa DPS-ów, gdzie wręcz mamy kompletny brak zarządzania. Jeśli dopiero po siedmiu dniach, po błaganiach pielęgniarek, podejmuje się decyzję o ewakuacji ludzi chorych z placówki pod Opolem, to pokazuje to słabość naszego państwa w walce z koronawirusem. Kolejne błędy w działaniu systemu zarządzania kryzysowego pokazuje problem z rekrutacją personelu do pracy w DPS-ach. Rozumiem obawy tych ludzi, kierowanych do pracy bez żadnych środków ochrony osobistej. Jestem przekonany, że lekarze, pielęgniarki, ratownicy i wolontariusze, bez żadnych oporów poszliby do pracy do DPS-ów, gdyby stworzono system gwarantujący im bezpieczeństwo - środki ochrony, leki i jedzenie dla podopiecznych, dezynfekcję budynków.

Trudno uwierzyć, że w 38 mln państwie chorych podopiecznych DPS nie można ewakuować w ciągu kilku godzin. Nasz kraj ma struktury, armię, służbę zdrowia, teoretycznie służbę cywilną. Te ogniwa działają zupełnie osobno, brakuje komunikacji, co jest wynikiem, od samego początku, braku systemu zarządzania kryzysowego.

Zajmuje się pan zawodowo bezpieczeństwem na stadionach. Rozgrywki sportowe mają wrócić, ale bez kibiców.
Na pewno straci na tym widowisko. Rozgrywki muszą jednak wrócić, dla klubów, sponsorów, praw telewizyjnych, także dla komfortu psychicznego obywateli. Obawiam się, że jeśli poczekamy jeszcze tydzień, dwa, to możemy nie mieć do czego wracać. Nie chodzi tylko o sportowców, ale wielką grupę ludzi, którzy w ten biznes są zaangażowani. Można to zrobić bezpiecznie, zgodnie z tzw. systemem "bubble to bubble". Wznowienie rozgrywek sportowych, np w maju, byłoby oznaką powrotu do normalności. Podobnie dotyczyłoby to innych dziedzin.

Chodzi o kulturę, muzea, koncerty?

O ile powinniśmy uruchamiać pewne gałęzie gospodarki, sportu, kultury, rozrywki to na imprezy masowe przyjdzie jeszcze czas. Jestem jednak przekonany, że w ostrym reżimie sanitarnym, przy noszeniu maseczek i przede wszystkim myciu rąk, przy dezynfekcji tzw. powierzchni wspólnych, przy ograniczaniu liczby uczestników, jesteśmy w stanie otworzyć część ośrodków kultury, muzea, biblioteki, wznowić część zajęć dodatkowych dla młodzieży. One byłyby, niestety, jeszcze niedostępne dla osób starszych, osób z grupy ryzyka, w których śmiertelności epidemii jest największa. Ta część naszego społeczeństwa musi być szczególnie chroniona. Mógłby dla nich powstać specjalny program zajęć kulturalnych. Niemniej ludzie muszą wrócić bezpiecznie do pracy, zacząć zarabiać i mieć możliwość psychologicznej regeneracji.

Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki