Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekspert: Nie bronimy się przed koronawirusem. Jest gorzej niż w kwietniu. System opieki zdrowotnej może się zawalić

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Marcin Samsel: Jeśli nic się nie zmieni, może dojść do katastrofy w systemie opieki zdrowotnej. Pierwsze symptomy już są.
Marcin Samsel: Jeśli nic się nie zmieni, może dojść do katastrofy w systemie opieki zdrowotnej. Pierwsze symptomy już są. Mat. prasowe/ Wojtek Figurski / 058sport.pl
Czas kupiony przez wiosenny lockdown został zmarnowany. Nie testujemy, a system kwarantanny to patologia - mówi Marcin Samsel, ekspert zarządzania kryzysowego, wykładowca Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni.

Jak dużym problemem dla systemu zarządzania kryzysowego w Polsce jest tzw. ruch "antycovidowy"? Jego przedstawiciele demonstrowali w weekend w całym kraju, w tym m.in. w Gdyni.
Jest problemem, choć nie największym. Trzeba oczywiście się nad nim pochylić. Postawa tzw. antycovidowców to opisany przez naukę mechanizm obronny. Ci ludzie obawiają się o swoje bezpieczeństwo, czy to zdrowotne, czy ekonomiczne. Dlatego wypierają zagrożenie, mówiąc o tym, że choroby nie ma, że noszenie maseczek to atak na wolności osobiste. To poniekąd normalne. Problemem jest to, że ten ruch będzie się rozszerzał, a bierze się to także z polityki informacyjnej rządu. Podstawowym błędem komunikacyjnym są słynne "choroby współistniejące" podawane przy okolicznościach zgonu ludzi w czasie pandemii. Nie - ci ludzie zmarli z powodu zakażenia koronawirusem. To bardzo istotny element, pośrednio wpływający na nastroje Polaków, na bagatelizowanie zagrożenia.

A mandaty za brak maseczki na ulicy? To wygląda trochę jak akt desperacji po miesiącach, gdy nikt nie zwracał praktycznie uwagi na dystans i zasłanianie nosa i ust w sklepach, w ostatnich miesiącach.
Nawet celne to określenie. Smutne i prawdziwe w dodatku. Niestety, brakuje nam społecznej dyscypliny, dlatego mandaty wydają się koniecznością.

Ale jeśli przepisy są wadliwe pod względem prawnym?

Zastanawiam się, gdzie byli ci wszyscy podkreślający wartości konstytucyjne w przypadku maseczek, gdy trzeba było walczyć o Sąd Najwyższy czy Trybunał Konstytucyjny... Ubolewam, że w kwestii ochrony zdrowia na masową skalę wymagany jest jakiś papier - przepis prawny. Jest coś takiego jak odpowiedzialność, etyka. To te wartości powinny leżeć u podstaw stosowania tzw. zasady DDM. Jedynej, która jest na razie skuteczna w ochronie przed koronawirusem.

Wróciliśmy do maseczek na ulicach w miniony weekend i mam wrażenie, do punktu wyjścia w zarządzaniu pandemicznym kryzysem.
Jest gorzej niż w marcu, kwietniu. Zmarnowaliśmy 7 miesięcy, które podarował nam okupiony wielkimi wyrzeczeniami lockdown. I choć z drugiej strony nie można powiedzieć, że rząd nic nie robi, to jest to działanie ad hoc. Na pewne rzeczy jest już za późno i wygląda to tak, jakbyśmy ratowali co się da - jak w przypadku pożaru - czasem płonący dom musi się spalić do końca, a strażacy chronią okoliczne budynki. Nie mamy w Polsce zaplanowanej strategii, nie mamy systemu, który dobrze funkcjonuje i wymaga jedynie doraźnych korekt. Nie przygotowaliśmy łóżek w szpitalach, sprzętu, dodatkowego personelu, nie zapewniliśmy szczepionek na grypę, by jesienią tych "zwykłych" zachorowań, o podobnych objawach do covid 19, było mniej. Dziś problemem nie jest liczba 5 tys. zakażonych dziennie tylko to, co się będzie działo za 3, 4 tygodnie. Przewiduję, że może dojść do katastrofy w systemie opieki zdrowotnej. Pierwsze symptomy już mamy - karetki jeżdżące z pacjentami po kilkanaście godzin, braki miejsc w szpitalach, brak fachowego personelu, obciążony maksymalnie Sanepid. Przy braku testowania i wręcz patologicznym systemie kwarantanny...

Patologicznym?

Tak. On kompletnie nie działa. Jeśli tylko 30, 40 proc. osób spośród zakażonych, było wcześniej objętych kwarantanną lub nadzorem epidemiologicznym to 60 proc. gdzieś nam ucieka. To oznacza, że wirus nadal się rozprzestrzenia, a my w powiązanym ze sobą systemie testowania i kwarantanny tzw. roznosicieli nie wychwytujemy. Z drugiej strony trzymamy przez 10 dni ludzi w izolacji, bez dochodu, nie mając pewności, że oni są chorzy. Część z nich to osoby zdrowe, które powinny funkcjonować w gospodarce. Dlatego ludzie unikają kwarantanny, bo boją się utraty bezpieczeństwa ekonomicznego. Gdy będziemy mieć 250 tys. - 300 tys. ludzi na kwarantannie to system się zawali - nie będzie tylu policjantów, by sprawdzić, czy izolacja jest przestrzegana. Powtarzam od marca - kluczem do skutecznego zwalczania pandemii są testy. W Polsce właściwie nie testujemy - wg zaleceń ekspertów powinniśmy w ciągu doby wykonywać 50 tys. takich badań. Punkty wymazowe powinny być w każdym miasteczku, gminie powyżej 10 tys. mieszkańców w górę, a jedno laboratorium na obszar 100 tys. ludzi.

Są głosy, że zmierzamy do drugiego lockdownu lub przynajmniej zamknięcia szkół.

Zamykanie szkół byłoby częścią ekonomicznej katastrofy tego kraju i byłoby w dodatku całkowicie pozbawione sensu. Dużo tańszym dla gospodarki wyjściem byłoby masowe testowanie obywateli - nauczycieli, dzieci w szkołach, służby zdrowia, odwiedzających bliskich w DPS-ach itd. Dużo tańszym niż utrzymywanie ludzi na kwarantannach, wypłacanie zasiłków, kontrolowanie izolowanych. Lockdown to ekonomiczna katastrofa, a bankructwo państwa odbije się na obywatelach, którzy stracą pracę, dochody, oszczędności. Pieniędzy z tarczy już nie będzie, chyba że UE nas wspomoże. Sądzę z drugiej strony, że lockdown może może pojawić się "samoczynnie". Ludzie widząc co się dzieje będą rezygnować np z wyjść na wesela, imprezy sportowe, masowe. Natomiast warto z punktu widzenia władz rozważyć lockdown punktowy, np. w odniesieniu do regionów czy branż, w wypadku wystąpienia ognisk. Szczególnym nadzorem powinni zostać objęci ludzie w grupach ryzyka - mieszkańcy DPS np.

W lipcu przewidywał pan, że "opuszczenie gardy" w obliczu pandemii może skutkować 25 tys. zgonów z powodu koronawirusa do końca roku.
To szacowanie może się sprawdzić, do końca przyszłego kwartału, o ile, co warto podkreślić, nic się nie zmieni. Te liczby nie są niewiarygodne, jeśli się przeliczy ile mamy osób starszych wiekiem i obciążonych chorobami w kraju. Może być tak, że dzisiejsze obostrzenia przyniosą dobry skutek. Ale o tym przekonamy się dopiero za trzy, cztery tygodnie. Sukcesem będzie, jak dobowa liczba zachorowań spadnie nam do 2,5 tys., podobnie jak liczba ciężkich przypadków covid 19.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki