Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekologiczna rewolucja w branży pogrzebowej: humus zamiast kremacji

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
fot. pixabay
Rocznie na całym świecie umiera ok. 55 mln osób. W Polsce prawie 520 tysięcy. W tym roku globalny rynek produktów i usług pogrzebowych osiągnął wartość ponad 118 mld dolarów amerykańskich. Przewiduje się, że za pięć lat wielkość ta przekroczy 150 mld. Nic dziwnego, że najwięksi gracze branży funeralnej starają się potencjalnych klientów złowić coraz to bardziej wyszukanymi sposobami. Jednym z nich jest humifikacja zwłok.

Zakłady pogrzebowe z roku na rok oferują coraz szerszy wachlarz usług. Od czytania Biblii, uroczystych modlitw i oprawy muzycznej, poprzez sporządzanie wiązanek kwiatów, wieńców i prezentów pamiątkowych, po serwisy mocno rozbudowane, np. tworzenie scenariuszy i uroczystości żałobnych, logistykę transportu gości, organizację posiłku oraz animacji stypy. Coraz częściej oferta zawiera także przygotowanie profesjonalnej filmowej opowieści gloryfikującej zmarłego. Zatrudnieni przez zakład pogrzebowy psychologowie mogą również pomóc rodzinie w uporaniu się z żałobą.

W Polsce usługi przedsiębiorstw funeralnych są jeszcze stosunkowo ubogie. Bo i rynek związany z „opieką nad zmarłymi” nie jest - w porównaniu z innymi krajami - specjalnie duży. Jego całkowitą wartość można oszacować na 3,5 mld zł (ok. 790 mln dolarów), co brzmi nieźle, ale w porównaniu ze światowymi potentatami wygląda bardzo skromnie.

Na przykład amerykański gigant Service Corporation International zawiaduje ponad 2 tys. domów pogrzebowych i cmentarzy, do których obsługi zatrudnia 24 tys. pracowników. Rocznie SCI chowa ok. 450 tysięcy zmarłych, z czego osiąga 200 mln dolarów dochodu. Wartość rynkowa akcji tego koncernu - bo firma ta jest notowana na giełdzie - wynosi 5 mld dolarów, co stanowi mniej więcej równowartość PGE, największej polskiej spółką energetycznej. 

Przy takich obrotach nikogo chyba nie dziwi, że gracze z branży pogrzebowej prześcigają się w poszukiwaniu najskuteczniejszego haczyka na potencjalnych klientów.

Śmierć bez tabu

Planowanie pogrzebu na Zachodzie już dawno przestało być tematem tabu. Coraz więcej osób myśli o tym, jak zaplanować swój własny pogrzeb - najlepiej bez szkody dla środowiska naturalnego… Rosnąca zamożność daje możliwość uczynienia tego wydarzenia jedynym w swoim rodzaju. Już teraz niektóre firmy funeralne – również w Polsce - proponują klientom pogrzeby spersonalizowane, nawiązujące do wykonywanego za życia zawodu lub do hobby osoby zmarłej.

Rosnąca konkurencja wymusza na przedsiębiorcach pogrzebowych coraz nowocześniejsze rozwiązania – m.in. digitalizację usług, rozwój technik tanatopraksyjnych, czyli nowoczesnej mumifikacji zwłok, czy wreszcie obsługę cmentarza pod kątem zmian klimatycznych.

Jak twierdzą analitycy giełdowi, perspektywy przedsiębiorców pogrzebowych z roku na rok są coraz lepsze. Sprzyja temu szybkie starzenie się społeczeństw w krajach wysokorozwiniętych. W ostatnich latach globalny popyt na usługi i produkty związane z opieką nad osobami zmarłymi napędziła pandemia Covid-19 i izolacja chorych. W ich wyniku nastąpił znaczny wzrost nadmiarowych zgonów.

Do niedawna klienci zakładów pogrzebowych mieli do wyboru tradycyjny pogrzeb albo kremację – oba niespecjalnie ekologiczne. Dlatego firmy funeralne szukają nowych, bardziej przyjaznych dla środowiska rytuałów pożegnania zmarłych. Jednym z tych pomysłów jest humifikacja.

Pochówek i kremacja

Termin „humifikacja zmarłych” w pierwszej chwili nasuwa jak najgorsze skojarzenia - zrównanie ludzkich zwłok z kompostem, odebranie szacunku nieśmiertelnej duszy mieszkającej w ciele, czy złamanie doktrynalnych idei wskazywanych przez watykańską kongregację.

Z taką formą pogrzebu szczególnie trudno pogodzić się osobom wierzącym, tradycjonalistom, chrześcijanom. Kościół katolicki nie zezwala bowiem na obrzędy, które „uwzględniają błędne pojęcie śmierci, postrzeganej zarówno jako ostateczne unicestwienie osoby, jak i chwilę jej fuzji z matką naturą lub ze wszechświatem, jako etap w procesie reinkarnacji, lub też jako ostateczne wyzwolenie z więzienia ciała”.

Watykan preferuje tradycyjny pochówek, choć nie zabrania kremacji. Zwłaszcza tam, gdzie wchodzi w grę aspekt higieniczny, ekonomiczny lub społeczny. Istotna jest także wola zmarłego. Jeśli wszystkie te przesłanki zostaną spełnione Kościół nie widzi powodów doktrynalnych, aby zakazać spopielania zwłok.

A więc pochówek i kremacja… Obie te tradycyjne metody mają swoje zalety, ale mają też i wady… Na przykład niektóre ciała bardzo długo się rozkładają, bo na przykład zakopane są zbyt głęboko - według ekspertów na głębokości dwóch metrów pod powierzchnią ziemi jest zbyt mało toczących zwłoki mikroorganizmów i grzybów. Zdarza się więc, że zmarli są pożerani przez szczury i robaki… Problemem jest też brak miejsca na cmentarzach. Szczególnie w wielomilionowych aglomeracjach.
Drugim sposobem jest kremacja. Spopielone zwłoki zajmują wprawdzie mniej miejsca niż te pochowane w grobie, ale podczas spalania w temperaturze 1000 stopni Celsjusza trzeba zużyć sporo energii, która jest coraz droższa. Kremacja uwalnia też do atmosfery dwutlenek węgla. Również popiół ze spalonych ciał nie jest obojętny dla środowiska. Zawiera bowiem mnóstwo toksycznych metali ciężkich.

W humus się obrócisz…

W gleboznawstwie pojęcie „humus” oznacza „ziemię” lub „glebę”. Termin ten odnosi się do całej rozłożonej materii organicznej. Humifikacja w największym uproszczeniu jest procesem polegającym na rozkładzie materii organicznej, a następnie ponownej syntezie związków próchnicznych – im tych związków więcej, tym gleba staje się żyźniejsza… Jest to więc proces całkowicie naturalny i rzeczywiście zbliżony do kompostowania.

Pogrzeby „humusowe” odbywają się już w niektórych stanach Ameryki i w Niemczech. Rytuał pochówku polega na umieszczeniu ciała zmarłego w metalowym pojemniku przypominającym trumnę wyścieloną słomą, sianem i kwiatami. Trumna jest zamykana na 40 dni. Po tym czasie na jej dnie pozostają tylko ziemia i kości, które przed ostatecznym pożegnaniem zmarłego są mielone.

Oferta taka spotyka się z coraz większym zainteresowaniem. Początkowy sceptycyzm klientów przełamuje m.in. fakt, że w przypadku humifikacji ciało nie zostaje zjedzone przesz robaki i szczury. Zamiast nich w procesie rozkładu biorą udział bakterie. Humifikacja nie wymaga też energii i nie emituje gazów cieplarnianych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki