Całe zamieszanie opiera się na datach i formie, w jakiej przekazano dokumenty. - Klub Przyrodników twierdzi, że 9 stycznia pisemnie wniósł swoje uwagi do raportu oddziaływania na środowisko sporządzonego wcześniej przez inwestora - tłumaczą w RDOŚ Gdańsk. - Tego samego dnia została wydana decyzja środowiskowa, która nie uwzględniła uwag klubu, ponieważ pismo to nigdy nie dotarło do RDOŚ, a zatem urząd nie mógł się do nich ustosunkować.
Odwołanie od decyzji RDOŚ z wypunktowanymi wątpliwościami trafiło na biurko Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie 6 lutego.
- Do odwołania Klub Przyrodników dołączył kopię swojego wcześniejszego pisma z 9 stycznia skierowanego do RDOŚ w Gdańsku - podaje Sławomir Sowula, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. - Oryginału nigdy nie otrzymaliśmy.
Przyrodnicy ze Świebodzina tłumaczyli, że owo pismo wysłali, ale... zwykłym listem, który mógł zaginąć na poczcie.
Czytaj też: Ekolodzy ze Świebodzina zatrzymali pucką marinę
- W tej sytuacji trudno nam ocenić, czy rzeczywiście tak było - czytamy w oficjalnym komunikacie gdańskiego urzędu.
Puckie sprawy są procedowane w Warszawie. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska jeszcze raz na tapetę wzięła wniosek. To potężna lektura.
- Trwa analiza obszernej dokumentacji, prawdopodobnie będą konieczne uzupełnienia inwestorskie - komentuje rzecznik GDOŚ Monika Jakubiak-Rososzczuk.
Zobacz też: Wycinka w Puszczy Białowieskiej trwa. Drzew nikt nie wywozi, korniki zostają w lesie
Wideo: TVN24/ x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?