- To drugi dzwon, jaki udało się nam odzyskać w tym roku - mówi proboszcz łęgowskiej parafii ks. Grzegorz Rafiński. - Wcześniej sprowadziliśmy podobny, z 1645 roku. Ten, który otrzymaliśmy teraz, jest o dwadzieścia lat starszy.
Dla ks. Rafińskiego obiekt ma szczególne znaczenie. Powstał w okresie, gdy pieczę nad świątynią sprawował Adam Trebnic, opat cystersów z Oliwy.
- Dzwon jest dla nas swoistym łącznikiem z człowiekiem, który zmarł w opinii świętości - podkreśla kapłan.
Nie byłoby radości w Łęgowie, gdyby nie zaangażowanie wielu osób. Ich determinacji zawdzięczać należy przekonanie strony niemieckiej o celowości zwrotu zabytku.
- Żeby go sprowadzić, musieliśmy między innymi otrzymać pozwolenie biskupa Augsburga, Waltera Mixy - tłumaczy proboszcz. - To było dla nas nie lada wyzwanie.
W bojach o dzwon nieocenieni okazali się mieszkańcy Łęgowa - obecny Niemiec Volker Lux oraz były - Ryszard Pawłowski z Kaiserslautern. Ten drugi podjął się też trudu przetransportowania obiektu.
- Przez kilkanaście dni dzwon będzie można podziwiać w kościele, potem wciągniemy go na wieżę - zapowiada ks. proboszcz. - Jestem ogromnie ciekawy jego brzmienia, ale muszę poczekać do 6 grudnia. Wtedy zabije on po raz pierwszy.
Zwrot zabytkowych obiektów to trudny do przecenienia sukces. Niestety, wiadomo już, że kościół w Łęgowie nie odzyska zabranej w czasie wojny sygnaturki z 1717 r. Ta bowiem trafiła do Abtsgmund i w latach 70. została przetopiona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?