Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziwactwa i sekrety władców Polski. Dawniej nie było paparazzi, ale byli... kronikarze [ROZMOWA]

Grażyna Antoniewicz
Dawniej na władców nie polowali paparazzi, ale kronikarze chętnie zapisywali ich słabości i niecodzienne skłonności. O tym z Iwoną Kienzler, autorką książki "Dziwactwa i sekrety władców Polski" rozmawia - Grażyna Antoniewicz.

Nieco już dziś zapomniany, filozof i pisarz epoki wiktoriańskiej, Tomasz Carlyle, powiedział, że "historia jest sumą ludzkich biografii..."

- I trudno odmówić mu racji... W dawnych czasach nikt nie słyszał o istnieniu paparazzich, co nie znaczy, że ludzi nie interesowało życie i tajemnice elit politycznych. Życie prywatne władców fascynowało poddanych, stając się tematem wielu rozmów i plotek.

Co obok tajemnic alkowy budziło największe sensacje wśród poddanych?

- Królewskie pasje i najprzeróżniejsze dziwactwa. Co prawda, żaden z naszych władców nie miał nigdy tak bulwersujących zwyczajów jak choćby król szwedzki Karol XII, chadzający w brudnym stroju, którego nigdy nie zmieniał, czy jego przeciwnik w wojnie północnej - car Piotr Wielki, uwielbiający osobiście torturować skazańców, podobnie jak inny car, Iwan Groźny. W porównaniu z nimi, nasi królowie to przysłowiowe aniołki. Nie mieliśmy na polskim tronie psychopatów, aczkolwiek o obłęd podejrzewani byli Mieszko II i Bolesław Śmiały. W rozdziale "Szaleństwa władzy" opowiadam o królu, któremu przyszło się borykać z chorobą psychiczną, o księciu, który ewidentnie cierpiał na ADHD, co dotkliwie odczuli jego poddani i najbliższa rodzina oraz trochę już zapomnianą historię jednego z polskich książąt, nie mogącego się zdecydować, czy jego powołaniem jest mnisi habit, czy też korona królewska. Francuscy zakonnicy nazwali go "królem Lancelotem".

Piastowie na tronie nie szokowali zbytnio, choć...

.... tak bardzo kochali biesiadować i pić, że otyłość była powszechna, a niejeden z nich nabawił się z tego powodu kłopotów ze zdrowiem. Władcą, który bulwersował otoczenie swoim nietypowym zachowaniem, był Władysław Jagiełło. Nowy król, pomimo że oficjalnie przyjął chrzest, nadal hołdował pogańskim przesądom, które dziś mogą wywołać jedynie pobłażliwy uśmieszek. Monarcha miał zwyczaj przed każdym wyjściem z domu obracać się wkoło, albo rzucać za siebie pogiętą słomkę czy kilka włosów wyrwanych z brody. Mówiono, że krótko po przyjęciu chrztu król Jagiełło, podczas wizyty w kościele, zobaczył figurę Chrystusa przygniatającego stopą diabła. Rozkazał, aby Jezusowi zapalono świecę, ale diabłu, na wszelki wypadek, zapalił mały ogarek. Po tym wydarzeniu zachował się ślad w popularnym porzekadle: "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek". Uprzednio wyznawana wiara Jagiełły zakładała dualizm, bogowie mogli być i dobrzy, i źli, ale wszystkim należały się ofiary, stąd ten ogarek zapalony diabłu. Co prawda niektórzy biografowie króla, uważają przytoczoną historię za wymyśloną przez jego wrogów, podkreślając, że Jagiełło, o ile sam nie był ochrzczony w obrządku wschodnim, to dzięki matce chrześcijance mógł poznać przynajmniej elementarne zasady wiary i nie popełniłby tak rażącego błędu.

Dowiadujemy się, że Jagiełło uwielbiał jeść.

- Znany plotkarz Długosz w swoich kronikach wypomina królowi nadmierne obżarstwo, twierdząc, że: "W czasie przyjęcia zjadał 100 potraw, pospolicie zaś 30, 40 do 50 potraw". Taka obfitość posiłków miała u niego wywoływać pewne problemy trawienne, dlatego, jeżeli wierzyć Długoszowi, wszystkie sprawy najlepiej było załatwiać z królem, kiedy ten był … w toalecie, bo "nigdy nie był przystępniejszy i łagodniejszy". Całe szczęście, że ten osobliwy zwyczaj przyjmowania interesantów nie przetrwał do naszych czasów.

Książkę zamykają rozważania na temat sił tajemnych, astrologii oraz przepowiedni i roli, jaką odgrywały w życiu władców.

- Prawie każdy król miał tuż po narodzinach stawiany horoskop i święcie wierzono w ustalenia dokonane przez astrologów. Niestety, gwiazdy często okazywały się omylne.

Czy wiemy kto był pierwszym astrologiem na dworze polskiego władcy?

- Tak, był to nieznany z imienia Czech, który sprawował również funkcję nadwornego medyka na dworze ostatniego Piasta - Kazimierza Wielkiego. Wielkim pasjonatem astrologii był siostrzeniec i następca Kazimierza Wielkiego na tronie polskim, Ludwik Węgierski. Ten ultrachrześcijański król, który uznał za swą misję dziejową nawrócenie na chrześcijaństwo wszystkich węgierskich Żydów, opornych paląc na stosie lub zmuszając do emigracji, z zapałem uprawiał nie tylko astrologię, ale i wróżbiarstwo. W astrologii niczego złego nie dopatrywała się też jego córka, królowa Polski, Jadwiga, bowiem to najprawdopodobniej za jej sprawą na dwór wawelski zawitali astrologowie. I to właśnie za jej sprawą powstały pierwsze zachowane dwa polskie horoskopy.

Ale nie tylko astrologowie pomagali władcom i wskazywali jak oszukać los.

- Na królewskich i książęcych dworach roiło się od… czarownic, z których usług korzystała nie tylko Bona, ale także jej syn Zygmunt II August. Wszystkim, w których głowach pokutuje obraz kobiet płonących na stosach na skutek oskarżeń o czary, spieszę wyjaśnić, iż w czasach ostatniego Jagiellona, czarownicom w Polsce żyło się całkiem dobrze. Cieszyły się nawet powszechnym szacunkiem, a ludzie nie mieli żadnych oporów, by w przypadku choroby prosić je o pomoc.

Niewiele osób wie, że obok astrologów i maga Twardowskiego, na dworze ostatniego Jagiellona, panoszyły się … czarownice.

- Władca miał poważne kłopoty ze zdrowiem i szukał, gdzie tylko mógł, remedium na swoje dolegliwości. I nic dziwnego, nieszczęsny Zygmunt II August był tak wymęczony chorobami, że przedwcześnie się postarzał, posiwiał i stracił zęby. Dla podreperowania jego zdrowia na zamek wzywano najbardziej wziętych znachorów, magów, wiedźmy i zielarki. Sprowadzane najprzedniejsze czarownice zalecały monarsze kąpiele w "zaczarowanej" wodzie, zamawiały jego schorzenia chorobę za pomocą różnych zaklęć. Kąpiele w stągwiach z "zaczarowaną" wodą nie zdały się na nic, nie pomagały też zaklęcia, czary oraz tajemnicze mikstury i stan Zygmunta pogarszał się coraz bardziej. Nic dziwnego, skoro jedną z metod leczenia było... pojenie władcy wodą ze stągwi, w której wcześniej obmywał on swoje ciało. Jedna z owych "wiedźm" urodziwa Zuzanna Orłowska została nawet królewską kochanką. O mały włos skończyłoby to się dla niej bardzo źle, bowiem po śmierci Zygmunta, oskarżono ją wraz z koleżankami po fachu, o spowodowanie śmierci monarchy.

Natomiast król Stanisław August interesował się alchemią...

- Niestety, romans króla Poniatowskiego z tą dziedziną wiedzy tajemnej, nie zakończył się dobrze, bowiem padł on ofiarą oszusta, Austriaka Herrscha. Ów sprytny człowiek, podający się za uczonego i alchemika, wmówił nieszczęsnemu monarsze, że, po uzyskaniu odpowiednich funduszy, stworzy dla niego szereg pożytecznych wynalazków, wśród których miały się znaleźć m.in.: woda astralna, "maszyna meteoryczna" do produkcji szkła kowalnego, jak również sposób produkcji stali, dorównującej jakością stali angielskiej. Choć zaprzyjaźnieni ze Stanisławem Augustem uczeni i królewscy doradcy od początku podejrzliwie przyglądali się "wynalazcy", król dał się uwieźć jego obietnicom i obdarował go całkiem sporą kwotą pieniędzy. Jak łatwo się domyślić, obiecanych wynalazków nikt nigdy nie ujrzał na oczy.

Wiele emocji wzbudzały też królewskie stroje.

- Wbrew pozorom, odpowiednio dobrane ubranie było elementem swoistego "królewskiego image'u". Wiedząc, że bycie królową zobowiązuje, angielska królowa Anna Boleyn dbała o swoją garderobę tak troskliwie, że poważnie nadszarpnęła królewski skarb, o czym świadczą zachowane rachunki. A kiedy została matką, kupowała drogie i modne ubranka dla swej córeczki, Elżbiety. Niestety, dbałość o stroje na niewiele się zdała, bowiem gdy jej królewski mąż stracił nią zainteresowanie, skończyła na szafocie.

Rozmawiała - Grażyna Antoniewicz [email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki