Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki terror w mieście

Dorota Abramowicz
Dziki terroryzują mieszkańców Gdańska. Spacerowicze i rowerzyści boją się w środku dnia wchodzić do lasu. W Oliwie i Wrzeszczu ich ofiarą padają psy.

Przed tygodniem rozwścieczona locha poważnie poraniła suczkę, która w kagańcu wyszła z panią na spacer.

Gina jest starym, nie agresywnym psem.

- Wyszłam z Giną wieczorem, nie oddalałam się zbytnio od domu- mówi Joanna Wysocka, właścicielka psa.- Spacerowałyśmy wzdłuż ulic Sobótki i Wasowskiego. Obok mnie kroczył w kagańcu pies. Nagle wszedł w zarośla. Usłyszałam krótkie szczeknięcie, skowyt. Chwilę później u moich stóp leżała Gina w kałuży krwi. Szabla dzika przecięła jej brzuch, udo, łapę. Półtorej godziny operował ją weterynarz. Ona nigdy nie atakowała dzików, chociaż ostrzegała przed nimi krótkim szczeknięciem!
Gina nie jest jedynym psem, zaatakowanym w ostatnich tygodniach w Gdańsku . Kilka dni wcześniej - około godziny 15 - przy Jaśkowej Dolinie został poważnie zraniony mały pies. Prawdopodobnie nie przeżył. Zagrożeni czują się także ludzie.

- W ubiegłym roku szarżowała na mnie locha - wspomina pani Anna, mieszkanka górnego Wrzeszcza. - Po południu wybrałam się z mężem i psem na smyczy na spacer do lasu. Kilka minut wcześniej doszło do wypadku na Jaśkowej Dolinie. Locha z sześcioma warchlakami przechodziła przez jezdnię, samochód przejechał cztery warchlaczki. Przerażona locha wpadła do lasu i... zobaczyła nas. Zostawiła małe, ruszyła w naszym kierunku. Uciekaliśmy w stronę drzew, ale buki mają śliskie pnie, trudno na nie wejść. Zabrakło mi tchu, czułam za sobą oddech dzika. Puściłam psa. Zasłonił mnie, szczeknął. Locha zorientowała się, że zostawiła daleko małe. Zrezygnowała. Tu ludzie od dawna z obawy przed dzikami nie wchodzą rano i wieczorem do lasu, ale teraz robi się niebezpiecznie także w dzień.

Michał Targowski, dyrektor oliwskiego ZOO potwierdza - locha z małymi może stanowić spore zagrożenie. A teraz w trójmiejskich lasach jest dużo małych. Za dużo.

- Przed dwoma laty liczbę dzików, żyjących w pasie leśnym ogrodzonym z jednej strony obwodnicą, a z drugiej zabudowaniami szacowano na około 2 tysiące - mówi Targowski. - To dużo za dużo! Teraz jest ich prawdopodobnie więcej, mimo stawiania odłowni. Łapiemy 2, 3 sztuki, a na świat przychodzi 12 warchlaków. Sytuacja robi się patowa. Dziki były dokarmiane przez ludzi, przyzwyczailiśmy je do tego miejsca. Sami sobie sprowadziliśmy na głowy ogromny kłopot.

Według Roberta Schultki, leśniczego ds. łowieckich w Nadleśnictwie Gdańsk, informacje o tysiącach trójmiejskich dzików są przesadzone. Razem z przychodzącymi na świat w tym roku warchlakami będzie ich najwyżej 405. Ale to i tak za dużo, jak na Trójmiasto.

- W rejonie górnego Wrzeszcza żyje ok. 40 sztuk, więcej dzików (około setki) zamieszkuje teren Nowego Portu i Brzeźna - wyjaśnia leśniczy. - Tam dziki przybywają z Żuław i z Ptasiego Raju. W samym Gdańsku mamy 10 odłowni, w najbliższych dniach planujemy budowę kolejnej w rejonie Jaśkowej Doliny. Zwierzęta chcemy wywieść najpierw do Gołębiewa, a potem pod Miastko.

Plany leśniczych są ambitne. Jeśli wszystko się uda, 140 dzików z Trójmiasta zostanie wyekspediowanych jeszcze w tym roku. Następnych 120 ma być odstrzelonych. Doliczając do tego wypadki komunikacyjne, w których każdego roku ginie 30-40 zwierząt, populacja "sąsiadów" zmniejszy się do 100 sztuk. I ta setka zostanie, bo dzik w lesie - pod warunkiem, że nie występuje w nadmiarze i nie goni rowerzystów i spacerowiczów - jest zwierzęciem pożytecznym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dziki terror w mieście - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki