W ciągu zaledwie jednego weekendu dziki zniszczyły ponad sześciohektarowe pole upraw w Chróstach Wysińskich w gm. Liniewo.
- W tym miejscu zasialiśmy kukurydzę - mówi nasz Czytelnik. - Zarówno obróbka ziemi, jak i nasiona były bardzo kosztowne. My jednak zostaliśmy z niczym. Dziki zniszczyły wszystko.
Nasz Czytelnik prowadzi gospodarstwo rolne. Hoduje 90 sztuk bydła. Kukurydza jesienią miała stanowić paszę dla zwierząt.
- Z sześciohektarowego pola otrzymałbym około 360 ton masy pokarmu - mówi rolnik. - Czym będę karmił zwierzęta? Mam im powiedzieć, że przykro mi, ale dziki były pierwsze? Przygotowałem po raz kolejny pole i znów zasieję kukurydzę, ale nie mam żadnej gwarancji, że dziki po raz kolejny nie zniszczą wszystkiego, a moja praca i wydatki pójdą na marne.
Z dzikami walczą także inni mieszkańcy gminy. W najgorszej sytuacji są ci, których pola znajdują się blisko lasu.
- Moje pola znajdują się 30 metrów od lasu, natomiast od innego rolnika do lasu jest kilometr i dziki w takim samym stopniu niszczą uprawy - przyznaje nasz Czytelnik. - Te zwierzęta nie mają żadnego hamulca. Zwróciłem się z tym problemem do koła łowieckiego. Na miejsce przyjechał łowczy, oszacował szkody na 100 proc. Podobno będę mógł otrzymać słupki i elektryzator na dziki, jednak wiem od osób, które grodziły pola przed dzikami, że to nie zatrzymało zwierząt. One i tak niszczą uprawy.
Jak przyznaje nasz Czytelnik, przez okoliczne pola przewija się około 40 sztuk dzików. Jego zdaniem, zostały one przywiezione na te tereny z Trójmiasta.
- Skoro już teraz te zwierzęta wyrządzają takie szkody, to aż strach pomyśleć, co będzie się działo jesienią - mówi rolnik. - Tymczasem łowczy twierdzą, że dzików nie widzą. A te bezkarnie niszczą wszystko.
Jak podkreślają rolnicy, dziki są problemem niemal na terenie całego powiatu. Ich zdaniem, brakuje skutecznej metody walki z tymi zwierzętami.
Myśliwi z kół łowieckich rozkładają na polach specjalne środki w płynie, które mają odstraszać dziki. Początkowo metoda ta była skuteczna. Jednak jak przyznają rolnicy, zwierzęta szybko przyzwyczaiły się i za nic mają już środki odstraszające.
Rolnicy przyznają, że na te zwierzęta nie ma sposobu. Wielu zgłaszało problem w kołach łowieckich, jednak również myśliwi nie są w stanie skutecznie pomóc gospodarzom. Oferują im m.in. odszkodowania czy też elektryzatory przeznaczone do ochrony upraw przed dzikami.
- Prawdopodobnie wataha dzików, która grasuje w gm. Liniewo, została odłowiona w Trójmieście i teraz panoszy się tutaj - mówi rolnik z gm. Liniewo.
- Rzeczywiście może to wyglądać na watahę miejską, która po wypuszczeniu trzyma się razem - mówi Karol Klimczyk, przewodniczący Zarządu Koła Łowieckiego Żuraw w Koś-cierzynie. - Charakterystyka tego obwodu łowieckiego sprawia, że jest on właściwie stołówką dzików. Niestety zwierzęta te ze względu na dobrą bazę żerową i brak zimy rozmnażają się praktycznie przez cały rok i problem z nimi będzie narastał, pomimo większych limitów na odstrzał. Dla porównania dodam, że w poprzednich latach na odszkodowania dla rolników wypłaciliśmy ok. 5 tys. zł, natomiast w ub. roku jest to 17 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?