Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzielne poczynania rybaków z Pomorza na emigracji w Stanach Zjednoczonych

Edyta Okoniewska
Jest to fascynująca historia o prostych, lecz dzielnych rybakach z [b]Pomorza[/b], którzy w XIX w. wyemigrowali za chlebem do dalekiego Milwaukee na północy[b] Stanów Zjednoczonych [/b]i osiedlili się na wyspie Jones. Żyli bez prądu, brukowanych ulic, w spartańskich warunkach, jednak wytrwale walczyli o swoją nową, małą ojczyznę.

Losy tych kaszubskich rodzin - odkryte i usystematyzowane całkiem niedawno - przedstawia prof. Anne Gurnack z Uniwersytetu Wisconsin-Parkside. Nad ich zgłębieniem pracowała wiele miesięcy.

- Działalność Kaszubów z wyspy Jones była zapomniana aż do 1988 roku, kiedy zainteresowali się nią pisarze i naukowcy - mówi prof. Anne Gurnack. - Teraz mamy już na ich temat wystarczającą wiedzę, aby dość wiernie odtworzyć ich losy.

Emigracja nad jezioro Michigan rozpoczęła się po 1860 r., kiedy w USA trwała wojna secesyjna. Początkowo przyjechała tam garstka Kaszubów z Półwyspu Helskiego. Po powrocie do kraju opowiedzieli oni, co zastali nad jeziorem i udało im się nakłonić do wyprawy za ocean grupę około trzystu osób.

- Wśród osadników na wyspie Jones znajdowali się także Niemcy, rzadziej Norwegowie, większość z nich stanowili jednak Kaszubi - mówi prof. Anne Gurnack. - Pierwszy z nich, niejaki Struck, był nie tylko rybakiem, ale założył też sklep spożywczy i rozdawał działki nowym przybyszom. W 1890 roku osadników było już dwa tysiące.

W tym czasie Milwaukee prężnie się rozwijało, będąc jedną z kolebek przemysłu na północy USA. Wyspa Jones stanowiła jednak pewnego rodzaju skansen. Rybacy żyli biednie. Nie było nie tylko prądu czy innych udogodnień, ale początkowo także nawet szkoły. Kiedy w końcu ją utworzono, nauka odbywała się jedynie do trzeciej klasy, a nauczycieli na wyspę transportowano codziennie łodziami. Było na niej za to aż 12 tawern, gdzie trwały tańce i zabawa, także z udziałem gości z lądowej części Milwaukee. Wyspę zamieszkiwali wówczas przedstawiciele takich rodów, jak m.in. Muza, Jeka, Konkel, Plambeck, Kanski czy Tessler.

Taka sielanka nie trwała jednak długo. Poza rybakami, właścicielem drugiej połowy wyspy była bowiem niezwykle ekspansywna Illinois Steel Company . Kiedy kutry zaczęły przeszkadzać w dostarczaniu surówki do wyrobu stali, kompania podjeła kroki, aby rybaków się pozbyć.

Jej prawnicy wyciągnęli odpisy dokumentów, z których wynikało, iż Kaszubi nabyli w tym miejscu jedynie domy, a nie stojący pod nimi grunt. Na tej podstawie ISC wytoczyła osadnikom około 80 procesów, starając się przymusić ich do opuszczenia wyspy. Sprawę gmatwał też fakt, iż wielu z nich pracowało w tym czasie dla kompanii. Wywierano na nich ciągłe naciski, lecz się nie ugięli. Co więcej, cześć procesów, trwających po 20 i więcej lat, udało im się wygrać. Nie stać ich było na prawników, to organizowali zbiórki. Pomocną dłoń wyciągnęła też partia socjalistyczna.

- Sprawa oparła się ostatecznie o Sąd Najwyższy, który także nie był w stanie jednoznacznie rozsądzić sporu - mówi prof. Anne Gurnack.

Ostatecznie interweniowało miasto, wywłaszczając za odszkodowaniami grunty, niezbędne pod budowę portu, zarówno od rybaków, jak i ISC. Felix Struck, syn pierwszego osadnika, nigdy jednak nie zgodził się dobrowolnie opuścić wyspy. W 1940 r. wywleczono go siłą z jego tawerny i przetransportowano na lądową część Milwaukee.
- Urzędnicy miejscy dopięli swego, port się rozwinął - mówi Anne Gurnack. - Jednocześnie jednak utracono część pięknej tradycji i historii miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki