Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieciństwo Jezusa przypomina przygody Harry'ego Pottera?

Jarosław Zalesiński
Murillo, Święta Rodzina.  - Autorom apokryfów nie mogło pomieścić się w głowie, że mały Jezus był zwykłym dzieckiem
Murillo, Święta Rodzina. - Autorom apokryfów nie mogło pomieścić się w głowie, że mały Jezus był zwykłym dzieckiem
Apokryfy budzą dziś dreszczyk ekscytacji. Ludziom może się wydawać, że zawierają jakąś tajemną wiedzę, którą Kościół chciałby ukryć przed wiernymi. Co takiego mówią one o dzieciństwie Jezusa, któremu ewangeliści nie poświęcają zbyt wiele miejsca? Czy bajeczne opowieści, przypominające przygody Harry'ego Pottera, zatracają realizm Bożego Narodzenia?

Mateusz opisał dzieciństwo Jezusa w 200 słowach. Łukasz użył ich aż 1000. Marek i Jan o tym okresie życia Jezusa nawet się nie zająknęli. Tylko dwóm ewangelistom zatem zawdzięczamy powszechnie znane szczegóły - o małżeństwie Marii i Józefa, zwiastowaniu, narodzinach w Betlejem, ucieczce do Egiptu (notabene ani Łukasz, ani Mateusz nic nie mówią o osiołku, na którym ta podróż miałaby się według tradycji odbyć). Skąd Łukasz i Mateusz zaczerpnęli wiedzę o wydarzeniach sprzed chrztu w Jordanie, kiedy to dopiero rozpoczęła się publiczna działalność Jezusa - nie wiadomo.

Ewangelie Dzieciństwa to zresztą najbardziej sporne dla biblistów fragmenty Nowego Testamentu. Jedni z uczonych w Piśmie uważają, że obaj ewangeliści opierali się na jakichś prywatnych wspomnieniach, inni - że mogli korzystać ze spisanych dokumentów. Jak to było - dziś nie dojdziemy. Dokumenty i opowieści musiałyby być w każdym razie różne, bo wersje Mateusza i Łukasza nie zawsze się pokrywają. Z opisu Łukasza wynika na przykład, że Święta Rodzina wróciła do Nazaretu bezpośrednio po ofiarowaniu w świątyni. Mateusz natomiast każe najpierw odbyć Maryi, Józefowi i ich dziecku podróż do Egiptu i z powrotem. Czy wierzyć zatem literalnie we wszystko, co piszą ewangeliści? Czy też traktować te fragmenty Nowego Testamentu jako rodzaj legendy?

Czytaj także: Boże Narodzenie według błogosławionej Katarzyny

Ani tak, ani tak - odpowiadają na to pytanie bibliści. Nie są one kroniką, ale też nie są fantastyczną opowieścią. Można wydobyć z nich to, co należy do dziedziny faktów - np. pochodzenie Jezusa z rodu Dawida, narodzenie w Betlejem i zamieszkanie w Nazarecie czy postaci Maryi, Józefa i Heroda. Inne elementy niosą ze sobą jakieś pouczenie, przekazują ważną prawdę. Mateusz na przykład, który adresował swoją Ewangelię przede wszystkim do nawróconych na chrześcijaństwo żydów, na różne sposoby wykazywał, że Jezus był oczekiwanym przez żydów Mesjaszem. "Stało się tak, aby się wypełniło" - ta fraza powraca w Mateuszowej Ewangelii Dzieciństwa pięć razy, czyli dokładnie tyle, ile ksiąg liczy Tora, pierwszych pięć ksiąg Biblii. W Mateuszowym rodowodzie Jezusa powraca liczba 14 pokoleń. A suma wartości liczbowych liter w imieniu Dawid (każdej literze w alfabecie hebrajskim odpowiadała jakaś liczba) to właśnie 14. Dzisiaj i tych, i wielu innych subtelności nie jesteśmy już w stanie uchwycić.

Czytaj także: Orszak Trzech Króli przeszedł przez Gdańsk (ZDJĘCIA)

Możemy się jednak pocieszać, że nie my jedni i nie tylko teraz. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa bujnie rozkwitała literatura apokryficzna, pisana przez autorów, którym teksty kanoniczne (trzeba pamiętać - uznane za takie dopiero po wielu wiekach) nie wystarczały i którzy wydarzenia, związane z osobą Jezusa, opisywali według własnej fantazji. Również wydarzenia dzieciństwa.

Położna i smoki

Bodaj najpopularniejszy wśród tych tekstów to tak zwana Protoewangelia Jakuba. Jej odkrywca, żyjący w XVI wieku jezuita, niejaki Postel, był święcie przekonany, że autorem tego tekstu, przedstawiającym się jako Jakub, był nie kto inny, tylko Jakub apostoł, stąd taka jej nazwa. Dziś oczywiście wiemy, że trzeba to między bajki włożyć, tak jak i wszystkie opisy Protoewangelii.

Najwięcej jest w niej o Maryi i jej małżeństwie z Józefem - autor twierdzi np., jakoby Józef był podstarzałym wdowcem, miał już dzieci z poprzedniego małżeństwa, a pojął nastoletnią Marię za żonę w wyniku osobliwego konkursu piękności, ogłoszonego przez kapłanów jerozolimskiej świątyni, gdzie Maria była jedną ze służebniczek. Bajki, ale powtarzane prawie do współczesności, jeszcze w widzeniach Anny Kathariny Emmerich (tej, której wizje były dla Mela Gibsona inspiracją dla nakręcenia "Pasji"). Życie małego Jezusa również przedstawione jest bajecznie. Ewangeliści sam moment przyjścia na świat Zbawiciela otaczają taktownym milczeniem, ale to nie w stylu autora Protoewangelii, który wszystkie takie niedopowiedziane miejsca świętych tekstów lubił wypełniać własną fantazją. Gdy zatem dla Marii, odpoczywającej po trudach podróży do Betlejem w osłoniętej "ciemną chmurą" grocie, przyszedł czas rozwiązania, "natychmiast chmura poczęła znikać z jaskini, a w jaskini pojawiło się tak wielkie światło, że oczy nie mogły go znieść. I wkrótce światło to poczęło znikać, aż ukazało się dziecię i zbliżyło się, i zaczęło ssać piersi swej matki".

Czytaj także: Boże Narodzenie według błogosławionej Katarzyny

Apokryficzni "kronikarze" dzieciństwa Jezusa dbali też jednak czasem o bardzo realistyczne szczegóły. To w Protoewangelii Jakuba znalazła się opowieść o żydowskiej położnej, którą do groty sprowadził - spóźniony, jak to się zdarza mężom - Józef. W innym apokryficznym tekście, Ewangelii Pseudo-Mateusza, położne są już nawet dwie. Autorom apokryfów położne były potrzebne jako wiarygodni świadkowie cudu dziewictwa Marii, zachowanego także po urodzeniu dziecka. Fakt ważny ze względu na gorące doktrynalne spory, toczone w początkach chrześcijaństwa, ale u obu tych autorów opowiedziany w taki sposób, że nie nadaje się to dzisiaj do powtórzenia.

Za to, gdy przychodzi do opisania drogi do Egiptu, Pseudo-Mateusz znów puszcza wodze fantazji. Według niego Maria i Józef podróżowali nie tylko z Jezusem, ale i z czwórką innych dzieci, które przeżywały przygody całkiem jak z książek o Harrym Potterze. "Nagle z groty wyszło wiele smoków - baje Pseudo-Mateusz - na których widok dzieci zaczęły krzyczeć ze strachu. Wtedy Jezus, zsunąwszy się z kolan matki, stanął przed smokami, one zaś oddały mu hołd i odeszły". "Podobnie lwy i lamparty z czcią padały przed nim i towarzyszyły im na pustyni" - ze śmiertelnie poważną miną dodaje za chwilę apokryfista. Małego Jezusa słuchały nie tylko zwierzęta, ale i cała przyroda. Gdy Maria, zmęczona podróżą, chciała skosztować owoców palmowych, "dziecię Jezus spoczywając uśmiechnięte na łonie matki powiedziało do palmy: Pochyl się drzewo, posil swoimi owocami moją matkę. I na te słowa natychmiast palma nachyliła swój wierzchołek aż do stóp Maryi".

Ten łobuz Jezus

Malutki Jezus z apokryfów, dopóki nie schodził z kolan matki, interweniował wtedy, gdy działo się coś złego, i obracał to na dobre. Ale gdy podrósł, jego charakter paskudnie się zmienił, co jeszcze lepiej niż Ewangelia Pseudo-Mateusza pokazuje Ewangelia Dzieciństwa Tomasza. Jeśli Dzieciątko w apokryfach jest kimś w rodzaju Harry'ego Pottera, to Jezus między piątym a dwunastym rokiem zmienia się w tych fantazjach w kogoś z domu Slytherin w Hogwarcie. Obdarzony magiczną mocą, porywczy, wyrasta na krnąbrnego chłopaka, z którym lepiej było nie zadzierać. "Jest kapryśny, arogancki, złośliwy, wręcz groźny dla otoczenia - komentuje ojciec Hugon Landkammer w swoich komentarzach do apokryfów. - Wszystkie te zachowania mają przypuszczalnie świadczyć o Jego wielkości i boskości".

Czytaj także: Orszak Trzech Króli przeszedł przez Gdańsk (ZDJĘCIA)

"Innym znowu razem [Jezus] szedł przez wieś i biegnący chłopiec uderzył go w plecy. Jezus rozzłoszczony rzekł do niego: «Już nie pójdziesz dalej swoją drogą». A on natychmiast padł martwy" - czytamy na przykład w Ewangelii Dzieciństwa Tomasza. Wystarczyło zatem Jezusa przez nieuwagę potrącić, by ten pozbawiał życia… Co gorsza, nie miał z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia. Gdy do Józefa ze skargą na Jezusa przyszli rodzice zmarłego chłopca, Jezus, zamiast wyrazić żal, sprawił dodatkowo, że ci, którzy na niego donieśli, oślepli. Owszem, zdarza się małemu Jezusowi sprawić także coś dobrego - na przykład z jednej garstki zasianego przez niego zboża zebrano potem kor ziarna. Ma swój urok opowieść o tym, jak Jezus ożywił ulepione z gliny wróble. Ale na ogół mały Jezus z apokryfów i w domu, i w szkole, i na podwórku był jednym wielkim utrapieniem dla nauczycieli, otoczenia, no i oczywiście dla jego rodziców. Jeden z odpisów Ewangelii Dzieciństwa Tomasza zawiera humorystyczną scenkę, jak to biedny Józef z kijkiem w ręku ugania się po górach za uciekającym Jezusem, który znowu coś tam przeskrobał...

Czytaj także: Boże Narodzenie według błogosławionej Katarzyny

Realizm narodzenia

Słowo apokryf budzi dziś w wielu osobach dreszczyk ekscytacji. Tym, którzy ich nie znają, wydaje się, że zawierają jakowąś tajemną wiedzę, ukrywaną przez księgi kanoniczne. Rzeczywiście, na autorów apokryfów wielki wpływ miały żywe w pierwszych wiekach chrześcijaństwa nurty gnozy, które zamieniały nową wiarę w rodzaj sekretnego wtajemniczenia, opartego na dostępnej tylko dla niektórych wiedzy. To dlatego w Ewangelii Pseudo-Mateusza mówi się o małym Jezusie, że był tym, kto "posiadł doskonałą wiedzę od samego Boga". To dlatego autorom apokryfów nie mogło pomieścić się w głowie, że mały Jezus był zwykłym dzieckiem, które rozwijało się, rosło i było we wszystkim poddane swoim ziemskim rodzicom. "Wzrastał tak jak wszyscy ludzie, posługiwał się wszystkim, co stosowne, w każdej chwili swego rozwoju czynił to, co się należy" - pisze o tej prawdzie Justyn Męczennik, ważny świadek pierwszych wieków chrześcijaństwa. Apokryfiści nie mogli w ten realizm narodzenia uwierzyć.

Można ich w tym zresztą zrozumieć. Przecież do dzisiaj nie może się to nam pomieścić w głowie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki