Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dystans

Jarek Janiszewski, muzyk i felietonista
Jarek Janiszewski
Jarek Janiszewski
Z ogromną przyjemnością przeczytałem komentarze do felietonu traktującego o polskich kopaczach grających dla Borussii Dortmund. Szczególnie wzruszyły mnie wiersze. Dziękuję w imieniu Wisławy Szymborskiej, która patrzy na nas z kosmosu. Byłaby dumna z osobników, którzy zamiast trzepać dywany potrafią wykrzesać z płata czołowego odrobinę energii.

Jak pewnie Państwo zauważyliście (przynajmniej niektórzy), próbuję ujawniać dziwne przejawy życia nad Wisłą. Nie staram się być mądrzejszy od instruktora, chciałbym tylko, by żyło się nam weselej. Warto zachować dystans do krótkiego bytowania na Ziemi.

Przypuszczam, że za pięćset lat, gdy promy kosmiczne osiągną prędkość światła, zamiast buńczucznych przemówień mało ciekawych polityków będzie się oglądać filmy z Teresą Orlovsky. Jeżeli ktoś nie poznał tej energetycznej pani, spieszę donieść, iż dla wielu dojrzałych Niemców jej organiczne dokonania znaczą więcej niż eksperymenty Marii Skłodowskiej-Curie. Zrealizowała ponadczasowy przekaz, robiąc "dobrze" wielu miłośnikom wurstu i jodłowania.

Świat zewnętrzny przeważnie jest mało zabawny - wystarczy popatrzeć na Boston i Koreę Północną. W takich marnych okolicznościach warto znaleźć dystans do żałosnych realiów. Antidotum jest na wyciągnięcie ręki, tuż obok nas. Warto udać się na przykład do zoo, by nieskomplikowane, nieupolitycznione zwierzęta podtrzymały nas na duchu. Akurat nasz oliwski ogród jest fantastycznie położony i da odprężenie nawet osobnikowi, który nie ma mózgu. Można popatrzeć na pingwiny i pomarzyć o dalekich krajach. Nawet słynny Amber Gold pochylił się nad naszymi mniejszymi braćmi. Wprawdzie zrobił to nie za swoje pieniądze, ale liczą się intencje.

Generalnie brakuje nam dystansu do wszystkiego. Wściekamy się na marne zarobki, długą zimę, głupiego szefa i brzydką kochankę. Próbujemy za wszelką cenę udowodnić swoje racje. Komentarze do moich wesołkowatych felietonów są tego doskonałym przykładem. Czasami jestem przerażony poziomem agresji, który ujawnia się w niektórych mailach.
Mam wrażenie, że jedno niepokorne zdanie potrafi wzniecić pożar. A przecież felieton pisany przez sowizdrzalskiego typa nie powinien wywoływać aż takich emocji.

Ważne, by pamiętać, że wścieklizna nigdy nie zwycięży rozsądku.
Z drugiej strony warto dać okazję rodakom, by przez chwilę poczuli się dowartościowani. Niech krzyczą i wylewają tony pomyj. Jeżeli te banalne chwile chwały dadzą im satysfakcję, mogą walić we mnie jak w bęben maszyny losującej kupony szczęścia.
Ja nie mam żadnych blokad. Zgorzkniali czytelnicy mogą jeździć po mnie jak po starej szkapie. Byleby robili to na wesoło. Wystawiam pierś i proszę o więcej. Zróbcie ze mnie laleczkę voodoo. Będę was straszyć po śmierci.

Robi się ciepło, a nasi Polako-Niemcy zagrają w finale Ligi Mistrzów. Nic tylko tańczyć ze szczęścia.
Trzeba się cieszyć z każdego sukcesu. Minister Gowin już nie będzie straszyć niemieckimi eksperymentami i wnuczka Frankensteina nie przyjedzie po zarodki. Lato zapowiada się intrygująco.

Skoro jesteśmy cywilizowaną częścią Europy (tak się nam wmawia), powinniśmy nabrać więcej dystansu do życia. Tak jak miś Coralgol, który śpiewał marnie, dopóki nie dostał czarodziejskiego gwizdka od króla ptaków. Nie jest to proste, bo nasza słowiańska rogata dusza wierci się jak nieskomplikowana, prowincjonalna Mariola. Próbować jednak trzeba.
Inaczej udusimy się w słowiańskim bagnie.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki