Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Dwóch w twoim domu" w Teatrze Wybrzeże. Piękne świadectwo ludzkiego ducha [RECENZJA]

Jarosław Zalesiński
Spektakl "Dwóch w twoim domu" na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże
Spektakl "Dwóch w twoim domu" na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże T.Bołt
Na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże odbyła się prapremiera sztuki "Dwóch w twoim domu" Jeleny Grieminy.

Sztuka Jeleny Grieminy "Dwóch w twoim domu" to sceniczny dokument, oparty m.in. na wywiadach z prawdziwymi bohaterami tej nieprawdopodobnej historii: białoruskiego poety i opozycjonisty Uładzimira Niaklajeu oraz jego żony Olgi. Niaklajeu rzucił wyzwanie reżimowi Łukaszenki, stając do wyborów prezydenckich w 2010 r. Pobity, zamknięty na miesiąc w więzieniu, trafił potem, aż do czasu rozprawy sądowej, do domowego aresztu. O tym właśnie rozdziale jego historii opowiada sztuka Grieminy.

Temat i metoda opowiadania zapowiadały, że "Dwóch w twoim domu" na scenie zmieni się w rodzaj interwencyjnego politycznego dramatu. Ale w reżyserskiej realizacji Rudolfa Zioły stało się przede wszystkim psychologicznym studium uwięzienia.

Więźniami są tu oczywiście Niaklajeu i jego żona, a nadzorcami - dwaj oddelegowani do pracy na tym niełatwym, jak się okazuje, odcinku funkcjonariusze białoruskiego KGB. Opresja, jakiej zostają poddani Władimir i Olga, polega nie na samym tylko uwięzieniu, ale przede wszystkim na gwałcie, jaki jest zadawany ich ludzkiej potrzebie intymności. Olga na ten gwałt reaguje z temperamentem właściwym dla kobiet w takich sytuacjach. Grająca Olgę Magdalena Boć nie zawsze przekonuje do swoich wybuchów gniewu, ale np. scena, w której od spokojnej rozmowy o zwyczajnych domowych sprawach płynnie przechodzi do tłuczenia z zimną pasją talerzy, to jeden z najlepszych momentów sztuki.

W tych kilku momentach wściekłych ataków Olgi role strażników i więźniów odwracają się, choć rzecz jasna tylko na pozór, bo gdy udręczony Władimir raz jeden rusza w stronę drzwi wyjściowych, strażnicy natychmiast brutalnie powalają go na ziemię, przypominając, kto jest tutaj panem sytuacji. Ale w innej scenie okazują się również własnymi strażnikami, wzajemnie donoszącymi na siebie do przełożonych. System inwigilacji jest powszechny, o czym przypominają wyświetlane czasem z tyłu sceny obrazy z ukrytej kamery. Wszystko jest widziane, bo to zamienione na więzienie mieszkanie pozbawione jest ścian.

W tej przestrzeni Rudolf Zioło buduje ciągle nowe napięcia między czworgiem bohaterów. Strażnicy "też są ludźmi", i to bardzo różnymi. Jakub Mróz, "Pierwszy", mógłby być synalkiem oficera KGB, idącym w ślady ojca. Piotr Łukawski, "Drugi", do służby trafił chyba z białoruskiej wsi, jest lękliwy, ale nie brakuje mu chłopskiego sprytu. Olga Magdaleny Boć miota się między nienawiścią do strażników a potrzebą stworzenia nawet w tym absurdzie domowej normalności. Najtrudniejsza rola przypadła w udziale Grzegorzowi Gzylowi jako Władimirowi. To postać centralna, a prawie niewidoczna, cicha, wewnętrznie złamana. To, jak instynktownie wstaje i wyprostowuje się na samo słowo "strażnik", mówi nam wszystko o tym, przez co przeszedł ten torturowany w więzieniu człowiek.

Twórcy spektaklu mieli znakomity pomysł, by sztukę zamknąć dodanym przez nich fragmentem sądowej mowy Niaklajeu, spokojnie, lekko nawet wypowiadanej przez Gzyla wprost do publiczności. O dziwo mówi to człowiek niezłamany, a po drugie mówi to poeta. Piękne świadectwo ludzkiego ducha...

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki