Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa akustyczne wieczory z Kayah i jej piosenkami

Marcin Mindykowski
Fot. Piotr Krzyżanowski
W branży muzycznej panuje opinia, że próba zmierzenia się z formułą akustyczną pokazuje całą prawdę o artyście i jego repertuarze, zaś wyjście z takiego sprawdzianu obronną ręką ma niemal wymiar przypieczętowania prawa do scenicznej obecności. W najbliższą sobotę na oczach gdańskiej publiczności Kayah postara się o takie potwierdzenie dwukrotnie.

Moment jest szczególny, bo artystka niedawno powróciła po długoletnim milczeniu wydaną we wrześniu (i już platynową) płytą "Skała", zawierającą akustyczne, stonowane, jazzujące kompozycje - wprost stworzone do tego, żeby przenieść je na ascetyczny język koncertu unplugged. Kayah nie ograniczy się jednak tylko do najnowszego materiału. Repertuar uzupełnią największe przeboje z poprzednich płyt, w dużej mierze te, które artystka przedstawiła już słuchaczom na nagranym w 2007 ro-ku albumie "MTV Unplugged" - pierwszej wydanej w tej częś-ci Europy odsłonie cyklu prestiżowych koncertów akustycznych firmowanych przez największą telewizję muzyczną.

Scena nie od początku była jednak dla artystki tak łaskawa. Kayah przez prawie 10 lat pozostawała bowiem tłem dla innych wykonawców, partnerując w chórkach m.in. Tiltowi (z zespołem nagrała wielki przebój "Mówię ci, że..."), De Mono i Stanisławowi Soyce. Zapewne zdarzeniem, które zahamowało artystyczną ekspansję wokalistki i nadwątliło jej wiarę we własne sceniczne możliwo-ści, były losy jej debiutanckiego albumu "Kayah" z 1988 roku, który - planowany jako materiał dla innej wokalistki, Renaty Czarnoty - okazał się artystycznym nieporozumieniem. Po latach konsekwentnej pracy w show-biznesie artystka ponownie nabrała jednak pewności siebie i zdecydowała, że czas po raz drugi zawalczyć o miejsce na rodzimej scenie.

Na nowo odkrył ją Grzegorz Ciechowski - proponując jej występ na płycie Obywatela G.C., a potem zapraszając ją z mini-recitalem do udziału w akustycznym koncercie Republiki.
Wreszcie, prawie dekadę po nagraniu z Tiltem hitu "Mówię ci, że...", Kayah nagrała pierwszą płytę na własny rachunek (w sensie muzycznym). Album "Kamień", z takimi przebojami jak "Fleciki" i "Santana", przyniósł dawkę soulowych, kameralnych i wysublimowanych brzmień - w dużym stopniu po-krewnych wydanej niedawno "Skale". Dlatego artystka mówi dziś w wywiadach, że jej muzyczna kariera zatoczyła koło.

Kolejna płyta, "Zebra" z 1997 roku, zdradzała fascynację stylistyką disco, co w sposób naturalny przełożyło się na komercyjne powodzenie materiału i promujących go singli - "Na językach" i "Supermenki".
Zdecydowanie najbardziej kasowy sukces stał się udziałem wokalistki pod koniec dekady, kiedy zdecydowała się na współpracę z jugosłowiańskim kompozytorem Goranem Bregoviciem. Ich wspólna płyta (z superprzebojami "Śpij kochanie, śpij" i "Prawy do lewe-go") wpisała się w historię rodzimej fonografii nie tylko imponującym nakładem, ale też faktem, że rozpoczęła długoletnią modę na muzykę folkową.

I choć kolejne albumy artystki - "JakaJaKayah" i Stereo typ" - nie powtórzyły sukcesu tego "polsko-bałkańskiego małżeństwa", nikt nie odmówi Kayah gwiazdorskiego statusu, przypieczętowanego chociaż-by współpracą z Cesarią Evorą.
Z powodu dużego zainteresowania sobotnim koncertem artystka zdecydowała się wystąpić przed gdańską publicznością dwukrotnie - o godz. 17 i 20.

Kayah akustycznie
Gdańsk, 5.12
Filharmonia Bałtycka, Ołowianka 1
Godz. 17 i 20. Bilety: 100 i 140 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki