Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drzwi będą otwarte

Marta Ciechanowska
Aleksandra Cieśla
W październiku pisaliśmy o zarzutach wobec Parlamentu Studentów Akademii Morskiej po tym, jak jeden z kandydatów na rektora zakwestionował sposób wyboru elektorów z tego grona. Wiele krytycznych głosów padło wtedy pod adresem działalności studenckiego parlamentu w ogóle.

"W końcu ktoś dobrał się do tych ciapciaków z PSAM. Mam nadzieję, że to dopiero początek...", "Paradoksalnie, nic nie robią dla studentów. Interesują się tylko swoim procentem z klubu i ubezpieczeń studenckich. Dla rektora to wygodna sytuacja, bo ograniczonymi ludźmi łatwiej sterować" - pisali anonimowi internauci.

Ale też nie zabrakło opinii, że to wina samych studentów, którzy w większości nie interesują się wcale tym, kto i jak ich reprezentuje.

Od półtora miesiąca akademia ma nowy parlament, w niemal zupełnie odnowionym składzie. Jedynie czterech na 36 członków należało również do starego parlamentu studenckiego. Czyżby tym razem demokracja zadziałała?

Była wreszcie kampania

Z ustaleń, jakie przeprowadziliśmy na miejscu, wynika, że niekoniecznie. Jeżeli chodzi o członków starego parlamentu, to nie tyle zostali wykoszeni, co poddali się walkowerem. Większość z nich podobno nie startowała ze względu na fakt, iż rozpoczęli ostatni rok studiów i uznali, że nie mieliby czasu na to, żeby w pełni poświęcić się swoim funkcjom.

Frekwencja nie była imponująca. Głosowały 602 osoby na ogólną liczbę ok. 6000 studentów AM, czyli 10 proc., mniej więcej tak samo jak dwa lata temu. Bez wątpienia poprawiła się "podaż" kandydatów startujących na wszystkich wydziałach. W poprzednich wyborach kandydatów było tak mało, że z góry było wiadomo, iż wszyscy zmieszczą się w parlamencie.

Tegoroczne zmagania przebiegały w zupełnie inny sposób. Sama liczba startujących wymogła prowadzenie indywidualnych kampanii. W gablotach pojawiły się plakaty rozwieszone przez jedną z uczestniczek. Kandydaci mieszkający w akademiku szukali przychylności współlokatorów.

- Ulotek, jak i billboardów nie było, bo po co? - skomentował Paweł Kalata. - Wiadomo, że kandydaci rozgłaszali się wśród znajomych.

On sam, ze względu na chorobę ojca, nie miał czasu na dobrą promocję i być może dlatego, jako jedyny z członków poprzedniego parlamentu ubiegających się o reelekcję, nie dostał wystarczającej liczby głosów.

Poznajmy się

Pierwsze posiedzenie nowego parlamentu odbyło się 8 stycznia. Przewodniczącym wybrany został Mariusz Eichberger, jeden z czterech "starych" parlamentarzystów. Podkreśla, że chciał się spotkać z nowym składem, aby przedstawić swoją osobę. Podzielić się spostrzeżeniami, poznać współpracowników i ich pomysły.

- Na razie nie ustaliliśmy żadnych poważnych postulatów. Powstał jedynie zarys. Jest za wcześnie na konkrety. Podzieliliśmy 36 osób na zespoły wg kompetencji, aby skupić się na problemach studentów. Chciałem w ten sposób podzielić obowiązki jednakowo na wszystkich. Zależy mi na tym, aby cały samorząd zgrał się i tworzył jedną całość. Potrzeba jednak na to czasu.

Stołówka, internet, Juwenalia

Przewodniczący zapewnia, że drzwi do biura parlamentu będą częściej otwarte, a studenci będą w nim mile widziani.

- Mają czuć, że PSAM jest dla nich. Ważne jest, by przywrócić zaufanie. Nie chcę, aby wcześniejsze wydarzenia i zarzuty w kierunku byłego parlamentu identyfikowane były z nami - podsumowuje.
Przewodniczący parlamentu ma dużo pomysłów, jeżeli chodzi o zmiany w Akademii Morskiej.
W najbliższym czasie chciałby jednak zająć się sprawami, które powinny być zrealizowane jak najprędzej. Na pewno będzie to próba udostępnienia internetu bezprzewodowego na uczelni. Jego zdaniem, jest on potrzebny w dużej mierze dla studentów zaocznych.

Na kolejnym miejscu umieszcza sprawy wymagające czasu i kreatywności - począwszy od ubiegania się o jak największe dotacje finansowe z ministerstwa na modernizacje akademika i stołówki na jednym z wydziałów, po jak najlepsze zorganizowanie Juwenaliów.

Narzędzie studentów, nie władz

W składzie parlamentu znalazła się też Magdalena Dąbrowska, której poprzednie bezskuteczne próby aktywnego włączenia się w życie samorządu opisywaliśmy w poprzednim artykule. Magda mówi, że chce się przyczynić do tego, by studenci wiedzieli, że parlament jest po to, żeby pomóc, kiedy pojawią się problemy z wykładowcami, egzaminami czy związane z finansami.

- Na pewno nie chciałabym sytuacji, żeby Parlament Studencki był narzędziem w rękach władz uczelni - zapewnia Dąbrowska. - Chcę, by był samodzielną organizacją. Obecnie pracujemy nad projektem reklamowym naszej uczelni. Uważam, że potrzeba czasu, żeby zgrać się z pozostałymi członkami PSAM. Wtedy na pewno uda nam się uporać z każdym problemem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki