Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drzewa są po to, żeby je kiedyś wyciąć? Nie. Nie. Nie!

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Na zdjęciu Marcin Kostrzyński
Na zdjęciu Marcin Kostrzyński mat. prasowe
- Drzewo to tak cudowny organizm, że powinniśmy na niego chuchać i dmuchać, obchodzić się z nim jak z jajkiem. Usługi, które świadczy są droższe niż wartość rynkowa drewna, które uzyskamy po jego wycince - mówi Marcin Kostrzyński, przyrodnik, autor książek i filmów m.in. o lesie.

Maria Kurowska, posłanka Solidarnej Polski, podczas sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa wypowiedziała się na temat starych drzew. Powiedziała tak: „Stare drzewa już nie tylko nie produkują tlenu, nie przerabiają dwutlenku węgla, ale wręcz jest proces odwrotny. One wyciągają z atmosfery tlen. Po co my mamy w ogromnych ilościach trzymać te stare drzewa? Należy je przerobić, należy zrobić z nimi to, co się robi z innymi roślinami, które się uprawia”. Nagranie z wypowiedzią posłanki stało się hitem w internecie. I co pan na to? A może rzeczywiście nie potrzebujemy starych drzew?

Tę wypowiedź oceniam bardzo krytycznie. Bardzo mnie ona dziwi, bo powoduje dezinformację i wprowadza ludzi w błąd. Staram się być rzecznikiem drzew i do znudzenia podkreślam, że drzewa, a szczególnie te stare, są pod każdym względem doskonałe. Musimy więc wyjaśnić: z badań naukowych wynika, że jest dokładnie odwrotnie niż powiedziała posłanka. Stare drzewa bardzo dobrze kumulują dwutlenek węgla, znacznie lepiej niż młode. Mówiąc najprościej, w procesie fotosyntezy drzewa pobierają z atmosfery dwutlenek węgla i przerabiają go na węgiel, który kumulowany jest w ich drewnie, korze i korzeniach. W przypadku niektórych gatunków drzew najwięcej dwutlenku węgla kumuluje się w tzw. twardzieli. A ta może być wytwarzana dopiero po 70. roku życia drzewa. Jeśli jakieś młode drzewa intensywnie rosną, to nie znaczy, że mają w sobie dużo węgla. Przeciwnie, ich drewno jest stosunkowo rzadkie, a węgla mają w sobie mało. To się zmienia, gdy drzewo jest starsze, wtedy uzupełnia ten węglowy niedobór. Poza tym, porównajmy, ile liści ma 10-letni dąb i ten 300-letni. Spójrzmy, jaka jest powierzchnia liści jednego i drugiego drzewa.

Czyli im starsze drzewo, tym więcej tlenu produkuje?

Tak. Oczywiście, jeśli to drzewo żyje. Martwe drzewo prędzej, czy później rozkładają grzyby i wtedy mogą uwalniać dwutlenek węgla. W naszych realiach rzadko dochodzi do takiej sytuacji, że drzewo w naturalny sposób obumrze, ono najczęściej nie ma na to szansy, bo wcześniej jest wycinane. Dęby spokojnie mogłyby żyć 300 lat, ale wycina się je już wtedy, gdy osiągną wiek stu lat.

Drzewa nie tylko produkują tlen, ale też oczyszczają powietrze. Niektórzy nawet mówią, że w pobliżu starego drzewa czują się dobrze.

O tak, drzewa liściaste wspaniale oczyszczają powietrze z toksyn, bo ich liście działają jak filtry. Wręcz wypuszczają do atmosfery substancje, które hamują rozwój wirusów i bakterii. Nic w tym dziwnego, że wiele osób czuje się przy nich dobrze, po prostu w ich sąsiedztwie oddycha się zdrowszym powietrzem. Drzewa schładzają też skrajnie suche powietrze w czasie upalnego lata. Ale stare drzewa mają jeszcze wiele innych cudownych funkcji. Spójrzmy na takie korzenie. One przenikają glebę, mają kontakt z grzybami. Dzięki nim gleba zatrzymuje wodę i tak szybko jej nie odparowuje. Poprawia się więc bilans wody w glebie. Stare drzewa chronią glebę przed erozją. Powinny być nasadzenia w polu po to, aby spowolnić wiatr i przeciwdziałać wydmuchiwaniu próchnicy z pól. Małe, młode drzewa tego nie zrobią. Takie stare drzewa spełniają też rolę, powiedziałbym, przeciwpowodziową.

O, jak to przeciwpowodziową?

A tak. Śnieg w starych lasach wolniej topnieje niż na otwartych polach. Wobec tego, w niektórych rejonach - tam, gdzie rosną stare lasy - jeśli dojdzie do wiosennej fali powodziowej, to jest ona bardziej wypłaszczona i wolniejsza niż na obszarze bezdrzewnym. Nie muszę już chyba mówić o tym, że to w starych drzewach powstają dziuple, w których gniazdują m.in. ptaki. To oczywiste, że stare lasy w większej mierze niż te młode, są ostoją bioróżnorodności. Drzewo to tak cudowny organizm, że powinniśmy na niego chuchać i dmuchać, obchodzić się z nim jak z jajkiem. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że bez drzew, w tym przede wszystkim starych, nasza cywilizacja nie mogłaby istnieć.

Jak tak pana słucham, to wydaje się, że wartość żyjącego, sędziwego drzewa jest dużo wyższa, niż drewna pozyskanego po jego wycięciu.

Zdecydowanie tak. Możemy wyciąć drzewo, które ma sto lat i dostać za drewno pieniądze. Ale za żadne pieniądze nie kupimy drzewa, które będzie miało sto lat. Usługi, które świadczy drzewo są droższe niż wartość rynkowa drewna. Pomiędzy wartością drzewa i drewna nigdy nie postawimy znaku równości. Ale tu trzeba jeszcze wziąć pod uwagę nie tylko te wszystkie funkcje i usługi, o których mówię.

No właśnie. Jest jeszcze wartość kulturowa, historyczna, emocjonalna.

Tak, możemy bez przesady powiedzieć, że stare drzewa są pomnikami przyrody i naszym dziedzictwem. Naprawdę nie potrafię wytłumaczyć, czym kierują się osoby, które je niszczą. Mieliśmy niedawno plagę zniszczeń w naszym kraju. Jakaś grupa terrorystyczna, bo tak trzeba ją nazwać, podpalała najstarsze drzewa w Polsce. Sam to odczułem. Niedaleko mojego domu, w Wigilię, został spalony dąb, który miał 600 lat. Przetrwał okupację, wojny, zabory, był bardzo ważnym drzewem dla lokalnej społeczności, wręcz tworzył naszą małą ojczyznę, naszą historię. Mieszkańcy lubili przychodzić do tego drzewa, oglądać je, spotykać się przy nim. Mówili, że to drzewo pamięta ich przodków i chcieli, aby mogli przy nim spotykać się również kolejne pokolenia – dzieci, wnuki, prawnuki… I nagle ktoś to drzewo z premedytacją zniszczył. Komu ono przeszkadzało? Niestety, plaga podpaleń była bardzo szeroka, niedawno ktoś zniszczył najstarszy dąb w Polsce. Wskutek podpalenia, to drzewo jest już martwe. Mówiła pani o emocjach, w przypadku tych podpaleń trudno je tonować. One dochodzą też do głosu wtedy, gdy drzewa są nieudolnie przycinane lub gdy wycinane są stare drzewa czy nawet całe aleje starych drzew na miejskich osiedlach. Nie dziwi mnie zdenerwowanie mieszkańców, którzy w takich przypadkach protestują. Dla tych ludzi, którzy przyzwyczaili się do tych starych drzew, to jest tragedia i ich reakcja jest zrozumiała. Pamiętajmy, że na piękną aleję drzew muszą czekać przynajmniej dwa pokolenia.

Pani poseł powiedziała jeszcze tak: „Drewno jest po to, żeby je kiedyś wyciąć. Nie jest to sztuka dla sztuki. Pszenicę, która dojrzewa, ścina się po to, żeby mieć z niej pożytek – ziarno. Nie można tego przetrzymywać za długo, bo nam zmarnieje. Podobnie jest przecież z drzewami”.

Właściwie to nawet nie wiem, jak to skomentować. To bardzo prymitywny sposób rozumowania i głęboko się z tym stwierdzeniem nie zgadzam. Nie wyobrażam sobie, jak można tak myśleć. Obawiam się, że takie stwierdzenie, jak to pani poseł, uderza w nasze dziedzictwo, w naszą kulturę, naszą pamięć i wspomnienia, jest przejawem braku szacunku do prastarych drzew, ale i do nas.

Ta wypowiedź wywołała falę komentarzy. Ktoś nawet napisał, że częściowo można się zgodzić z panią poseł, bo „drzewo po uzyskaniu dojrzałości, kiedy przestaje produkować już swoją biomasę, nie produkuje tlenu”. Jest w tym jakieś ziarno prawdy?

Nie, nie, nie! Każde drzewo, które nie jest martwe, do życia potrzebuje fotosyntezy, a więc produkcji tlenu. Ono, nawet gdy jest już sędziwe, kumuluje dwutlenek węgla, ale robi to w inny sposób. Co więcej, stare drzewo rośnie, rozwija się. Ten stary dąb, który spłonął obok mojego domu, zwiększał swoją masę i objętość. Proszę spojrzeć na korę starego drzewa, ona jest pomarszczona, spękana. Dlaczego? Bo drzewo rośnie, a kora się nie rozciąga i dlatego pęka. Proszę czytelników, żeby kierowali się rozsądkiem i logiką, a nie słuchali niektórych wypowiedzi. Trudno stwierdzić, dlaczego pojawiają się takie wprowadzające w błąd stwierdzenia. Ale może chodzi o to, że te najstarsze drzewa są najcenniejsze, a my mamy problem z lobby drzewiarskim, które namawia do wycinek starych drzew dla pieniędzy? Taka dezinformacja może być na rękę niektórym firmom.

Postaw wobec drzew, które budzą wątpliwości, jest dużo więcej i to nie tylko na parlamentarnym szczeblu, ale też samorządowym. Myślę tu o totalnej betonozie, czyli wycinaniu drzew na miejskich rynkach i zabetonowywaniu ich. Urzędnicy i samorządowcy często tłumaczyli, że po wycięciu starych drzew posadzili młode i rozstawili np. donice z ozdobną trawą…

To jest bardzo dziwne pojmowanie rozwoju. Przecież wszyscy chcemy, żeby miasta się rozwijały, żeby były piękniejsze i bardziej użyteczne. Ale chcemy mieć też drzewa, bo one są ważne dla naszego zdrowia i samopoczucia, są częścią miast. Naprawdę możemy mieć nowoczesny chodnik, zachowując przy tym prastare drzewo. Rozwój miasta nie polega na tym, żeby wyciąć wszystkie drzewa, a teren zalać betonem. Ale na tym, żeby nowe dostosować do tego, co już mamy i co jest dla nas cenne. A przypomnę tylko, że rocznie kilkadziesiąt tysięcy Polaków umiera z powodu złej jakości powietrza. Ta liczba byłaby większa, gdyby w miastach nie było drzew, które filtrują zanieczyszczenia i pozwalają oddychać trochę czystszym powietrzem. Problemem w mieście jest też hałas - to jeden z czynników stresogennych. Duże liście starych drzew wspaniale go tłumią, dużo lepiej niż specjalne, sztuczne ekrany budowane przez samorządowców.

Muszę zapytać jeszcze o lasy. Na stronie Lasów Państwowych możemy przeczytać, że w Polsce lasów wciąż przybywa. Lesistość kraju – jak głosi komunikat - została zwiększona z 21 proc. w roku 1945 do 29,6 proc. obecnie. Ekolodzy twierdzą, że wycina się coraz więcej drzew.

Ja widzę to tak: las bioróżnorodny zaczyna się wtedy, gdy drzewa mają 80 lat i więcej. Jeśli las jest młodszy, to powiedziałbym, że to jest raczej obszar zalesiony. Dlatego stwierdzenie, że lasów przybywa – według mnie - nie jest trafne. Oczywiście w miejsce wyciętych drzew, sadzone są młode drzewa, ale czy one już są lasem? Sam krytykuję leśników za zbyt duże i nieproporcjonalne wycinki. Ale to nie do nich powinniśmy mieć pretensje, ale do polityków, bo to oni zezwalają na te wycinki, dlatego powinniśmy wybierać odpowiedzialnych polityków – takich, którzy wiedzą, jak ważne są dla nas lasy i którzy je uszanują. A lasy powinny być różnorodne, bogate pod względem roślinności i bytowania zwierząt. Nie chciałbym, żeby las kojarzył się wyłącznie z fabryką drewna, z ogrodzonymi uprawami leśnymi. Obawiam się, że lasy w formie upraw leśnych nie będą miały naturalnej odporności na ataki szkodników, choroby grzybowe czy na zmianę klimatu.

Ocieplenie klimatu może zniszczyć lasy?

Tak, ze zmianami klimatu już nikt nie dyskutuje, naukowcy jedynie zastanawiają się, czy to ocieplenie wyniesie 2 czy też może 1,5 stopnia Celsjusza. Nawet jeśli średnia temperatura wzrośnie o te 2 stopnie, to większość drzew może tego nie przeżyć. Dla sosen, które stanowią 80 proc. naszych lasów, to jest temperatura już za wysoka. Tym bardziej musimy dbać o te stare lasy, które mają głęboko rozbudowane układy korzeniowe i które będą łatwiej znosiły ocieplenie klimatu niż młodniki. Obawiam się, że drzewa mające do 80 lat, gdy ociepli się klimat, będą masowo wysychać. Problemem będą też szkodniki. Świerki w Puszczy Białowieskiej zostały zabite przez kornika drukarza, bo te drzewa były osłabione. Jeśli sosny będą słabnąć, to również mogą tak skończyć. Wystarczą dwa lata bez wody, żeby drzewa stały się słabsze. A wtedy mogą pojawić się roje owadów, które te drzewa dobiją. Z kolei, żeby drzewa ocalić, trzeba będzie stosować kosztowne opryski, które zlikwidują groźne dla drzew owady, ale mogą też przy okazji zabić inne organizmy w lesie. Dlatego pod każdym względem opłaca nam się dbać o stare lasy. One mogą lepiej dostosować się do zmiany klimatu. Ale mogą też złagodzić jego groźne skutki.

W lasach jest zawsze chłodniej niż na otwartej przestrzeni. Ten fakt za kilka lat może mieć ogromne znaczenie dla nas wszystkich.

W upalne dni ta różnica może czasem wynosić nawet 5 stopni. Lasy ograniczają efekt cieplarniany, i tworzą przyjazny nam mikroklimat. Zachęcam włodarzy miast, aby sadzili jak najwięcej drzew, bo gdy zmieni się klimat, ułatwią życie mieszkańcom, będą bezcenne. Nic, żaden sztuczny system czy wymyślne urządzenie, ich nie zastąpi. Ludzie tak naprawdę chcą zielonych miast, a nie dusznych i zabetonowanych. Chcą też bioróżnorodnych lasów, chcą w nich spacerować, wypoczywać, zbierać grzyby. Te prastare lasy są naszym wspólnym dobrem, a jeśli są wycinane, to z pozyskanego z nich drewna tak naprawdę korzysta jednostka, która je sprzedaje. Można powiedzieć, że ta jednostka żeruje na dobru całego społeczeństwa. Jestem jednak dobrej myśli. Mam wrażenie, że wśród młodych jest dużo osób ekologicznie wrażliwych, wegetarian i wegan. Mam nadzieję, że to nowe pokolenie dojdzie do głosu i zahamuje szkodliwe trendy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki