Drugie podejście do Mevo: Kolejne kłopoty z rozstrzygnięciem przetargu. Poprzedni operator odwołuje się i żąda jeszcze odszkodowania

Obszar Metropolitalny Gdańsk-Gdynia-Sopot planował podpisanie umowy z City Bike Global, nowym operatorem roweru miejskiego, jeszcze w styczniu. Wiadomo już, że tak szybko nie będzie to możliwe.

- W poniedziałek w godzinach nocnych do KIO wpłynęło odwołanie Nextbike Polska SA w restrukturyzacji na wybór najkorzystniejszej oferty w postępowaniu na nowe Mevo – informuje Dagmara Kleczewska, kierownik projektu Mevo. - Nie zgadzamy się z odwołaniem. W naszej ocenie wszystkie czynności w postępowaniu zostały przeprowadzone prawidłowo, zgodnie z prawem zamówień publicznych – deklaruje.

- Postępowanie planowano rozstrzygnąć prawie rok wcześniej, jednak zgodnie z prawem jeden z oferentów trzykrotnie skorzystał z prawa odwołania się od decyzji OMGGS do Krajowej Izby Odwoławczej, co każdorazowo zatrzymywało postępowanie na kilka miesięcy – informuje z kolei Alicja Mongird z organizacji metropolitalnej.

Oznacza to, że ewentualne podpisanie umowy może się odwlec na kolejne długie miesiące. Z kolei dopiero wtedy zacznie płynąć 14-miesięczny termin na uruchomienie systemu. Wszystko to może spowodować poważny problem dla samorządowców kierujących gminami metropolii.

- To będzie początek 2023, akurat przed wyborami – mówił nam po decyzji o wyborze operatora dr Tomasz Larczyński, ekspert Nowej Lewicy, jeden z krytyków dotychczasowych działań związanych z uruchomieniem roweru miejskiego w Trójmieście. - Prawdopodobnie władze chcą powtórzyć ten sam scenariusz co ze wdrożeniem Mevo w 2018 roku, tylko wtedy to się niedobrze skończyło – zauważył.

Rzeczywiście, podpisywana w czerwcu 2018 roku umowa z NB Tricity, spółką-córką Nextbike Polska, gwarantowała uruchomienie I etapu, 30 proc. rowerów systemu maksymalnie po 5 miesiącach. Nie udało się jednak wtedy uruchomić Mevo w samorządowej kampanii wyborczej, po wyborach nastąpiła seria kolejnych opóźnień. Rower metropolitalny ruszył ostatecznie pod koniec marca 2019, by upaść po 7 miesiącach.

Na wiosnę 2020 rozpoczęły się zabiegi OMGGS o przywrócenie Mevo, które doprowadziły do wyboru nowego operatora mimo tego, że jego oferta, choć najtańsza, i tak 1,5-krotnie przekracza pierwotnie planowany budżet reinkarnacji roweru metropolitalnego.

„[...] Zamawiający zabezpieczył kwotę 107,5 mln zł brutto, przy czym podana kwota nie zawierała przychodów z abonamentów czy sprzedaży powierzchni reklamowej, które (inaczej niż w poprzedniej umowie) będą teraz trafiać na konto OMGGS. Do tego należy doliczyć kwotę, jaką OMGGS otrzyma z tytułu zwrotu podatku VAT. Na podstawie analiz finansowych specjalistów ds. zamówień publicznych i systemów rowerów publicznych oraz profesjonalnej firmy konsultingowej, na realizację zamówienia przez 6 lat zaplanowano 174,7 mln zł.” – czytamy w komunikacie OMGGS po rozstrzygnięciu postępowania.

- Podmiot publiczny organizuje przetarg i podaje kwotę, którą chce przeznaczyć na zamówienie. Oferty są zdecydowanie wyższe. Nagle okazuje się, że jest do dyspozycji jeszcze kilkadziesiąt milionów, które są przychodami instytucji publicznej, są objęte regułami gospodarki finansów publicznych, nie wiem, na jakiej zasadzie można je do tego budżetu dołożyć. Zdumiewają mnie takie komunikaty, gdzie pojawiają się jakieś ekstrapieniądze, które najpierw nie miały być przeznaczone do wydania w ten sposób – mówił nam po rozstrzygnięciu postępowania Roger Jackowski, aktywista organizacji „Zielona Fala”, promotor komunikacji rowerowej i krytyk ich realizacji Trójmieście.

Tomasz Larczyński z Nowej Lewicy uważa, że miasta metropolii same powinny wziąć odpowiedzialność za realizację systemu. Postulował takie rozwiązanie od pojawienia się pomysłu na rower miejski w Trójmieście.

- Podtrzymuję swoje stanowisko. Uważam, że broni się ono z każdym przybywającym czynnikiem ryzyka. To powinien być system komunalny, zorganizowany samodzielnie przez podmioty obszaru metropolitalnego, na takiej samej zasadzie jak organizują one komunikację miejską. Zakup rowerów i sprzętu — z przetargu, utrzymanie tego systemu, najtrudniejsza część zadania, powinna być w gestii pracowników spółki komunalnej, należącej do obszaru metropolitalnego – mówił nam ekspert Nowej Lewicy po rozstrzygnięciu postępowania.

Organizacja metropolitalna przyznaje, że analizowała taką możliwość.

- Spółka komunalna była jednym z rozpatrywanych wariantów – informuje Alicja Mongird z OMGGS. - Nowy podmiot, jakim byłaby spółka komunalna prawdopodobnie nie zdołałby zakupić wszystkich niezbędnych komponentów do stworzenia systemu roweru publicznego. Z dialogu konkurencyjnego wiemy, że obecnie takie elementy, jak przerzutki czy manetki w hurtowych ilościach dostępne są tylko dla największych firm. Dlatego udzielnie zamówienia doświadczonej firmie jest z perspektywy samorządów i użytkowników bezpieczniejszym rozwiązaniem – twierdzi.

Nextbike, obarczony po upadku pierwszej wersji Mevo odpowiedzialnością za klęskę, skutecznie utrudnia jednak jego ponowne wdrożenie. Trzy poprzednie odwołania do KIO dotyczyły m. in. wykluczenia spółki z przetargu na jego ponowne wdrożenie i warunków tego przetargu. Spółka ostatecznie nie złożyła oferty w przetargu. Z odwołań wynika, że uważa jego warunki za niemożliwe do spełnienia. Równocześnie z ostatnią skargą do KIO Nextbike Polska poinformował w komunikacie giełdowym, że cały czas istniejąca spółka-córka NB Tricity, operator pierwszego systemu, pozwała OMGGS o... zapłatę ponad 9.3 mln zł wynagrodzenia, które według niej wynika jeszcze z umowy z metropolią na prowadzenie Mevo.