Gdyby w pierwszych dniach epidemii ludzie nie robili w panice masowych zakupów, do tak drastycznego wzrostu cen by nie doszło. Takie jest prawo rynku – uważa nasz Czytelnik.
Podobnego zdania są eksperci. Tłumaczą, że na gwałtowny wzrost cen wpływ miał przede wszystkim wybuch popytu i szczególna potrzeba zabezpieczenia się na trudne czasy, związane z epidemią koronawirusa.
- Towary, na które jest obecnie największy popyt to towary tzw. przetrwalnikowe, czyli takie, które w momencie niesprzyjających warunków epidemiologicznych pozwalają przeżyć, bez wychodzenia na dwór. Mówimy więc o takich produktach, jak mąka, makaron, chleb o przedłużonej trwałości, mięso mrożone, konserwy, warzywa takie jak kartofle, kapusta, ogórki czy włoszczyzna – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” dr Andrzej Faliński, ekspert ds. handlu i rynku detalicznego. - W lutym inflacja była na poziomie 4,4 proc. Wydaje mi się, że w tej chwili jest ona już na poziomie ok. 6 proc., więc bariera bezpieczeństwa została przekroczona. Jeśli chodzi o ceny tzw. koszyka przetrwalnikowego to szacuję, że wzrosły one o nie mniej niż 20 proc.
Ale są także inne przyczyny gwałtownego wzrostu cen w ostatnim czasie.
- Po pierwsze, pandemia COVID-19 wpływa na wzrost cen produktów spożywczych nie tylko za pośrednictwem strony popytowej. Na przykład zapewnienie bezpieczeństwa produkcji mięsnej i bezpieczeństwo personelu zapewne spowodowało wzrost kosztów branży i w rezultacie może przyczynić się do wzrostu cen – komentuje dr Marek Szymański, menedżer kierunku Finanse i Rachunkowość w Wyższej Szkole Bankowej w Gdańsku. - Po drugie, nie tylko koronawirus napędza wzrost cen. Od miesięcy mamy w Polsce wysoką inflację, która w najbliższym czasie raczej nie wyhamuje – NBP podjął decyzję o obniżeniu stóp procentowych i zakupie obligacji skarbowych na rynku wtórnym. Jeśli te dodatkowe środki nie trafią np. na rynek kapitałowy, to przyczynią się do dalszego wzrostu cen konsumpcyjnych.
Winą za zaistniałą sytuację część konsumentów obarcza z kolei… nieuczciwych przedsiębiorców.
Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!
- Panuje koronowirus, jedni szyją maseczki, drudzy przekazują szpitalom pieniądze, lekarze, pielęgniarki dają z siebie wszystko, a jeszcze inni żerują na bezsilności ludzi. Na targowiskach ceny produktów jak z kosmosu, to jawne draństwo – pisze w liście do redakcji nasza Czytelniczka.
Kolejna dodaje: - Karkówka na rynku po 29 zł! Pytam sprzedawcy, dlaczego taka cena i słyszę, że przez podwyżki cen w hurtowniach. Dzwonię do koleżanki, która zamawia mięso do swojego lokalu i słyszę, że cena karkówki w hurtowni to 8,90 zł. Jednym słowem, czyste oszustwo.
Podobne głosy docierają już także do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Decyzją jego prezesa, powołany ma zostać wkrótce specjalny zespół, który przyjrzy się wzrostom cen żywności i produktów higienicznych.
Epidemia koronawirusa to trudny czas dla nas wszystkich. Niestety, niepokój społeczny wywołany fałszywymi informacjami sprzyja też nieuczciwym działaniom przedsiębiorców. W efekcie wprowadzają oni w błąd, informując, że ich produkty chronią przed chorobą lub wielokrotnie zawyżają ceny. Jeśli praktyki te zostaną potwierdzone, podejmiemy dalsze działania ograniczające tego typu negatywne zachowania – zapewnia Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. - Wiele osób próbuje wykorzystać obecną sytuację biznesowo – nie może być jednak mowy o zarabianiu na strachu obywateli.
UOKiK nie wyklucza zmian prawnych w przygotowywanej specustawie dającej uprawnienia do egzekwowania i penalizowania sytuacji wykorzystywania strachu przed chorobą do zawyżania cen produktów.
Moim zdaniem drożyzna utrzymywać się będzie jeszcze długo po wygaśnięciu zagrożenia epidemicznego. Wejdziemy w dłuższe załamanie ekonomiczne. Produkcja, zatrudnienie i eksport spadną, import podrożeje, złoty się osłabi, niestety skutki tej epidemii będą jeszcze bardzo długo odczuwalne – mówi dr Andrzej Faliński.
I dodaje: - Grozi nam recesja, cofnięcie w rozwoju. Mogą pojawić się bardzo groźne zjawiska w obrocie międzynarodowym, który napędzał do tej pory rozwój naszej gospodarki. Bo Chiny też szybko nie podniosą się po tej epidemii, a Niemcy już są na granicy zerowego rozwoju. Podsumowując, idzie kryzys. Powrót do wskaźników, które mieliśmy w 2019 roku, zajmie co najmniej dwa lata.
W najtrudniejszej sytuacji znajdą się wkrótce, zdaniem specjalistów, mali przedsiębiorcy.
- Jeśli chodzi o usługi, będziemy obserwować falę bankructw. Jeszcze raz powtórzę, idzie duży kryzys, i to nie tylko czysto rynkowy, gospodarczy, ale także społeczny, administracyjny, polityczny – podsumowuje dr Andrzej Faliński.
TOP 100 POMORSKICH FIRM - RAPORT:
- Pomorskie firmy pod względem rentowności [ranking]
- Pomorskie firmy pod względem dynamiki przychodów [ranking]
- Pomorskie firmy wg zysków brutto w 2018 roku [ranking]
- Które firmy na Pomorzu zatrudniają najwięcej osób? [ranking]
- Najwięksi eksporterzy z Pomorza [ranking]
- TOP 100 największych firm na Pomorzu [ranking]
POLECAMY NA STREFIE BIZNESU:
echodnia.eu Adam Michcik jak oddać ważny głos - na region
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?