To kolejna, po podniesieniu progu z 250 zł do 1000 zł decydującego o tym, co jest wykroczeniem, a co przestępstwem kradzieży, ostro krytykowana przez specjalistów propozycja ministerstwa.
Tymczasem kiedy politycy debatują, złodzieje grają im na nosie. Drobne kradzieże w Trójmieście to plaga - przyznaje jeden z lokalnych mundurowych. W Gdańsku tylko w ciągu roku liczba zarejestrowanych wykroczeń w tym zakresie wzrosła o ponad 1,5 tys.!
Polujący na mieszkańców i turystów kieszonkowcy czy sklepowi rabusie to problem znany trójmiejskiej policji od lat, ale teraz wzrasta on lawinowo.
- W 2011 roku w Gdańsku odnotowano 4376 przestępstw kradzieży [o wartości powyżej 250 zł - przyp. red.] i 7070 wykroczeń kradzieży [poniżej 250 zł - przyp. red.] - informuje sierż. sztab. Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
W 2012 roku liczba przestępstw w tym zakresie co prawda utrzymała się na porównywalnym poziomie, ale drobnych kradzieży odnotowano już ponad 8,6 tysiąca. A tylko od początku tego roku do kwietnia funkcjonariusze z Gdańska zarejestrowali już blisko 2,6 tys. wykroczeń i ponad 1,1 tys. przestępstw kradzieży!
Niewiele lepiej sytuacja wygląda w Gdyni, gdzie do kwietnia policjanci odnotowali 555 przestępstw z tego tytułu i ponad 1,2 tys. wykroczeń. W Sopocie do początku maja było ich odpowiednio 133 i ponad 230.
Trójmiejski trend - jak się okazuje - zwłaszcza w okresie letnim, przybiera charakter ogólnopolski. Resort sprawiedliwości dostrzega problem i próbuje go rozwiązać. Proponowane zmiany mają powstrzymać wysyp drobnych złodziejaszków i odciążyć sądy oraz prokuratury.
Jeszcze kilka miesięcy temu lekiem na "złodziejską chorobę" miało być podniesienie progu między wykroczeniem a przestępstwem kradzieży z 250 zł do 1 tys. zł. Wtedy, według Ministerstwa Sprawiedliwości, sprawcy kradzieży mieli być karani szybciej, surowiej i bardziej dotkliwie niż obecnie.
- Teraz drobne kradzieże, które dotyczą mienia o wartości od 250 zł do 1 tys. zł, są traktowane formalnie jako przestępstwo. W praktyce jednak niska waga tych czynów powoduje, że ich sprawcy nie spotykają się z żadną wymierną represją karną i w efekcie często wracają do przestępczości - tłumaczyła pierwotny pomysł resortu Joanna Dębek, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości. - Sprawców wykroczenia, czyli kradzieży poniżej 250 zł, spotyka bardziej zdecydowana reakcja wymiaru sprawiedliwości niż sprawców kradzieży od 250 zł do 1 tys. zł - podkreślała.
Pomysł resortu spotkał się jednak z druzgocącą krytyką części prawników i przede wszystkim branży handlowej. Przedsiębiorcy podkreślali, że zmiana spowoduje wysyp złodziei, którzy z kalkulatorem w ręce będą kraść nie do 250 zł, a do 1 tys. złotych.
Po fali krytyki Marek Biernacki, nowy minister sprawiedliwości zapowiedział już, że co prawda wciąż bierze pod uwagę podniesienie progu, jednak tylko do 500-600 zł.
- Wciąż jesteśmy przeciwko jakimkolwiek zmianom w zakresie podniesienia progu. To spowoduje, że osoby, które do tego poziomu popełniają je wielokrotnie, nie wejdą nawet w recydywę - podkreśla Agnieszka Durlik-Khouri, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej.
Gotowy na sprzeciw handlowców resort sprawiedliwości przygotował alternatywę zmian w prawie. - Kradzież 200 zł ubogiej osobie nie powinna być traktowana w identyczny sposób jak kradzież 200 zł bogatemu biznesmenowi, inna jest społeczna szkodliwość tego czynu - wyjaśniał jeden z pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości. Dlatego - według resortu - należy się zastanowić nad zniesieniem podziału między wykroczeniem a przestępstwem kradzieży. O tym, jakie konsekwencje poniesie złodziej, powinien więc decydować sąd.
- Sądzę, że musi istnieć obiektywne, mierzalne kryterium między wykroczeniem a przestępstwem. Sąd przecież już teraz ma możliwość oceny czy dana kradzież jest tzw. czynem mniejszej wagi, czy jest to kradzież zwykła - stwierdza jednak sędzia Grzegorz Kachel ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. - Odejście od obiektywnego kryterium może być argumentem, który będzie z kolei powodował zarzut w stosunku do sądów, że ich postępowanie jest uznaniowe.
Nowa propozycja resortu wzbudziła mieszane uczucia w środowisku prawniczym. Członkowie palestry choć - jak przyznają - motywacje ministerstwa rozumieją, jednoznacznie wskazują, że należy się skupić się na zwiększeniu wykrywalności wykroczeń, bo to nieuchronność, a nie wysokość kary najskuteczniej odstraszy niedoszłych złodziei.
O pomyśle Ministerstwa Sprawiedliwości z adwokatem Romanem Nowosielskim rozmawia Szymon Zięba[/b]
Jedną z najnowszych propozycji resortu jest zniesienie granicy między przestępstwem a wykroczeniem i pozostawienie tego rozróżnienia decyzji sądu. To dobre rozwiązanie?
Prawo karne to prawo granic. Tu nie może być mowy o żadnej dowolności. O tym, czy kradzież to czyn o charakterze przestępczym, czy wykroczenie, muszą decydować tzw. znamiona przedmiotowe. W tym wypadku - wartość skradzionego mienia.
Pozostawienie tej decyzji sądom mogłoby się okazać błędem?
Myślę, że tak. Sędzia już teraz i tak ma możliwość stosowania szerokiego katalogu środków karnych oraz kar, w zależności od zachowania sprawcy. Proponowana zmiana niesie ze sobą zagrożenia.
Jakie konkretnie?
Doszłoby do kompletniej uznaniowości wymiaru sprawiedliwości. Sądy wymierzałyby różne kary przy tym samym czynie, a prawo karne nie miałoby charakteru gwarancyjnego. To mogłoby wprowadzić chaos i poczucie zagrożenia wśród obywateli, którzy nie mogliby się odwołać do pewnej litery prawa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?