18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat z marchwią w tle. Co zmusiło pracowników Agro North do protestu przed US w Wejherowie?

Tomasz Słomczyński
Firma dawała zatrudnienie wielu mieszkańcom  gminy. Praca była ciężka, ale była...
Firma dawała zatrudnienie wielu mieszkańcom gminy. Praca była ciężka, ale była... Joanna Kielas
Było o nich głośno, kiedy wysypali górę marchwi przed skarbówką. Wtedy leżeli powaleni. Teraz jest kontrakt z partnerem ze Wschodu - to oznacza, że dzieciaki pani Barbary zobaczą na stole coś pysznego. Przeczytajcie o tym, jak niszczy się miejsca pracy i co z tego wynika dla, niezauważanych zazwyczaj, rodzin...

Choczewko przycupnęło na zboczu góry w cieniu hangarów i skrzyń. Wśród drzew owocowych siedzą kobiety i mówią: dramat. Rozgrywa się po cichu, normalnie, w rozmowie o tym, co dzisiaj będzie na obiad. O tym, czy obiad będzie. Pranie suszy się jak zwykle, sklep sołtyska otworzy o szesnastej. Pani Barbara nie pójdzie do sklepu. Będzie dalej czekać na swoim podwórku, osłonięta kolorowym parawanem suszących się ciuchów. Bo nie rozumie tego, co się stało. W lutym wysypali marchewki - i co? I nic. Były telewizja, prasa, wszystko. Pani Barbara dalej czeka. Wciąż ma nadzieję, los się musi odmienić.

Grupa producencka to zrzeszenie rolników, musi ich być co najmniej pięciu. Duży może więcej - jak ktoś ma 50 hektarów obsianych marchewką, to dużego kontraktu nie podpisze, jeśli ma kilkaset hektarów, to sprawa wygląda inaczej.

Grupa producencka Agro-North z Choczewka powstała w 2008 roku. Weszło do niej pięciu rolników. W tym samym roku złożyła w Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa tzw. plan dochodzenia uznania (PDU). To rodzaj biznesplanu, na podstawie którego zdobywa się unijne dotacje. Rozpoczęły się inwestycje. Powstały trzy hale, rolnicy za dotacje kupowali kolejne maszyny, zatrudniali nowych pracowników, zdobywali coraz większe kontrakty.

W PDU wskazuje się tzw. punkt zakończenia - moment, w którym cel zostanie osiągnięty - po pięciu latach (w przypadku Agro-North - grudzień 2012 roku). W tym czasie grupa otrzymuje dotacje na rozwój. Wiele instytucji kontroluje prawidłowość wydatkowania środków unijnych.

Uznanie grupy producenckiej po pięciu latach to sukces - oznacza to tyle, że dotacje zostały wydane prawidłowo. Odmowa uznania - oznacza tragedię. Grupa musi zwrócić wszystkie pieniądze (w przypadku Agro-North jest to 170 mln zł).
O przyznaniu "uznania" decyduje Urząd Marszałkowski.

Pani Barbara jednak tego nie rozumie. Ważniejsze rzeczy ma na głowie. Ma dwójkę dzieci, mąż bez pracy i bez szans na jej znalezienie. Żyli z jej pensji. Jak były zbiory, to się pracowało i po kilkanaście godzin. A przy taśmie głównie kobiety pracowały. Nie była to lekka praca, ale była. To była dobra praca.

Miała najniższą krajową, nadgodziny, wystarczało jakoś. Kokosów nie było, ale narzekać na Agro-North nie będzie.
We wsi mieszka 140 osób, choć zameldowanych jest 180. Część wyjechała za chlebem. Reszta, co została, żyje z opieki społecznej. Tak jak pani Barbara, oprócz zasiłku, dodatek na dzieci, będzie kilka stów miesięcznie. Nie wie, jak to robi, że utrzymuje z tego czteroosobową rodzinę. Uśmiecha się, spuszcza wzrok onieśmielona. Jakoś trzeba żyć, nie?

Marzec 2012 roku, kończy się pięcioletni okres "dochodzenia do uznania": Agro-North przygotowuje ekspansję. Perspektywa podpisania kontraktu z siecią dyskontów na dostawę marchwi. Producenci z Choczewka są na wielu rynkach hurtowych. Andrzej Lewiński, jeden z pięciu założycieli Agro-North: - Chcieliśmy ostro wejść na rynek. Za pół roku kończył nam się pięcioletni okres wskazany w PDU. Trzeba było zrealizować założenia biznesowe, żeby otrzymać "uznanie". To jednak miało się okazać trudniejsze niż mogłoby się wydawać.

Pierwszy był anonimowy donos. Ponoć powstał właśnie w marcu 2012. Ponoć - bo do dziś wszystko wokół początków tej sprawy owiane jest tajemnicą. Jest jednak ktoś, kto twierdzi, że widział ten donos. Wójt Choczewa, Wiesław Gębka:
- Jedno zdanie. Wynikało z niego, że Agro-North wyłudził z unijnych dotacji sto dwadzieścia kilka milionów złotych. Tak jakby dziecko to napisało.

Ani słowa o tym, kiedy i jak miałoby dojść do wyłudzenia. To tak, jakby napisać, że Kowalski jest złodziejem, i koniec.

Atak nastąpił z dwóch stron. Pierwsza była prokuratura.

21 sierpnia 2012 roku: Andrzej Lewiński jest w domu. Rano do Choczewka wjeżdżają funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Zabierają dokumenty. W tym samym czasie trwają rewizje w domu założycieli grupy producentów, również w domu księgowej. Trwa sprawdzanie kontrahentów, kupców, akcja w całej Polsce.

Jak się później okazało, policjanci z CBŚ (w ich ręce trafił donos) przekazali informacje do Prokuratury Okręgowej w Słupsku, ta zaś 1 sierpnia wszczęła dochodzenie "w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa mającego miejsce w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, przy pomocy wprowadzenia do obiegu gospodarczego dokumentacji poświadczającej nieprawdę, dofinansowania w postaci środków pieniężnych w kwocie nie mniejszej niż 128 mln zł.".

To jest ogólna kwota unijnych dotacji, jaką w latach 2008-2012 otrzymała grupa producencka Agro-North.

Czerwiec 2013 roku. Wjeżdżając do wsi od strony Choczewa, najpierw widzi się skrzynie. Jest ich 40 tysięcy, widok robi wrażenie. Stoją jedna na drugiej, jak klocki. Składa się to wszystko na coś w rodzaju gigantycznych skrzynkowych ścian, wysokich na kilka metrów, długich na kilkadziesiąt albo i kilkaset. Podobno skrzynie widoczne są z satelity.
Zza skrzyń wystają dachy hangarów. Brama do zakładu otwarta, szlaban opuszczony, w budce ochroniarz. - Prezesa nie ma, ale dziś będzie, jedzie właśnie.

Oprócz ochroniarza, koło szlabanu stoi mężczyzna w czarnej koszulce. Też rolnik, jechał sześć godzin, Agro-North jest mu dłużny pieniądze. Cztery godziny już czeka na prezesa. Nie idzie z tym długiem na ostro, chce jeszcze współpracować z grupą producentów z Choczewka. Chce pogadać, spróbować coś wyjaśnić. Ma nadzieję, że wszystko będzie jak dawniej. Jak wysoki to dług? Nie powie, jaka to kwota. Ale może powiedzieć, że kwoty transakcji z Agro-North były siedmiocyfrowe.
- Agro-North to duży gracz na rynku?

Patrzy z politowaniem. Jak można nie wiedzieć takich rzeczy: - Agro-North był... Jest... To chyba największa grupa producentów warzyw w Europie Środkowo-Wschodniej.
Firma zatrudniała 150 -200 pracowników, głównie mieszkańców gminy Choczewo.

- Dochody naszej gminy w sumie to jest 9 milionów. A jakby skończyli inwestycję, to płaciliby grubo ponad milion rocznie. To by było 10-15 procent dochodów gminy - wójt Choczewa Wiesław Gębka angażuje się w rozwiązanie problemu Agro-North. Jeździ do ARiMR do Gdańska (o postawie dyrektora z Gdańska powiedziałby "chłód", tak by to określił ładnie, nie chce się z nim po sądach włóczyć), do Warszawy i marszałka Struka (on pomógł najwięcej).

- Gmina jest popegeerowska. Jeśli chodzi o zatrudnienie, to zostaje tylko Trójmiasto... To był kluczowy zakład, dawał szansę mieszkańcom z terenu całej gminy.
Wójt rozumie sytuację, bo sam jest po przejściach. Firmę mu urząd skarbowy rozłożył, siedem lat włóczył się po sądach, w końcu wygrał. Ale co z tego? Jego firmy już dawno nie było.

Późnym latem i jesienią ubiegłego roku Agro-North jest zapędzany do narożnika, ale jeszcze o tym nie wie. Bo też wszczęcie dochodzenia uruchamia łańcuszek zdarzeń. A w całej tej historii ważne mają być daty.

3 sierpnia 2012 (czyli trzy dni po wszczęciu śledztwa) do Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa wpływa informacja z prokuratury: prowadzimy śledztwo.

Na podstawie tej informacji ARiMR "uruchomiono procedurę" wstrzymania kolejnej, przedostatniej transzy dotacji. Paweł Wojcieszak z ARiMR, tłumacząc decyzję o wstrzymaniu wypłaty, powołuje się na rozporządzenie Komisji Europejskiej. Wynika z niego, że można "zawiesić wypłatę dofinansowania grupie producentów, gdy istnieje podejrzenie popełnienia oszustwa przez taką grupę w odniesieniu do otrzymanej pomocy".

Nie przyjmuje argumentu, że postępowanie prowadzone jest "w sprawie", że nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów, nie mówiąc o udowodnieniu winy.

Tak czy inaczej, ARiMR zawiesza wypłatę 76 mln zł. Ale nie robi tego w sierpniu - wtedy, kiedy dostaje informacje z prokuratury.

W sierpniu rolnicy z Choczewka dowiadują się o prokuratorskim postępowaniu i nie mają pojęcia, że się to skończy zawieszaniem płatności z ARiMR. Planują wybudowanie hali. Zaciągają kolejne zobowiązania finansowe - w przekonaniu, że pieniądze zostaną zwrócone w ramach dotacji.

Na początku listopada mija termin, w którym rolnicy mogliby wycofać z PDU budowę czwartej hali. Są już zaciągnięte kredyty, podpisane umowy, poszły przelewy. Zobowiązania sięgają 86 mln zł. Niczego nie da się cofnąć.
ARiMR zawiesza wypłatę dopiero w listopadzie, czyli cztery miesiące po uzyskaniu informacji o wszczęciu prokuratorskiego postępowania.

W tej sprawie, jak w wielu podobnych, w których występują prokurator i służby, część ludzi chętnie się wypowiada, ale anonimowo. W ten sposób pada pytanie:
- Czy ktoś czekał na to, żeby Agro-North nie miał drogi odwrotu od inwestycji, na którą nie będzie miał pieniędzy?
Andrzej Lewiński - jeden z pięciu rolników, założycieli Agro-North, nie wie, co odpowiedzieć na to pytanie: - Wiem jedno. Gdybym we wrześniu dostał informację, że ARiMR wstrzyma wypłaty, nie byłoby żadnego problemu, wycofałbym się z budowy czwartej hali i nie zaciągał dodatkowych zobowiązań. Ale 27 listopada było już za późno.
Nikt oficjalnie, pod nazwiskiem, tego nie mówi, ale anonimowo powtarzają to niemal wszyscy moi rozmówcy: czy cała gra polegała na tym, żeby na koniec pięcioletniego okresu próby Agro-North się wyłożył i nie zdołał zdobyć od marszałka "uznania"?

Drugi cios pada ze strony urzędu skarbowego.

27 lipca 2012 roku przychodzi pismo, z którego wynika, że zakup części skrzyń do przechowywania warzyw był transakcją pozorną. Urząd skarbowy zabezpiecza majątek Agro-North. Oznacza to tylko tyle, że majątku tego nie można sprzedać, ale można z niego korzystać.

Skrzynie stoją na terenie zakładu, są faktury, poszły przelewy, sprzedawca potwierdza... Rolnicy z Agro-North się nie martwią. Nieporozumienie musi się wkrótce wyjaśnić.

Niezależnie od dziwnej sytuacji ze skrzyniami, Agro-North, jak zwykle, zwraca się do urzędu skarbowego o zwrot podatku VAT za pierwszych osiem miesięcy 2012 roku. Chodzi o 20 mln zł, zwrot wynika z różnych inwestycji, które zostały zrealizowane w tym czasie - zakup maszyn, prace budowlane, również zakup skrzyń. Urząd skarbowy odmawia zwrotu podatku do czasu zakończenia kontroli, która trwa w Agro-North już od roku. Wcześniej, też w czasie kontroli, podatek skarbówka zwracała. A teraz odmawia...

Przypomnijmy - w tym czasie trwa już śledztwo prokuratorskie. Kolejne pytanie z anonimowych ust: - Czy ma to wpływ na postępowanie urzędników skarbowych?

Agro-North jest dłużny urzędowi skarbowemu 2 mln zł podatku. Nie płaci, gdyż wychodzi z założenia, że skoro skarbówka jest winna 20 mln zł, to jeśli wypłaci 18 mln, to podatek zostanie uznany za zapłacony. To się nazywa zrekompensowanie.
Skarbówka jednak działa natychmiast: wszczyna egzekucję. Na poczet zaległych 2 mln zł zajmuje cały majątek firmy, wart 250 mln zł, zajmuje wszystkie konta. "Zajęcie" to co innego niż "zabezpieczenie". Tu jest się już czym martwić, tu nie ma żartów. Oznacza to, że Agro-North traci dostęp do swoich pieniędzy, a majątek w każdej chwili może być zlicytowany. To koniec firmy.

Mimo to jeszcze jesienią 2012 roku Agro-North spłaca większą część długu wobec skarbówki. I sukcesywnie zwalnia pracowników. Część plonów zostaje na polu - nie ma kto ich zebrać.
Po dwóch ciosach Agro-North leży powalony na deskach. Zaczyna się odliczanie: w grudniu ma minąć termin, w którym następuje "uznanie" za grupę producentów.

Sołtys Choczewka Sylwia Kropidłowska to energiczna blondynka, stojąca murem za swoimi mieszkańcami. Chwali Agro-North: - Użyczyli nam plac pod boisko (pokazuje boisko, stoją dwie bramki, równa murawa), wybudowali chodnik (betonowa kostka brukowa).

To sołtys najczęściej używa słowa "dramat". Dramatu nie widać, popegeerowskie bloki i baraki, mimo że z odrapanymi ścianami, stoją w otoczeniu kwiatów, zadbanych żywopłotów i trawników. - To, że nie widać dramatu, nie znaczy, że go nie ma. Jest. Wieś ogarniają depresja, marazm. Przestaje się chcieć. A już było tak dobrze.

Podjeżdża ciężarówka sklep. Trąbi. Wychodzi do niej dwóch mieszkańców. Wracają po chwili do domów, każdy z workiem ziemniaków.

Sołtys patrzy smutno na swoich mieszkańców. - To nie są ludzie z wyższym albo średnim wykształceniem. Oni mają wykształcenie podstawowe.

27 lutego 2013 roku firma praktycznie już nie może funkcjonować - skarbówka dalej zajmuje cały majątek i wszystkie pieniądze.

I wtedy przed Urzędem Skarbowym w Wejherowie ląduje góra marchwi, dokładnie 24 tony. Agro-North chce głośno wykrzyczeć swoje racje. Na miejscu są media. Akcja przynosi skutek. Wkrótce "zdjęto zajęcie" z całości majątku, a na poczet 2-milionowego długu zajęto "tylko" 40 mln zł.

Jak długo będzie jeszcze trwało postępowanie w sprawie Agro-North?
Prokurator Jacek Korycki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku: - Cała sprawa ma charakter wielowątkowy i wymaga przeprowadzenia olbrzymiej ilości czynności procesowych i pozaprocesowych. Na dziś nikomu nie przedstawiono zarzutów i brak jest możliwości sprecyzowania terminu zakończenia tego śledztwa. Trudno też przewidzieć, jaki będzie sposób jego zakończenia. I to jest wszystko, co mogę na ten temat powiedzieć, z uwagi na niejawność sprawy.

Natomiast rzecznik Izby Skarbowej w Gdańsku Barbara Szalińska nie powiedziała nic: - Obowiązuje mnie tajemnica skarbowa - poinformowała.
Rolnicy z Agro-North nie zostali powiadomieni o tym, kiedy i w jaki sposób miałoby dojść do rzekomych wyłudzeń dotacji. Nie mają pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi - hale stoją, maszyny są zakupione, linie produkcyjne czekają.
- Jakie wyłudzenie? - pytają.

A w grudniu minął termin "uznania". Wniosek do marszałka został złożony, mimo że, na skutek wstrzymania dotacji, wstrzymana została również budowa czwartej hali.

7 czerwca, po kilkumiesięcznej kontroli , która obejmowała m.in. to, czy założone cele zostały zrealizowane (sprawdzano również materiały zgromadzone przez CBŚ), marszałek podjął decyzję: Agro-North został uznany za organizację producentów.
- Wykazaliśmy w Urzędzie Marszałkowskim, że mimo wszystko osiągnęliśmy cele biznesowe. Udało się - mówi Andrzej Lewiński.

Czy decyzja marszałka świadczy o tym, że dotacja została spożytkowana prawidłowo, a całe zamieszanie było niepotrzebne? Rolnicy z Agro-North uznają, że tak właśnie jest. I z papierem od marszałka w ręku negocjują w bankach restrukturyzację zaciągniętych kredytów.

Szacują straty - wszystko to kosztowało firmę 130 mln zł. W tym rachunku jest również utracony kontrakt z siecią dyskontów.
A jednak tuż przed końcem odliczania powalony na deski Agro-North podnosi się.

Sylwia Kropidłowska: - Teraz wszyscy czekamy na dobre informacje.
Nadchodzą one w ostatnich dniach. Andrzej Lewicki nie kryje satysfakcji: - Do 20 lipca zostaną podpisane kontrakty na odbiór całości naszej produkcji na rynki wschodnie. Trudno mi powiedzieć, ile osób zatrudnimy, może do stu... Zobaczymy. Na pewno wkrótce będziemy przyjmować do pracy.

O co poszło? Skąd to całe zamieszanie? Wyraźna sugestia z anonimowych ust: - Trzeba sięgnąć do marca ubiegłego roku, wtedy to wszystko się zaczynało. Agro-North nie jest jedyną grupą producentów. Są też inne, które miały podpisane kontrakty z ogólnopolską siecią sklepów. Tym powinna się zająć prokuratura.

Pani Barbara zapewne tego nie pojmie. Za to będzie mogła w końcu zrobić zakupy w sklepiku sołtys. Kupi coś pysznego. Ucieszą się dzieciaki.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki