Na oddziały ratunkowe trójmiejskich szpitali każdego dnia trafia ponad pół tysiąca chorych. Co najmniej połowa z nich powinna otrzymać pomoc gdzie indziej - w przychodniach, u specjalistów, w punktach nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. Jednak problemy z dostaniem się do lekarza sprawiają, że przychodzą na SOR-y, które pękają w szwach.
Skutki przeciążenia oddziałów mogą być tragiczne - przemęczeni i zestresowani lekarze popełniają błędy i nie "wyławiają" spośród kilkudziesięciu oczekujących osób tej, której pomoc jest najbardziej potrzebna.
- Szpitalny oddział ratunkowy to miejsce, w którym widać, że system źle działa - mówi dr Roman Budziński, szef Okręgowej Izby Lekarskiej na Pomorzu.
Lekarze nazywają szpitalne oddziały ratunkowe ostatnim kręgiem szpitalnego piekła. Reporterka "Dziennika Bałtyckiego" wcieliła się w "tajemniczego pacjenta" i spędziła niedzielne popołudnie w poczekalni oddziału ratunkowego UCK, by obejrzeć ów ostatni krąg oczami chorego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?