Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. Pacjenci czekają nawet dobę!

Dorota Abramowicz, Magda Mikołajczyk
Grzegorz Mehring/Archiwum
Jedenaście godzin. Tyle czekała na pomoc kobieta z opuchniętym okiem, która w majową niedzielę znalazła się na oddziale ratunkowym Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Długo? Lekarze mówią, że pacjent, którego życie nie jest zagrożone, może spędzić w poczekalni nawet dobę.

Na oddziały ratunkowe trójmiejskich szpitali każdego dnia trafia ponad pół tysiąca chorych. Co najmniej połowa z nich powinna otrzymać pomoc gdzie indziej - w przychodniach, u specjalistów, w punktach nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. Jednak problemy z dostaniem się do lekarza sprawiają, że przychodzą na SOR-y, które pękają w szwach.

Skutki przeciążenia oddziałów mogą być tragiczne - przemęczeni i zestresowani lekarze popełniają błędy i nie "wyławiają" spośród kilkudziesięciu oczekujących osób tej, której pomoc jest najbardziej potrzebna.

- Szpitalny oddział ratunkowy to miejsce, w którym widać, że system źle działa - mówi dr Roman Budziński, szef Okręgowej Izby Lekarskiej na Pomorzu.

Lekarze nazywają szpitalne oddziały ratunkowe ostatnim kręgiem szpitalnego piekła. Reporterka "Dziennika Bałtyckiego" wcieliła się w "tajemniczego pacjenta" i spędziła niedzielne popołudnie w poczekalni oddziału ratunkowego UCK, by obejrzeć ów ostatni krąg oczami chorego.

Czytaj więcej: Szpitalny Oddział Ratunkowy, czyli ostatni krąg szpitalnego piekła

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki