Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorośli się śmiali, a one ratowały przechodnia

Ilona Truszyńska
Fot. G.Mehring
Odważne i pewne siebie, a teraz jeszcze sławne na całą Polskę. Takie są trzy dziewczynki: 9-letnia Ada, 10-letni Marta i 11-letni Paulina z Gdańska, które w czwartkowy wieczór uratowały życie przechodniowi. Zadzwoniły na pogotowie, gdy zauważyły, że mężczyzna zasłabł nagle na ulicy Śniadeckich w Gdańsku. Gdyby czekały na reakcję kogoś z dorosłych, byłoby za późno na ratunek. Zresztą dorośli ograniczyli się tylko do... chichotów.

- Szłyśmy z koleżankami i jedna zauważyła, że pan, który idzie z siatkami, chyba jest bardzo zmęczony, bo złapał się słupa. Podeszła do niego, żeby zapytać się, czy nie potrzebuje pomocy, ale on wtedy upadł na maskę samochodu - opowiada dziesięcioletnia Marta Hejcz, jedna z małych bohaterek. - Od razu zaczęłam dzwonić na pogotowie. Powiedziałam, co się stało, i że pilnie jest potrzebna karetka. No i zaraz przyjechała.

Marta mówi, że ani chwili nie zastanawiała się, czy zadzwonić. Za to obserwujący całe zdarzenie dorośli... śmiali się i przebąkiwali, że mężczyzna pewnie jest pijany.
- Próbowałyśmy z nim rozmawiać i sprawdzić tętno, ale już był nieprzytomny - dodaje Marta.

Gdy z oddalonego o dosłownie kilkaset metrów pogotowia przyjechała karetka, okazało się, że mężczyzna prawdopodobnie miał zawał. Zespół ratowniczy podjął reanimację i choć rokowania były kiepskie, to udało się przywrócić akcję serca mężczyzny.

- Karetka przyjechała na miejsce zdarzenia po ok. trzech minutach od przyjęcia zgłoszenia, szybka reakcja dziewczynki miała więc ogromne znaczenie. Ona po prostu uratowała życie temu mężczyźnie - podkreśla Mariola Kubiak, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku.
- Dzieci różnie się zachowują w takich sytuacjach, czasem nawet się boją, a ona była odważna i pewna tego co robi.
Mimo stresującej sytuacji, Marta zachowała zimną krew.
- Z relacji dyspozytora wiem, że jej zgłoszenie było konkretne i rzeczowe. Podała swoje dane i wszystkie najważniejsze informacje. Dyspozytor nie miał żadnych wątpliwości, że sprawa jest poważna - dodaje Mariola Kubiak.

Mężczyzna został natychmiast przewieziony do gdańskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Wczoraj był wciąż w śpiączce farmakologicznej. Niestety, ratownicy nie znaleźli przy nim dokumentów. Wiadomo tylko, że jest to starszy pan, wszystko wskazuje, że pochodzi z Gdańska.

Mariola Kubiak podkreśla, że coraz częściej słyszy się o dzieciach, które reagują jak trzy małe mieszkanki ul. Śniadeckich. Niestety, dorośli w obliczu takich sytuacji często pozostają obojętni.
- Naprawdę trzeba się cieszyć, że mamy takie mądre dzieci, które często okazują się bardziej odpowiedzialne od dorosłych. Na pewno wielką rolę odgrywa tu edukacja w szkole i oczywiście w domu - mówi dyrektor Kubiak.

A Marta o tym, gdzie dzwonić, gdy ktoś zasłabnie, wie właśnie ze szkoły i od rodziców. I to, że dzwoniąc na pogotowie uratowała komuś życie, traktuje jak normalną reakcję. - Dziś miałam ciężki dzień, wszyscy chcą ze mną rozmawiać i robią mi zdjęcia. Inni mówią, że pewnie teraz będę sławna, ale najważniejsze, że pomogłyśmy z dziewczynami temu panu - mówiła wczoraj Marta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dorośli się śmiali, a one ratowały przechodnia - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki