Straciliśmy coś, czego nie da się wycenić - mówi Marcelina Kruszewska, właścicielka jednego z zalanych domów w Borkowie. - Kolekcję książek i prenumeraty czasopism, pianino, na którym córka grała od jedenastu lat... Tego nie zwróci nam żadne odszkodowanie.
Do zalania dwóch domów przy ul. Kwiatowej w Borkowie doszło podczas pamiętnej ulewy w nocy z 14 na 15 lipca.
Ulewy na Pomorzu. Dwie ofiary śmiertelne w Gdańsku [ZDJĘCIA, WIDEO]
Wybijanie ze zlewów i sedesów zaczęło się ok. godz. 22. Okazało się jednak, że nie chodzi o samą wodę - na podłogę zaczęły wydobywać się fekalia. - Zadzwoniłam do gminnej spółki Eksploatator [zajmującej się dostarczaniem wody i odbiorem ścieków - red.] - dyżurny poinformował mnie, że nic nie mogą zrobić, bo wiedzą, że do kanalizacji podłączona jest deszczówka - denerwuje się pani Anna, której sąsiedzi pomogli uratować salon przed zalaniem.
Kontrola przeprowadzona przez Eksploatatora wykazała, że do kanalizacji deszczówkę podpięło dziesięciu mieszkańców ul. Kwiatowej. Właściciele zalanych domów mają żal zarówno do sąsiadów, jak i do spółki, mówiąc, że nie zapobiegła tak niebezpiecznej sytuacji.
- Po ludzku ubolewam nad sytuacją, do której doszło - mówi Marek Palusiński, prezes zarządu. - Nie jesteśmy jednak w stanie sprawdzić wszystkich podłączeń, a pomysłowość ludzi w zakresie omijania przepisów jest coraz większa. Efekty ostatniej kontroli przy ul. Kwiatowej w Borkowie zgłosimy policji.
Zobacz też: Gdańsk zalany poczas olbrzymich ulew
Wideo: Wojciech/ nadesłane
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?