Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom Dziecka wśród zarzutów

Leszek Literski
Ucieczki, nocne wycieczki po mieście, znęcanie się starszych wychowanków nad młodszymi - to m.in. miało się dziać w bytowskim Domu Dziecka.

Wszystko zaczęło się od oskarżeń, z którymi na sesji Rady Miejskiej Bytowa wystąpił były wychowanek, Mieczysław Zamara. Powiedział wtedy, że w tej placówce przed laty dochodziło do molestowania seksualnego. Śledztwo policja umorzyła, ale Dom Dziecka znalazł się pod lupą, tym razem Komisji Rewizyjnej Rady Powiatu.

- Od dawna było wiadomo, że tam nie dzieje się dobrze, na przykład już w 2007 roku dostaliśmy z policji informację o pięciu przypadkach samowolnego oddalania się wychowanków po godzinie 22. Gdzie był wtedy nadzór? - pyta Wojciech Duda, przewodniczący komisji.
Sąsiedzi Domu Dziecka potwierdzają, że młodzież wałęsa się czasami nocą po osiedlu.

Dyrektor Janina Badowska zapewnia jednak, że tak nie jest.
- Nasi podopieczni zachowują się wzorowo. Często są grzeczniejsi niż ich rówieśnicy z tak zwanych dobrych domów. Jeśli już wychodzą w nocy, to zawsze pod opieką wychowawców. Innych przypadków nie było - zapiera się.

- Pracuję tu od 30 lat i wiele zrobiłam, by wyrobić dobrą opinię. Nagłaśnianie tak zwanych zarzutów przed wynikami kontroli jest krzywdzące, bo brud zostanie, nawet jak zostaniemy oczyszczeni. Cała nasza praca obróci się wniwecz - dodaje.

Sami wychowankowie nie kryją, że nie ma problemów z wyjściem w nocy poza placówkę. Wychowawcy też przyznają, choć niechętnie, że zdarzają się takie przypadki. Niektórzy nie reagują, bo boją się podopiecznych.
Co do ucieczek, to dyrektor twierdzi, że ich nie było.
Tak naprawdę jednak były, choćby ta pamiętna w 2006 roku. Wtedy uciekła 17-letnia dziewczyna. Po drodze zabrał ją leśnik. Później nastolatka oskarżyła go o molestowanie. Sąd skazał leśnika, ale tylko za przetrzymywanie dziewczyny.

- A przypadki znęcania dotyczą wydarzeń sprzed kilku lat. Teraz nie mamy żadnych niepokojących sygnałów - zapewnia Andrzej Borzyszkowski, z-ca komendanta policji w Bytowie.
Poza zarzutami dotyczącymi opieki nad wychowankami są i inne. - Na przykład lokal służący do usamodzielnienia się wychowanków zajmuje konserwator - mówi Wojciech Duda.

I tu Badowska ma usprawiedliwienie: - Konserwator mieszka tam od 20 lat. To przybudówka, która nie nadaje się na mieszkanie dla wychowanków.
Jej przełożeni zachowują się powściągliwie. - Poczekajmy na wyniki audytu. Wtedy będzie można mówić o konsekwencjach - zastrzega starosta Jacek Żmuda-Trzebiatowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki