Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dok będzie pracował, gdyńscy stoczniowcy - raczej nie

Jacek Klein
Tomasz Bołt
Stoczniowcy z Gdyni są rozczarowani nieudaną sprzedażą największej i najdroższej części Stoczni Gdynia - dużego doku. Porażką niedawnych aukcji rozczarowany jest też minister skarbu Aleksander Grad.

Co będzie dalej z suchym dokiem? Zarządca kompensacji, firma Bud-Bank Leasing, która odpowiada za sprzedaż majątku, zapowiadała, że aukcje z ubiegłej środy były tymi ostatnimi. Pod uwagę brane jest oddanie doku w dzierżawę. Taką opcją zainteresowanych może być kilka firm, w tym Gdańska Stocznia "Remontowa". W ubiegłych latach niejednokrotnie wynajmowała jeden z gdyńskich doków dla prac remontowych i przebudów kadłubów.

- Zdarzało się, że jednocześnie korzystaliśmy z dwóch gdyńskich doków. Nie ukrywam, że jeśli propozycja dzierżawy padnie, będzie interesująca - powiedział Jarosław Flont, prezes Gdańskiej Stoczni "Remontowa" SA.

Minister Grad poinformował, że resort zastanowi się jeszcze, do kiedy kontynuować sprzedaż stoczni przez kolejne aukcje. Jeśli do nich dojdzie i zakończą się niepowodzeniem, dok trafi w ręce syndyka, który prawdopodobnie wystawi go na sprzedaż. Dotychczasowe aukcje wskazują, że prawie 100 mln zł jest dzisiaj ceną zaporową.

- Być może dok powinien tyle kosztować, ale cena majątku powinna być odniesiona do sytuacji rynkowej - dodaje Jarosław Flont. - Obecna nie gwarantowałaby dopięcia biznesplanu.

Dok za drogi okazał się także dla stoczni Crist, która wpłaciła wadium, jednak w aukcji nie wystartowała.
Wiele wskazuje, że wydzierżawiony lub sprzedany w przyszłości duży dok będzie wykorzystywany w produkcji stoczniowej. Nie ma jednak co liczyć na powrót tysięcy stoczniowców do pracy.
- Nie tworzylibyśmy specjalnego podmiotu dla zatrudnienia gdyńskich stoczniowców - mówi Flont. - Oparlibyśmy się o lokalnych kooperantów. Mogą wśród nich być firmy zatrudniające byłych pracowników stoczni.

Firmy, które nabyły pozostałe strategiczne części stoczni, planują przenieść się wraz z pracownikami z dotychczas zajmowanych lokalizacji na nowo nabyte tereny.

Pracę w Stoczni Gdynia straciło 5,2 tys. osób. W ramach programu szkoleń i aktywizacji zawodowej do tej pory zatrudnienie znalazło lub założyło własne firmy niecałe 500 osób. Na początku grudnia ostatni stoczniowcy pobrali wypłacane przez sześć miesięcy świadczenia.

Przetargi i aukcje na stocznie

Pierwsze przetargi odbyły się w maju tego roku.
Praktycznie całe obie stocznie w Gdyni i Szczecinie wylicytował fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights. Ostatecznie wycofał się z transakcji i za stocznie nie zapłacił. Komisja Europejska wyraziła zgodę na kolejną próbę sprzedaży. Przetargi odbyły się pod koniec listopada. W Gdyni udało się sprzedać mały suchy dok i nabrzeża do wyposażenia statków. W ubiegłą środę w aukcjach wyłoniono nabywcę na rejon prefabrykacji kadłubów. Majątek stoczni został wyceniony na 3 250 mln zł. Do tej pory udało się sprzedać nieruchomości i urządzenia za ok. 150 mln zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki