18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobrego samopoczucia nie kupię

Redakcja
Nie różnię się niczym od Katarzyny Grocholi, która nie była jeszcze pisarką
Nie różnię się niczym od Katarzyny Grocholi, która nie była jeszcze pisarką Grzegorz Mehring
Z pisarką Katarzyną Grocholą rozmawia Ryszarda Wojciechowska

Jakie emocje towarzyszą pisaniu siódmej książki?

Jeszcze większe niż przy pierwszej. "Trzepot skrzydeł" to dla mnie w tej chwili najważniejsza i najtrudniejsza książka. Najdłużej pisana. Przez dwa lata z przerwami. Musiałam ją bardzo mocno wycisnąć, żeby zostało tylko żywe mięso.

"Trzepot" to już nie bajkoromans. To przemoc w rodzinie. Nie brzmi sielankowo.

Kiedy byłam młoda, miałam przyjaciółkę. Pewnego dnia, będąc w jej domu, zauważyłam ślad na ścianie. Jakby ktoś chlapnął pędzlem umoczonym w farbie. Co to jest? - zapytałam. A ona - że jej krew. Usłyszałam, że kiedy piersią karmiła dziecko, wszedł jej mąż. I dał jej na odlew. Pamiętam, że aż zagotowałam się ze złości. Zacisnęły mi się pięści. Ale nie na niego. Na nią. Jak może sobie na to pozwalać? Czemu nic nie zrobiła? Dwadzieścia trzy lata to we mnie siedziało. Takie poczucie niewłaściwej reakcji. Bo ona gdyby mogła, to by się broniła. Napisałam więc tę książkę z potrzeby serca. Często przyglądam się kobietom. I czasami z ich gestów i zachowań potrafię wywnioskować, która jest bita, a która zdradzana.

Można rozpoznać kobietę zdradzaną?

Nigdy bym nie podeszła i nie zapytała. Ale wydaje mi się, że odróżniam. Może dlatego że sama byłam kobietą zdradzaną.

Jak sporo innych kobiet. Jest Pani w statystycznej większości.

Ja w ogóle jestem w statystycznej większości (śmieje się) z nadwagą i ze zdradą, a także z innymi słabościami.

Potrafi Pani przyznawać się publicznie do swoich lęków. To Panią mocno zbliża do swoich czytelniczek.

Nie różnię się niczym od Katarzyny Grocholi, która nie była jeszcze pisarką. Może tylko różni się mój status materialny. Ale to mnie nie broni przed światem. Dobrego samopoczucia sobie nie kupię. Mogę sobie kupić jedynie tabletki.
Te lęki zmieniają się przez lata?

Zmieniają się, zwłaszcza kiedy zaczynają umierać bliscy.

A to, że lat przybywa, że się człowiek starzeje, nie dręczy jakoś Pani?

W tej chwili jeszcze nie. Chociaż nie wiem, czy to do końca prawda. Jestem świeżo po śmierci matki. I wiem, że teraz ja jestem w kolejności. Jeżeli w taki sposób myślę, to tak, upływ czasu jest dla mnie ważny. A moje zmarszczki? Jednej rzeczy prawdziwie nienawidzę - jeśli ktoś chce ze mnie zrobić dwudziestolatkę. To nieprzyzwoite. Nie jestem aktorką, więc nie muszę sobie niczego wstrzykiwać. Bo ja na te zmarszczki ciężko pracowałam. Więc nie chcę, żeby mi je ktoś ze zdjęcia złośliwie usuwał (śmieje się).

Ale pamiętam Pani zdjęcie w kolorowym magazynie, na którym była Pani wystylizowana na Marilyn Monroe.

Jak byłam tak nachylona, to mi się tu trochę za dużo ciała zebrało [pokazuje na okolice pod pachami - dop. aut.]. Bo ja mam duży cyc. I tylko te fałdy ze zdjęcia usunęli. A poza tym było piękne, łagodne światło. Więc nic więcej nie robiono.

My znamy Grocholę kobietę sukcesu, której się udało i można jej zazdrościć. Ma pieniądze, fajnego partnera w życiu.

Ale też można mi współczuć. Bo ten fajny partner nie jest moim pierwszym partnerem. Nie jest też ojcem mojej córki. Poznaliśmy się bardzo późno, bo obydwoje mieliśmy po 47 lat. Bo dotykają mnie tak samo nieszczęścia jak innych ludzi. Miałam raka, który mnie rozłożył psychicznie na długo. Można mi współczuć, ponieważ boję się latać. Cóż z tego, że mogę zwiedzić cały świat, skoro każde wejście do samolotu jest okupione tak straszliwym stresem.
Naprawdę?

Niedawno umówiłam się ze znajomymi na wyjazd do Manili. Tyle że Manila pomyliła mi się z Sewillą. To zupełnie inny kawałek świata, ale klamka zapadła, bo wpisano mnie już na listę pasażerów. Potem dowiedziałam się jeszcze, że tam niedawno był tajfun i zginęło 850 osób. A poza tym leci się... trzynaście godzin.

I odwoła Pani wyjazd?

Nie mogę całe życie siedzieć i żreć tabletek przeciwko depresji. Miewam depresje, miewam lęki, jestem czasami histeryczna, nie do zniesienia, płaczę...

A to nie do zniesienia jak się objawia?

Martwieję. Nie ma do mnie dostępu. Trzeba mnie dobrze znać, żeby się nie odsunąć wtedy ode mnie za daleko. Bo nie będę miała gdzie wrócić. Jestem wbrew pozorom samotnikiem.

Twierdzi Pani, że lubi pisać. Ale to przecież ciężki kawałek chleba.

Usiąść i pisać to nic. Potem człowieku to poprawiaj. Wyrzucaj to, do czego jesteś najbardziej przyzwyczajony. Ale to fajne, kiedy zaczynam pisać i to zaczyna we mnie żyć, obok mnie. Zaczynam być osobami, o których piszę. Na przykład teraz pracuję nad książką, której bohaterem jest mężczyzna, wesoły trzydziestolatek. Bardzo go lubię. Ale złapałam się na tym, że do mojego Krzyśka w domu mówię: byłem, zapłaciłem. Reaguję tym swoim Jeremiaszem, oglądając się nawet na ulicy za biustami.

Pisanie jest już na całe życie?

Tak, na wieki wieków. Nawet jak mnie nie będą kupować, to też będę pisać. I przeżyję. Ja sobie poradzę. Kiedyś w podróży samochodem zatrzymaliśmy się w pewnej miejscowości. I tam podano nam masło, które smakowało jak... masło. Prawdziwe, wiejskie. I wtedy pomyślałam sobie - co tam krewetki, befsztyki, te wszystkie pierdoły. Znajdź sobie, człowieku, prawdziwy chleb z takim masłem i jeśli jeszcze dostaniesz świeże, niepryskane pomidory, wszystko leciuteńko... posłodzisz, nie posolisz, to nie ma lepszego jedzenia na świecie. Tylko trzeba mieć najpierw na te krewetki, żeby potem wrócić do pomidora z cukrem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki