Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego zamordowano „Buźkę”? Archiwum X tropi zabójcę 70-latki

Szymon Zięba
Był 30 maja, 1987 roku, a zegar wskazywał parę minut po 16. J. miał oddać dług „Buźce”. W mieszkaniu przy ul. Długiej  znalazł jej zwłoki
Był 30 maja, 1987 roku, a zegar wskazywał parę minut po 16. J. miał oddać dług „Buźce”. W mieszkaniu przy ul. Długiej znalazł jej zwłoki
Niewykluczone, że niedługo śledczym z Archiwum X uda się rozwikłać sprawę zabójstwa z Gdańska, do którego doszło w 1987 roku.

Dlaczego zginęła 70-letnia Jadwiga? Kto stoi za makabrycznym mordem, do którego doszło pod koniec maja 1987 roku?

Niewykluczone, że w najbliższym czasie na te pytania odpowiedzą śledczy z pomorskiego Archiwum X, a w sprawie uda się dokonać przełomu. Od lutego 2016 r. grupa prokuratorskich specjalistów pracuje nad namierzeniem sprawcy lub sprawców, którzy prawie trzy dekady temu, zabili w centrum gdańska bezbronną, starszą kobietę.

- W sprawie pojawiły się okoliczności, które mogą rzucić na nią nowe światło - zdradził „Dziennikowi Bałtyckiemu” prokurator, który nadzoruje działania funkcjonariuszy zajmujących się sprawami niewyjaśnionymi.

- Apelujemy do wszystkich osób, które mogą posiadać informacje na temat tej sprawy, by zgłaszały się do prokuratury. Cenny będzie każdy sygnał - mówi z kolei prokurator Tatiana Paszkiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Wódka

„Towarzystwo” na Jadwigę S. wołało Buźka. Może to z powodu jej fizjonomii, a może dlatego, że w szarych czasach schyłku PRL, oferowała dobry „towar na rozweselenie”. Wśród znajomych znana bowiem była z tego, że jej mieszkanie to tak zwana meta, czyli po prostu miejsce, w którym można było kupić alkohol.

Doświadczony śledczy, znający szczegóły tej sprawy mówi: - Z ustaleń prokuratury wynikało, że Jadwiga S. była nieufna. W „biznesowe” relacje wchodziła z osobami, które poznała, do domu nie wpuszczała obcych.

„Buźka” miała 70 lat i problemy ze zdrowiem. Lubiła przesiadywać w oknie - w ten sposób też często sprawdzała kto chce ją odwiedzić.

Co prawda nie była niepełnosprawna, ale w codziennych czynnościach pomagała jej między innymi pielęgniarka. Jadwiga miała swoje lata i problemy z chodzeniem.

- W mieszkaniu kobiety zdarzały się spotkania towarzyskie, na których pojawiał się alkohol - mówi prokurator.

Już później okazało się, że „Buźka” piła też w dniu, w którym zginęła. Niewykluczone, że w rausz wprowadziła się właśnie ze swoim zabójcą.

Ciało

J. być może nigdy ciała „Buźki” by nie odnalazł, ale tak się złożyło, że był jej winny pieniądze - jakieś 5 tysięcy starych, polskich złotych. Był 30 maja, 1987 roku, a zegar wskazywał parę minut po 16. J. skończył właśnie pracę przy remoncie i poinformował kolegów, że idzie oddać dług.

Drzwi wejściowe na klatkę schodową przy ul. Długiej, w której znajdowało się mieszkanie „Buźki” były zamknięte.

J. nacisnął domofon, ale nikt nie odpowiadał. Mężczyzna spróbował zadzwonić pod drugi numer. Ktoś odblokował zamek do klatki schodowej.

Robotnik podszedł pod drzwi Jadwigi. Na jego pukanie odpowiedziała cisza. Nacisnął klamkę, było otwarte. J. przekroczył próg mieszkania „Buźki” i przechodząc korytarzem, kiedy był na wysokości wejścia do kuchni, zauważył Jadwigę. Leżała na wznak, cała we krwi. Miała zmasakrowaną twarz.

Mężczyzna - niewykluczone że nie wiedząc co robić - wrócił do kolegów z którymi pracował. Razem poszli jeszcze raz sprawdzić kuchnię „Buźki”. Postanowili poinformować milicję. Dzwonili z telefonu pobliskiej cukierni.

Sygnał o znalezieniu zwłok funkcjonariusz Komisariatu II Milicji Obywatelskiej w Gdańsku otrzymał o 16.15.

Tłuczek

Milicjanci, którzy niespełna 29 lat temu pojawili się na miejscu zdarzenia, w pobliżu ciała Jadwigi znaleźli połamany, zakrwawiony tłuczek. Szybko zakwalifikowano go jako prawdopodobne narzędzie, którym morderca zadał cios ofierze. Z domu zginęło m.in. 11 tysięcy starych złotych. Jednak śledczy motyw rabunku raczej wykluczają.

Prokurator z Gdańska mówi:- Z analizy tej sprawy wynika, że sprawca lub sprawcy mordu znali się z Jadwigą S., wcześniej pili z nią alkohol. Niewykluczone, że doszło między nimi do kłótni. Wszystko wskazuje na to, że zabójstwo nie było planowane, nikt także denatki nie planował okraść. Cała sytuacja rozegrała się pod wpływem impulsu. Dopiero później morderca lub mordercy zadecydowali o zabraniu pieniędzy Jadwigi S. Świadczy o tym m.in. fakt, że w lokalu znajdowała się większa gotówka, której nie zabrano.

Prokuratorską wersję potwierdza także znaleziona przy ciele „Buźki” lufka z niedopałkiem.

- Kto broniąc się przed napaścią odpala papierosa? Kobieta musiała być zrelaksowana, a cios musiał przyjść znienacka - retorycznie pyta prokurator.

Również zamki do drzwi mieszkania Jadwigi S. nie wyglądały jakby ktoś próbował się do kobiety włamać.

Z prokuratorskich akt z 1987 roku wynika, że „Buźka” zginęła wczesnym popołudniem, na kilka godzin przed odnalezieniem jej ciała. Śledztwo, z powodu niewykrycia sprawców, umorzono szybko, bo w grudniu tego samego roku.

Powrót

Za kilkanaście dni minie 29 lat od tragicznych wydarzeń, które rozegrały się w samym sercu Gdańska.

- Mam nadzieję, że uda nam się ruszyć z miejsca. Jesteśmy dobrej myśli - mówi prokurator nadzorujący to postępowanie.

O rozwoju pracy śledczych będziemy informować na bieżąco.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki