Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla zabawy zabijają sarny w rezerwacie Kępa Redłowska. "To są regularne polowania"

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
W rezerwacie przyrody Kępa Redłowska w Gdyni trwają nielegalne polowania. To najprawdopodobniej właściciele psów (także specjalnie szkolonych do polowań) zabijają dla zabawy dziką zwierzynę, m.in. sarny.

W ciągu kilku miesięcy rozszarpanych zostało żywcem co najmniej kilka zwierząt. Bezbronne sarny mają ograniczone możliwości ucieczki przed psami. Las rezerwatu z trzech stron otacza miasto, z czwartej morze.

Dwa z drastycznych polowań widział ostatnio jeden ze spacerowiczów, którzy codziennie odwiedzają rezerwat.

- Wyglądało to strasznie - opowiada mężczyzna [chce pozostać anonimowy - red]. - Przyglądałem się temu przez dwie godziny. Dwa duże psy, jeden husky, z charakterystycznymi szelkami zaprzęgowymi, drugi bardzo smukły, mógł to być chart, goniły sarnę, która wybiegła zza wzgórza. Zwierzę było bardzo przestraszone. Psy nie reagowały na moje próby powstrzymania, a w pobliżu nie było ich właściciela.

Gdynianin twierdzi, że polowania odbywają się co najmniej od kilku miesięcy, bo już w sierpniu jego znajomi znaleźli w rezerwacie dogorywającą sarnę.

O podobnych przypadkach słyszał też Robert Schultka, leśniczy ds. łowieckich Nadleśnictwa Gdańsk.

- Nie sprawujemy pieczy nad tym rezerwatem, to teren miejski - zaznacza Schultka - ale
współpracujemy z miastem i w ciągu ostatniego roku co najmniej pięć razy Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Gdyni prosił mnie o sprawdzenie miejsca, gdzie leżały zagryzione przez psy sarny.

Leśniczy twierdzi, że problem nielegalnych polowań zgłaszali mu także żołnierze z pobliskiej jednostki wojskowej.

Wszystkie osoby spuszczające psy w rezerwacie muszą pamiętać, że łamią przez to co najmniej dwie ustawy - łowiecką i o ochronie zwierząt. W przypadku obwodu łowieckiego myśliwi opiekujący się takim fragmentem lasu mogliby więc nawet odstrzelić agresywne psy biegające bez właściciela i znęcające się nad sarnami.
Na terenie Kępy Redłowskiej broni jednak nie można używać, bo to rezerwat. Patroluje go Straż Miejska w Gdyni. Jej komendant, Dariusz Wiśniewski, mówi, że właściciele psów, na widok zbliżających się strażników, zakładają smycze swoim ulubieńcom.

- Trudno jest więc kogoś schwytać - przyznaje Wiśniewski. - Jeśli mieszkańcy zauważą ponownie nielegalne polowania, proszę o zaalarmowanie nas pod numerem telefonu 996. Zabijanie zwierząt w rezerwacie, w jakikolwiek sposób, czy przy użyciu psów, czy broni, jest przestępstwem. Sprawcy, gdy ich złapiemy, zostaną więc przekazani policji.

Mieszkańcy wsi pod Miastkiem oskarżają BOR o kłusownictwo

Problem dzikich polowań był też sygnalizowany przez mieszkańców wsi Tursko pod Miastkiem.
Dwukrotnie powiadamiali oni policję o rzekomych kłusowniczych praktykach członków koła łowieckiego Koliber Warszawa, które zrzesza m.in. czynnych funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.
Przerażeni mieszkańcy czterech położonych w szczerym polu domów twierdzili, że nie wychodzą wieczorami na podwórze, czasami tylko uchylają firanki w oknach oświetlanych reflektorami terenowych samochodów. I boją się reagować, bo na polach szaleją myśliwi.

Ludzie są przekonani, że to nie zwykli kłusownicy. Według ich zeznań, zwierzynę na polu osaczały nowoczesne samochody terenowe z mocnymi halogenami, które oślepiały zwierzęta, umożliwiając wystrzelanie do ostatniej sztuki. Twierdzili, że widzieli np. jak myśliwi zagonili dziki w jedno miejsce, a potem je odstrzelili.

Kilka tygodni temu postępowanie zostało po raz drugi umorzone z braku dowodów. Niestety, żaden z mieszkańców nie znał tablic rejestracyjnych terenowych samochodów, a myśliwi bronili się, mówiąc, że jeśli w ogóle taki proceder miał miejsce, to była to robota kłusowników.

- Jeden z mieszkańców mści się po prostu na nas, bo zastrzeliliśmy mu psa, którego puścił w nocy luzem do lasu. To zabronione. Każdy myśliwy ma prawo, a nawet obowiązek, zabić takiego zwierzaka bez namysłu - tłumaczy Janusz Stępniewski, prezes koła Koliber.

Natomiast właściciel psa zapewnia, że nie działa w akcie zemsty. Wyznał też, że kupił kamerę, by zebrać dowody.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki