Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

DJ Wika jest popularniejsza od Dody? Fenomen 74-letniej Wirginii Szmyt

Irena Łaszyn
Jest najstarszą didżejką w Polsce, a może i na świecie. Gra na imprezach dla seniorów i dyskotekach wielopokoleniowych. O 74-letniej Wirginii Szmyt, która na emeryturze została DJ Wiką, ale najpierw zainwestowała w mikser i dwa laptopy - pisze Irena Łaszyn

Miksować zaczęła już na emeryturze. Najpierw stawała za konsoletą i przyglądała się, jak to robią inni, potem sama próbowała. Nauka szła opornie, bo granie, to naprawdę trudna praca. W końcu nadszedł ten dzień, gdy usłyszała: Wika, ależ ty wymiatasz! Bo Wirginia Szmyt ma repertuar na każdą okoliczność. Gdy trzeba, puści disco polo albo latino, gdy trzeba - Aznavour'a albo Jacksona. Teraz włączyła do playlisty nawet "Gangnam style". To, że ma 74 lata nie znaczy, że nie nadąża za tym, co na topie.

Ma mikser, dwa laptopy, odtwarzacz. Sprzęt też kupiła na emeryturze. Na szczęście, ZUS jej wypłaca więcej niż 500 złotych, nie musi od nikogo pożyczać.

Kilkanaście lat temu zaczynała na wieczorkach dla seniorów, potem zaczęła grać w pubie Bolek na Polu Mokotowskim, teraz miksuje także w innych stołecznych klubach. DJ Wika prowadzi bowiem również dyskoteki ponadpokoleniowe, dla wszystkich, młodych i starych. Miksuje, ramię w ramię, ze znanymi didżejami. Podobnie jak oni, ma swoich fanów, w każdym wieku.
Ma też swoje pięć minut. Ostatnio staje się popularniejsza od Dody. Niemal każdego dnia dzwoni ktoś z gazety albo telewizji, prosi o wywiad. Zazwyczaj nie odmawia, bo jak człowiek dostaje swoje pięć minut, to powinien je wykorzystać. Dać ludziom to, czego potrzebują, a między wierszami - spróbować przekazać to, co naprawdę ważne.

Czy dla didżejów jest jakaś granica wiekowa? Chyba nie ma, to nie baletmistrz, ani strażak. Muzyka się nie starzeje, nawet gdy starzeją się ci, którzy jej słuchają. Ale to teoria, bo tak się składa, że didżeje są zawsze młodzi. Poza DJ Wiką, która stała się sławna głównie dlatego, że młoda nie jest. Ba! Jest najstarszą didżejką w Polsce, a może i Europie.
- Gdy po raz setny widzi pani tytuł: "Zagra 73-letnia didżejka", to nie wścieka się pani?
- Przede wszystkim, prostuję, że 74-letnia. A poza tym się cieszę, że potrafię parę osób rozweselić.

DJ Wika mówi, że dzięki temu, że jest na topie, to i seniorzy są na topie. Wspólnie przebili pewien mur. Więcej emerytów zaczęło wychodzić z domu. Pokolenie 60+ uwierzyło, że emerytura otwiera nowe możliwości, a starość nie jest do bani.
Jedni uwierzyli, inni nie. Trudno walczyć ze stereotypami. Większość twierdzi, że w pewnym wieku bawić się nie wypada, czas zamienić parkiet na różaniec. Bzdura, bo starość może być i do tańca, i do różańca, to się przecież wzajemnie nie wyklucza.

Senior woli młodsze
Malkontent zawsze się znajdzie. Zwłaszcza w innym mieście, oddalonym od pubu Bolek. Siądzie taki na sali i zaczyna narzekać: - Zabawa miała być, różne atrakcje, a tu pusto, psia krew, sami oszuści, w tym kraju żyć się nie da…
- Zaraz się pojawi DJ Wika, zagra dla pana na mikserze.
- Takim od mieszania jajek? Co to ja, kurde, do cyrku przyszedłem?
- Pani Wika jest didżejką, zagra do tańca.
- A kto tu tańczyć będzie?! Ludzie z głodu umierają, a wam głupoty w głowie?!
Pan jest korpulentny, ma dwa podbródki, a w ręku loda z po- bliskiej cukierni. Cztery gałki. Truskawkowy cieknie po waflowym kubeczku, różowa strużka spada na dłoń i rękaw kurtki. - Złodzieje! - krzyczy. - Wykończyć nas chcą!
DJ Wika malkontentów nie słucha. Rozstawia sprzęt, zakłada słuchawki, podryguje rytmicznie do muzyki, którą puszcza. Najpierw disco polo, żeby ludzi rozruszać. Ale ludzie wbili się w krzesła, ani drgną. Podrywa się więc do tańca pani Krystyna, która przyjechała z DJ Wiką z Warszawy. Ma pod siedemdziesiątkę, chce dać przykład. Dołącza kolejna seniorka i młoda wolontariuszka, która pomogła imprezę zorganizować. Podnosi się starszy pan, w narciarskich spodniach, prosi do tańca atrakcyjną wolontariuszkę.
- Zawsze tak jest, na każdej dyskotece - uśmiecha się pani Krystyna. - Panowie obstawiają młodsze, my się bawimy solo. Przywykłyśmy.
Do pubu Bolek na Polu Mokotowskim w Warszawie, gdzie DJ Wika gra trzy razy w tygodniu, pani Krystyna chodzi regularnie.

Zna stałych bywalców i obyczaje.
- Zabawa jest przednia - zapewnia. - Tam się bawi przynajmniej sto osób, niektóre przychodzą specjalnie dla Wiki. Ona ma renomę i talent, potrafi rozruszać każde towarzystwo, w każdym wieku.
Recepta na dobre granie?
- Muzyka nie może rozpraszać, ona ma tylko ubarwić spotkanie - tłumaczy DJ Wika.
Ta teoria nie zawsze się sprawdza. Bo jak grać w miejscu, gdzie odbywają się trzy imprezy naraz i hałas jest tak wielki, że własnego głosu nie słychać? A i tak się kiedyś zdarzyło.
Co jeszcze przeszkadza? Show biznes nie jest dla DJ Wiki naturalnym środowiskiem, brakuje jej doświadczenia, czasami więc płaci frycowe.

Trzeba mieć pomysł
Największe szaleństwo? Z tych ostatnich, to jazda na Wybrzeże, taksówką na własny koszt, bo akurat zastrajkowali kolejarze, autobus jej nie zabrał, a ona obiecała, że poprowadzi imprezę dla seniorów. Na miejscu się okazało, że to impreza w galerii handlowej i seniorów tam jak na lekarstwo.
- Proszę pani, seniorzy nie będą tańczyć w galerii! - wzrusza ramionami. - Tam ludzie chodzą oglądać szmaty na wystawach, a nie balować. Nie dziwię się, że grałam do pustych krzeseł. Właściwie, to robiłam przebitki. Musiałam kombinować, zagadywać, opowiadać o sobie i radości życia, ale jakoś mało kogo to obchodziło.
Jechała wtedy osiem godzin w jedną stronę i siedem w drugą, bo następnego ranka musiała się stawić w telewizji, wieczorem zagrać w warszawskim klubie, a kolejnego dnia ruszyć do Gdyni, żeby poprowadzić inną imprezę.
Skąd w niej tyle energii? Sama nie wie. Może z kosmosu? Na pytanie, kiedy odpoczywa, też nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć. Mogłaby powiedzieć, że wtedy, gdy nie gra. Ale to nieprawda, bo ona uwielbia miksować i patrzeć, jak się ludzie bawią. Nie lubi, gdy ludzie siedzą i narzekają: Na choroby, na rząd, na czyjąś niewdzięczność i własną niemoc. Tłumaczy więc, że do starości trzeba się w porę przygotować, jeszcze wtedy, gdy jest się młodym. Trzeba mieć na nią pomysł. Starszy człowiek nie może być dla nikogo obciążeniem, także psychicznym. Musi mieć własne życie. Nie wolno zadręczać bliskich tylko dlatego, że się ma za dużo wolnego czasu i nie bardzo wiadomo, co z nim zrobić.
Pani Wika też ma rodzinę: Dwoje dzieci i czworo wnuków, w wieku 18-25 lat. Kochają się, spotykają, ale starają się wzajemnie nie zagłaskać i nie wchodzić sobie w drogę.
- Gdy mnie wnuk poprosi, to potrafię mu ugotować pierogi, jak każda babcia - zaznacza. - Ale zdecydowanie bardziej wolę spędzać czas na dyskotekach niż w kuchni. Moim wnukom to imponuje.
A co do zadręczania innych: Tym o połowę młodszym też się to zdarza. Trudno zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie nie mają pomysłu na własne życie. Albo są wiecznie sfrustrowani, roszczeniowi i skłonni do utarczek.
Przynajmniej raz w roku Wirginia Szmyt, z pomocą pani Krystyny, organizuje wczasy dla 750 seniorów. Załatwia autokary i miejsca w ośrodkach. Wiezie 65+ nad morze i na Kaszuby. Nie zawsze jest fajnie. Ależ niektórzy potrafią marudzić! To im się nie podoba i tamto, a nawet to, że słońce nie świeci. Jedni się cieszą byle czym, inni tylko szukają pretekstu, żeby się pokłócić i wytknąć niedociągnięcia. A to wczasy za bezcen, senior płaci 670 zł za dwa tygodnie.

Tylko muzyka
Ona zawsze wiedziała, czego chce. Wiedziała, że chce służyć innym, zarażać energią. Pracowała z niepełnosprawnymi dziećmi, zajmowała się trudną młodzieżą, wiele lat spędziła w… poprawczaku.
- Byłam wychowawcą, a potem nawet dyrektorem - uściśla. - Dogadywaliśmy się.
Szczupła, zadbana, wysportowana.
- Każdego dnia wiszę na drążku - oświadcza nieoczekiwanie. - Gimnastykuję się, dbam o kondycję. Człowiek musi wyglądać przyjemnie i zawsze ładnie pachnieć.
Podkreśla, że wszystko robi z pasją. Nie lubi się do niczego zmuszać. Życie nie powinno boleć.
Czasami ktoś usiłuje ją podrywać. Ale ją nie tak łatwo oczarować. Poza tym - jest profesjonalistką: W pracy trzeba pracować, a nie wdawać się w amory. Może jeszcze na parkiet miałaby ruszyć? Albo zrobić odbijanego? Odpada!
Zdarza się, że ktoś ją pyta, czy jest do wzięcia. Odpowiada, że prawie od trzech lat jest wdową, ale nie zamierza się z nikim wiązać. Drugi mąż był jej wielką miłością, takiej już nie spotka. Nawet pisała dla niego wiersze. Teraz jej miłością jest muzyka. Jakiej słucha najchętniej? W domowych pieleszach, gdy zostaje sama, sięga po klasykę. Puszcza Bacha i Czajkowskiego. Odpływa. A na dyskotekach - wiadomo: Gra to, czego oczekuje sala. Może być rock, step, tango albo coś z repertuaru "Kapeli kieleckiej". Ta najwierniejsza publika, z pokolenia 60+, prosi zwykle o jakiś szlagier z czasów młodości, w rodzaju "Wala twist", dzisiejsza młodzież woli "Gangnam style".

Co jej się marzy?
- Wszystko już w moim życiu było - odpowiada. - Były euforie miłosne, szaleństwa, rozczarowania, chwile szczęścia. Jestem spełniona pod każdym względem, bo miałam odwagę żyć.
Ale niczego nie wyklucza. Zauważa, że szaleństwa są wpisane w jej osobowość. Granie na mikserze też jest szaleństwem. Nawet wtedy, gdy nie jest to mikser do mieszania jajek.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: DJ Wika jest popularniejsza od Dody? Fenomen 74-letniej Wirginii Szmyt - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki