Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Didier Deschamps - najbardziej niedoceniany piłkarz i trener

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Didier Deschamps dorównał Zagallo i Beckenbauerowi
Didier Deschamps dorównał Zagallo i Beckenbauerowi AP/EAST NEWS
Jako piłkarz wygrał wszystko, a jednak mało kto uważał go za wielkiego - czy choćby dobrego - piłkarza. Jako trener sprawił, że Francja znów jest światową potęgą, a jednak do niedawna nie uważano go za wielkiego trenera. Po zdobyciu z Francją mistrzostwa świata niektórzy nadal mówią, że... powinien odejść. Paradoks? Nie dla Didiera Deschampsa.

Finał, który miał wszystko. Reprezentacja Francji po raz drugi w historii została mistrzem świata!

Eric Cantona nazywał go pogardliwie „nosiwodą”. Nie bez racji, bo jego rolą na boisku było przede wszystkim odebranie piłki i przekazanie jej bardziej utalentowanym kolegom. To oni błyszczeli. On zawsze stał gdzieś z boku, w cieniu.

A jednak gdy w 1998 roku Francja wygrywała mistrzostwa świata, a dwa lata później Europy, nikt nie kwestionował przywódczej roli Deschampsa w tej drużynie. To on był jej kapitanem i mózgiem, to on rządził w szatni. To jego słuchali Zidane, Henry i cała reszta.

To samo robi jako trener. Gdy kończył karierę, miał w dorobku wszystkie możliwe trofea, bo oprócz sukcesów z kadrą, m.in. dwukrotnie wygrał Ligę Mistrzów (w 1993 roku z Olympique Marsylia, a trzy lata później z Juventusem Turyn). A jednak już wówczas mówiono, że za kilkanaście lat ludzie będą kojarzyć go przede wszystkim jako trenera, a nie jako piłkarza. Mieli rację, choć jego droga na szczyt okazała się bardziej wyboista, niż to sugerowały jej początki,

W 2001 roku przejął AS Monaco, a trzy lata później wykręcił numer, który do dziś nie wszystkim się mieści w głowach, awansując z niedocenianą drużyną do finału Ligi Mistrzów. W dodatku w pełni zasłużenie, bo zespół z księstwa wyeliminował w drodze do niego m.in. Real Madryt i Chelsea Londyn.

Kto wie, jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby Monaco poszło o krok dalej i pokonało w finale FC Porto. W kluczowym momencie ekipę Deschampsa opuściło jednak szczęście, bo w 22 minucie boisko opuścił z kontuzją Ludovic Giuly. Pozbawione swojego kapitana i motoru napędowego Monaco przegrało 0:3, a propozycję pracy w Chelsea od rosyjskiego miliardera Romana Abramowicza otrzymał trener zwycięskiej ekipy Jose Mourinho (przed finałem mówiło się, że jest on dla obu trenerów castingiem na angaż w zachodnim Londynie).

Mourinho przyjął ofertę i został legendą klubu ze Stamford Bridge. Deschamps dwa lata później ruszył na ratunek legendzie i przejął od Fabio Capello zdegradowany za ustawianie meczów do Serie B i zdziesiątkowany kadrowo Juventus.

Wykonał swoje zadanie, bo po zaledwie roku wprowadził „Starą Damę” z powrotem do Serie A. W nagrodę... musiał odejść. Sam złożył dymisję, a jej przyczyną miał być konflikt trenera z dyrektorem sportowym „Juve” Alessio Secco.

Do pracy wrócił dopiero po dwóch latach, przejmując Olympique Marsylia, i już w pierwszym sezonie doprowadził je do mistrzostwa Francji (pierwszego od 18 lat). To sprawiło, że znów zaczęły się nim interesować czołowe kluby Europy (w tym... Juventus). Ostatecznie pozostał jednak w Prowansji trzy lata, aż otrzymał propozycję przejęcia reprezentacji.

Nie brak było wówczas opinii, że to zadanie ponad jego siły, bo prowadzenie „Trójkolorowych” jedna z gazet porównała do pracy nauczyciela w poprawczaku. Przejmował zespół rozbity i skłócony wewnętrznie, z piłkarzami, którzy raptem dwa lata wcześniej obrażali publicznie ówczesnego selekcjonera (Raymonda Domenecha) podczas mundialu w RPA.

Deschamps posprzątał jednak tę stajnię Augiasza, choć nie obyło się bez problemów i kontrowersji. Tuż przed Euro 2016 wspomniany na wstępie Cantona (znowu on) publicznie oskarżył byłego kolegę z kadry o rasizm. Powodem był brak powołań dla mających afrykańskie korzenie Karima Benzemy i Hatema Ben Arfy. Wszyscy wiedzieli, że powody były zupełnie inne, ale Cantona wiedział swoje.

- Oni mają swoje korzenie, a Deschamps ma bardzo francuskie nazwisko - ironizował.

Media szybko zapomniały jednak o całej sprawie, bo „Trójkolorowi” radzili sobie nadspodziewanie dobrze. Dotarli aż do finału, w którym ulegli nieoczekiwanie 0:1 Portugalii.

Po dwóch latach Deschamps sam przyznał, że tamta porażka, choć bolesna, była niezbędna do tego, żeby jego zespół mógł wygrać mundial (a on mógł zostać trzecim człowiekiem w historii, któremu udało się to jako piłkarzowi i trenerowi, po Mario Zagallo i Franzu Beckenbauerze).

- Największą dumą napawa mnie fakt, że moi piłkarze mają dziś zakodowane w głowach, żeby nigdy się nie poddawać. Nie byliśmy w Rosji perfekcyjni, nawet dziś. Wygraliśmy turniej przede wszystkim we własnych głowach - powiedział po finale, po którym do dymisji nawoływał go Ben Arfa.

- Gdybym był Deschampsem, podałbym się do dymisji – stwierdził na łamach „France Football”. - Cieszę się oczywiście ze złota, ale nie można tłumaczyć wszystkiego zdobyciem mistrzostwa świata. Styl naszej drużyny był straszliwie cyniczny i po prostu brzydki. Nie chcę, aby ten styl stał się normą dla naszych klubów, które mają zwyczaj wzorowania się na nowym mistrzu świata. Taka gra może obrócić się przeciwko nam w kwalifikacjach do kolejnych mistrzostw Europy – powiedział.

Paradoks? Nie dla Deschampsa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Didier Deschamps - najbardziej niedoceniany piłkarz i trener - Portal i.pl

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki