Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Decyzja o zmianach do końca tygodnia

Paweł Durkiewicz
O tym, czy w Treflu dojdzie do zmian w składzie, powinniśmy się przekonać do końca tygodnia. Po ostatnich, mało udanych, występach w lidze wśród kibiców rozgorzały dyskusje, którzy koszykarze powinni się pożegnać z Sopotem. W klubie do tematu podchodzi się ostrożniej, jednak wszyscy sobie zdają sprawę, że drużyna nie funkcjonowała ostatnio na miarę oczekiwań, a momentami w grze żółto-czarnych brakuje po prostu zaangażowania i waleczności.

- Wiadomo, że w każdym zespole naturalną sprawą są wahania formy, ale u nas dołek trwa zbyt długo, od początku roku. Nie ma jeszcze decyzji o konkretnych zmianach, ale myślę, że dobrym przetarciem będzie dla nas walka o Puchar Polski. Po spotkaniu z PGE Turowem [rozmawialiśmy przed środowym meczem - przyp. red.] będziemy wiedzieć lepiej, czy jest potrzeba jakichś roszad. Rywal spisuje się w tym sezonie bardzo dobrze i walka z nim będzie dla nas dobrym sprawdzianem. Motorem napędowym Zgorzelca jest rozgrywający, szybki Amerykanin Torey Thomas. Zobaczymy, jak się przeciw niemu spiszą Giedrius Gustas i Lorinza Harrington. Obaj muszą w końcu wrócić do lepszej dyspozycji - mówi prezes Trefla Kazimierz Wierzbicki.

W początkowej fazie sezonu z zespołem trenera Karlisa Muiznieksa rozstali się z różnych powodów Amerykanin Jermaine Beal, Michał Hlebowicki oraz testowany Łotysz Sandis Buskevics. A przypomnijmy, że w ciągu całego poprzedniego sezonu z Trefla - co w realiach polskiej ligi jest ewenementem - nie odszedł ani jeden koszykarz. W zimowym okienku transferowym kadrę wzmocnili tylko wspomniany Hlebowicki i Gruzin Giorgij Cincadze.

- Wiadomo, że tego typu stabilizacja zawsze działa korzystnie na graczy. Ale wtedy drużyna grała przy mniejszej presji - mówi Wierzbicki. - Rok temu graliśmy dużo szybszą koszykówkę, teraz gramy wolniej ze względu na naszego centra, Dragana Ceranicia. Nasz obwód wciąż się uczy, jak mądrze grać z tego typu wysokim, lecz niezbyt zwrotnym środkowym. Sam Ceranić ma dość dobre statystyki, ale nie zawsze się spisuje na miarę oczekiwań, zwłaszcza w ataku.

Sternik Trefla zdaje sobie sprawę z tego, że ze względu na staroświecki i mało efektowny styl gry Serb nie należy do ulubieńców sopockich kibiców.

- Kiedyś mieliśmy w zespole Michaela Andersena, który również się poruszał wolno, ale był ważnym ogniwem drużyny, która zdobywała mistrzostwa Polski - wspomina Wierzbicki.

Prezes liczy, że zespół wyjdzie na prostą dzięki ostatniej wygranej w Tarnobrzegu. W meczu z Siarką sopocianie nie zaliczyli wybitnego występu, jednak dzięki żelaznym nerwom w końcówce udało im się wywieźć z trudnego terenu dwa punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki